Polskie media ujawniły w ubiegłym tygodniu, że kosztem 250 milionów euro powstanie w Skarbimierzu, w woj. opolskim, fabryka gumy do żucia. To „Cadbury” - gigant cukierniczy, w ramach cięcia kosztów przenosi produkcję tam, gdzie siła robocza jest znacznie tańsza niż w UK, czyli do Polski. Cała 500-osobowa załoga do 2010 roku będzie zmuszona opuścić hale produkcyjne.
Polacy, wynoście się!
W Keynsham, dzielnicy gdzie znajduje się fabryka, mieszka większość pracowników „Cadbury” i tam antypolskie nastroje mają najwyższą temperaturę. „Najpierw przyjechali tu zabrać nam pracę, a teraz zabierają całe fabryki do siebie”. Wypowiedzi w takim tonie padają na lokalnych, internetowych forach. „Polacy, wynoście się!” - tego rodzaju „uprzejmości” też nie brakuje.
„Nie przejmujcie się, za kilka lat zabiorą Polakom fabrykę i przeniosą ją na Ukrainę” - pisze czytelnik do tamtejszej edycji „The Evenning Post”.
Żadna sensacja
Prawdę mówiąc, nieznane są powody, dla których polskie dzienniki ogłosiły na swoich łamach fakt budowy fabryki w Opolskiem jako sensacyjny news, bo przecież prace budowlane rozpoczęły się jeszcze w marcu ubiegłego roku, a miesiąc później przystąpiono do rekrutacji pracowników. Pisała o tym „Gazeta Wyborcza” 4 kwietnia 2007 roku: „Zgłoszenia wpływają do firmy od czasu rozpoczęcia budowy”. - Pierwsze CV dostaliśmy 20 minut przed wmurowaniem kamienia węgielnego pod budowę. Dziś mamy około 400 zgłoszeń. Pracy szukają przede wszystkim ludzie z okolicy fabryki, co nas bardzo cieszy, bo zależy nam na pracownikach z lokalnego rynku, związanych z tym miejscem. To większe szanse, że z nami zostaną - mówił Dariusz Szymański, szef fabryki w podbrzeskim Skarbimierzu.
Do końca tego roku „Cadbury” chce zatrudnić kilkadziesiąt osób na stanowiskach średniego szczebla: kierowników obszaru produkcji, laboratorium, planistów utrzymania ruchu, specjalistów ds. personalnych i informatyków. Halę produkcyjną wybudowano pod koniec lata i już wtedy dyrektor fabryki wiedział, ile będą zarabiać przyszli pracownicy. Zakład ma zacząć produkcję w drugiej połowie bieżącego roku i na początku zatrudniać będzie 200 osób, a później zwiększy liczbę pracowników o dalszych 300.
Pomoc Marksa, Engelsa i młotka
Protestujących pracowników z Bristolu wspiera brytyjska Partia Socjalistyczna, która w swoim logo ma czerwone słońce i coś, co przypomina młotek. Nad tym zestawem unosi się Marks wraz z Engelsem, a obok znajduje się znajomo brzmiąca inskrypcja: „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się”.
Craig Duff, jeden z działaczy Partii Socjalistycznej twierdzi, że to nie Polacy są winni lecz kapitaliści i jego partia robi wszystko, by robotników łączyć. Są jednak trudności, bo Polaków nie interesuje przynależność do partii, a szczególnie socjalistycznej. - Nie uważam, że Polacy zabierają pracę Brytyjczykom. Powiedziałbym raczej, że pracują tam, gdzie nasi obywatele nie chcą lub nie potrafią - mówi aktywista. Chciałby przekonać jednych i drugich, by wspólnie walczyli o swoje prawa. - Pamiętać trzeba, że wasz kraj się rozwija i niebawem w Polsce nikt nie będzie chciał pracować za równowartość 300 funtów miesięcznie i wtedy produkcja zostanie przeniesiona na Ukrainę czy do Bułgarii.