Czary, mary nie do wiary!
Na stronie internetowej dowiadujemy się o kolejnych „umiejętnościach” pani Wioletty. „W swojej pracy łączę konwencjonalną psychologię z nurtami niekonwencjonalnymi. Od piętnastu lat mój świat przepełnia rozwój duchowy. Posługuję się wieloma technikami: hipnozą, regresem, numerologią, grafologią, kamertonami, wróżeniem i jasnowidzeniem. Ukończyłam prestiżowy kurs kształcący trenerów biznesowych. Współpracowałam ze znanymi firmami szkoleniowymi m.in. z Centrum Kreowania Liderów. Odnosiłam sukcesy jako doradca personalny – propagując grafologię.” – pisze o sobie „przyjaciółka Rady Galaktycznych Opiekunów”. Jednym słowem – człowiek orkiestra. Nie tylko połączy się z naszym aniołem, ale – jak podejrzewam – za odpowiednią opłatą przekona nas, że zapewni sukces w biznesie. Bo przecież – klient nasz pan! Pani Wioletta Ewa Tuchowska-Wella pomoże każdemu. Wystarczy tylko zapłacić.
Szamanizm, kursy ezoteryczne, opowieści o magii i kosmicznych przybyszach. Wszystko zaś przeplatane cytatami z Biblii, wspomnieniami z ruchu Odnowy w Duchu Świętym. Pomieszanie z poplątaniem. Dlaczego? Odpowiedź jest oczywista. Chrześcijańskie opakowanie znacznie lepiej sprzeda oferowany produkt. Rzekoma „głęboka duchowość” to swoista zasłona dymna zakrywająca miałkość i bylejakość oferowanych „usług”.
Łowcy dusz
Zagubionych ludzi, niestety, nie brakuje. Mówił o tym niedawno na łamach „Gazety Niedzielnej” teolog Dariusz Hryciuk z Centrum Przeciwdziałania Psymochomanipulacji w Lublinie. Jego zdaniem sekty zmieniają dziś sposób działania. Pod przykrywką kursów o „rozwoju świadomości” czy wpływie „kosmicznej energii” na osobowość aktywnie werbują kolejnych członków.
Wydaje się, że dziś, w czasach wszechogarniającego relatywizmu, „łowcy dusz” mają ułatwione zadanie. Dla wielu młodych ludzi nie ma miejsca na głębszą refleksję, rozmowę z najbliższymi, szczerą modlitwę. Pieniądze i kariera – oto współcześni bożkowie. Ogólnoświatowy „wyścig szczurów” trwa w najlepsze. Na lep „duchowych atrakcji” złapało się już sporo ludzi. Na kolejnych pani Wioletta czeka już we wrześniu, tu, w Londynie, w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym. W budynku, który przez długie lata wypracował sobie zaufanie u swoich stałych bywalców, „terapeutka duszy” kolejny raz zorganizuje swoje „seminarium”.
Zagubieni ludzie narysują swojego „Anioła Opiekuna”; kolorowymi kredkami, takimi, jakich używa moja czteroletnia córka…
Sławek Fiedkiewicz, Gazeta Niedzielna
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.