Rozruchy wstrząsną Wielką Brytanią?

Odpowiedzią na nękający Wielką Brytanię kryzys gospodarczy może być "lato wściekłości". David Hartshorn, szef wydziału porządku publicznego brytyjskiej policji, ostrzegł, że pogarszające się warunki życia obywateli mogą doprowadzić do masowych protestów i rozruchów. Brytyjska policja szykuje się na szczyt G-20.

Spotkanie liderów najsilniejszych ekonomicznie państw świata to wymarzona okazja dla niezadowolonych. "Na niektórych stronach internetowych już piszą o szczycie jako punkcie kulminacyjnym <lata wściekłości>" - powiedział Hartshorn.

Według policyjnych źródeł "znani aktywiści" planują powrót na ulice, i tym razem klimat społeczny może im bardzo sprzyjać. To oznacza, że w marszach protestacyjnych może wziąć udział więcej osób niż zwykle. Szef policji ostrzegł też banki, które wciąż płacą swoim szefom wysokie pensje mimo wielomilionowej pomocy państwa. Wściekli podatnicy mogą nie być zadowoleni z tego, na co idą ich pieniądze.

W ostatnim czasie przez Europę przetoczyły się fale masowych protestów. W sobotę 120 tys. ludzi przemaszerowało przez Dublin. Rozzłoszczeni polityką rządu demonstranci w bardzo emocjonalny sposób wyrażali swoje niezadowolenie. W samej Wielkiej Brytanii doszło w lutym do serii spontanicznych strajków pracowników sektora energetycznego, którzy sprzeciwiali się zatrudnianiu przez firmy pracowników z zagranicy kosztem Brytyjczyków. We Francji milion ludzi na ulicach wzywało rząd do ochrony miejsc pracy. Policja boi się, że pogarszająca się sytuacja ekonomiczna kraju przeniesie wirusa protestów na Wyspy Brytyjskie.

mg, dziennik.pl

Tagi: dziennikpl

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: