Krystyna Janda wspomniała jak to podczas kręcenia filmu „Mefisto” Istvan Sabo zabronił jej wyjazdów do Polski, bojąc się, że artystce odebrany będzie paszport i nie będzie można dokończyć zdjęć:
- Pamiętam, że na plan przybiegł Klaus Maria Brandauer, który powiedział, że „Rosjanie wejdą do Polski a Wałęsa jest agentem”. Twardo zaprotestowałam, powiedziałam, że tak się nie stanie a Wałęsa nie jest żadnym agentem! Drżałam jednak co może się wydarzyć, gdyż drżałam o moją córeczkę Marysię. I tak naprawdę, tylko tyle, tylko te uczucia przychodzą mi do głowy, kiedy wspominam „Mefisto”.
Gdy dodam, że „Mefisto” kręcono w pamiętnym roku 1980, to wszyscy Czytelnicy zgodzą się, iż obawy reżysera były uzasadnione.
- Za moją postawę, niezłomność, tę hardość, za role w „półkownikach”, za grę u Wajdy zostałam jednak przez władze ówczesnej Polski dotkliwie ukarana. I tej jednej, jedynej rzeczy żałuję do dziś. – wyznała Krystyna Janda – Żałuję, że nie mogłam zagrać w filmie Alana Pakuli „Wybór Zofii”. To smutne, że uniemożliwiono mi wyjazd na Zachód, aby zagrać w tym obrazie. To śni mi się często i nie mogę o tym zapomnieć.”
Trudno nie zgodzić się z opinią pani Krystyny, wiedząc z perspektywy ponad 20 lat, że film „Wybór Zofii” stał się jednym z ważniejszych filmów w historii kina, zaś rola w tym obrazie przyniosła Meryl Streep statuetkę Oscara. Od tamtego czasu jej kariera rozkwitła. To samo bez wątpienia byłoby udziałem i naszej pani Krystyny.
Dlaczego zdecydowała się założyć własny teatr? Janda mówi wprost – „Uczyniłam to ze złości!”. I uroczo i wyczerpującą rozwinęła ten temat. Choć słowo „uroczo”, brzmi w tym ujęciu cynicznie… Otóż pani Krystyna Janda, ikona polskiego filmu i sceny, zatwardziała głosicielka demokracji i wolności słowa, prawdy i godności dla każdego Polaka – kuriozalnie, w wolnej Polsce po roku 1989 czuje się coraz bardziej nieswojo. A to nie może dokończyć serialu „Męskie – Żeńskie”, a to ktoś przesuwa plany jej kolejnych realizacji, a to trzeba się prosić, błagać, przekonywać o swoim zaangażowaniu i umiejętnościach, a to a tamto… W końcu postanowiła wybić się na niepodległość i zafundować sobie prywatny teatr. Uwaga! Pierwszy prywatny teatr w historii Polski po 1945 roku!
- Zaryzykowałam. Sprzedałam dom. Wzięłam kredyt i odkupiłam część kina „Polonia” przy Marszałkowskiej. Mnóstwo pracy, wyrzeczeń, zmagań i pytań – czy warto to wszystko? Dziś mogę z satysfakcją powiedzieć, że „Polonia” to najpopularniejszy warszawski teatr! Gramy w ciągu miesiąca osiemnaście różnych spektakli. Debiutują u nas młodzi twórcy i aktorzy, zaś publiczność czuje się w murach teatru po prostu swobodnie, przyjaźnie, jak u siebie.”– mówi z ciepłym uśmiechem spełnienia na twarzy pani Krystyna.
Podczas wieczoru w National Gallery of Ireland Krystyna Janda opowiadała także o swojej współpracy z Krzysztofem Kieślowskim ( „Z nim wszystko było proste! Od „a” do „z” wszystko wytyczone w scenariuszu i wytłumaczone przez Krzysztofa”), Markiem Grechutą („Dla każdej dziewczyny w latach 70, 80 – tych Marek Grechuta jawił się niczym bajkowy, śpiewający książe. To jemu zawdzięczam festiwal opolski i nagrodę za jego piosenkę „Guma do żucia”), czy Krzysztofem Zanussi.
Nasza artystka odpowiedziała na około dziesięć pytań publiczności. Jedno z nich dotyczyło emigracji i wielkiego rozczarowania Polaków rozwojem sytuacji w kraju po 1989 roku, szczególnie w ciągu minionych trzech lat.
- Powiem szczerze. Czuję się strasznie rozczarowana. Wiadomym jest, że nic od razu nie może funkcjonować tak jak człowiek tego może sobie życzyć. Ale… Z niepokojem, zażenowaniem obserwowałam to co działo się w Polsce w ciągu ostatnich lat. Dojście do głosu w Polsce wszelkim – izmów, język wrogości i chamstwa, nienawiści i pomówień. W moim kraju doszły do głosu partie nacjonalistyczne, wojujące, epatujące nienawiścią do Żydów, Europy zjednoczonej, nietolerancyjne i aroganckie. To mnie napawało smutkiem i odrazą. – powiedziała Krystyna Janda – Ale to już minęło – na szczęście. Pamiętajcie – liczymy na Was, emigrantów! – powiedziała optymistycznie na koniec.
Za pomoc w przygotowaniu tekstu i wspaniałe przeżycia związane z wizytą p. Krystyny Jandy gorące podziękowania składamy pani Barbarze Szustkiewicz.
Tomasz Wybranowski
współpraca: Katarzyna Sudak
foto: Tomasz Szustek