Według dziennika "The Observer" właśnie tylu mieszkańców Wielkiej Brytanii zostało członkami kontrowersyjnego stowarzyszenia Dignitas, które zrzesza ludzi pragnących "umrzeć z godnością" (ang. dignity - godność - red). Myślący o swojej przyszłej śmierci ludzie płacą regularne składki, a gdy już zdecydują się odejść, pracownicy organizacji pomagają, by odbyło się to w jak najlepszych warunkach.
Na taki krok zdecydowali się m.in. Peter i Penelope Duff, małżeństwo milionerów z południowej Anglii, których samobójstwo wstrząsnęło Zjednoczonym Królestwem w marcu 2009 roku. Po wielu latach walki z rakiem para przyleciała do należącego do Dignitas ośrodka w Forch pod Zurychem. Na miejscu lekarze przygotowali swoim "klientom" truciznę do wypicia, a ich śmierć nagrali na wideo. Taśma miała stanowić dowód na to, że pacjenci sami popełnili samobójstwo, a zabiegu nie przeprowadzili lekarze (w Szwajcarii eutanazja jest nielegalna - red.).
Właśnie rosnąca popularność usług Dignitasu - nazywanych złośliwie przez brytyjską prasę "turystyką śmierci" - skłoniła polityków w Wielkiej Brytanii do zadania sobie pytania o celowość zakazu "pomocy przy samobójstwie".
"To nienormalna sytuacja - ludzie, którzy chcą wspierać swoich bliskich w ostatnich godzinach ich życia, ryzykują karę więzienia do nawet 14 lat" - mówi Margaret Jay, członkini Izby Lordów, która wraz z grupą laburzystowskich kolegów złoży poprawkę znoszącą karanie za pomoc w samobójstwie. Wprowadzenie poprawki byłoby pierwszym krokiem do legalizacji podobnych do Dignitas organizacji w Wielkiej Brytanii.
"W naszym kraju powinien powstać taki sam ośrodek jak w Szwajcarii. Zainteresowanie Brytyjczyków Dignitasem pokazuje, że prawo powinno iść właśnie w tę stronę. Decyzja o śmierci jest przecież zupełnie racjonalna i ludzka, szczególnie w przypadku nieuleczalnie chorych" - mówi Lesley Close, która w 2003 r. towarzyszyła swojemu bratu w czasie samobójstwa w klinice pod Zurychem.
Jednak przeciwnicy eutanazji czy "pomocy przy samobójstwie" przekonują, że zniesienie zakazu wzmocni presję na nieuleczalnie chorych, by wybierali legalne samobójstwo zamiast obciążania obowiązkami swoich bliskich. Kontrowersje budzi też dopuszczalność takiego procederu. W Szwajcarii bowiem wcale nie trzeba być nieuleczalnie chorym by otrzymać pomoc w odejściu na "tamten świat". Wystarczy jedynie pragnienie śmierci, chociażby z powodu depresji.
Dziennik.pl, Adrian Kondaszewski