MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

06/08/2007 10:32:01

Czy dziennikarz ma godność?

Sąd chyba uważa, że dziennikarz nie ma, a może nie powinien mieć godności. Tak można byłoby sądzić po wydanym w dniu 19 lipca 2007 r. postanowieniu na rozprawie przed sądem rejonowym w Warszawie – sygn. akt III K 459/06.


W rezultacie tego dziwnego postanowienia oskarżyciel prywatny otrzymuje coś w rodzaju dodatkowej premii. Nie dość, że może sobie oskarżać w sposób zupełnie dowolny, bo przepis ów zwalnia z przeprowadzania dowodów przez oskarżyciela, to na dodatek może wypisywać cokolwiek, choćby całe oskarżenie składało się wyłącznie z kłamstw.

Tymczasem oskarżony autor materiału prasowego musi udowadniać, że urzędnicy złamali prawo, choć – zgodnie z zasadami, to urzędnik jest zobowiązany do udowodnienia, że opisana procedura postępowania administracyjnego przebiegała zgodnie z prawem. Nastąpiła volta odwracająca porządek rzeczy i reguły prawne.

Na dodatek, za kłamstwa wymierzone przeciw autorowi tekstu – kłamstwa zamierzone – nie może on pociągnąć do odpowiedzialności tego, kto kłamstw i manipulacji się chwyta. Trzeba podkreślić, że gdyby takie postanowienie utrzymało się w mocy, to nawet po udowodnieniu w czasie rozprawy, że oskarżyciel kłamał i oparł oskarżenie na zmanipulowanych treściach i tak dziennikarz – stosownie do postanowienia – nadal nie miałby możliwości wniesienia oskarżenia o kłamstwa i manipulacje tekstem. Czyli o działania zmierzające do zniesławienia dziennikarza poprzez pomawianie o pisanie kłamstw.

Konstytucja powiada – w art. 30 – że „Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych”.



Według wydanego postanowienia, za wzajemne teksty na swój temat - nieprawdziwe, według obydwu stron – w stan oskarżenia stawiany ma być tylko dziennikarz. A może dziennikarz to jakieś odmienne jestestwo niemieszczące się w kategorii człowieka i obywatela?
Interesujący system demokratycznego państwa prawnego. Zwłaszcza, gdy jako uzasadnienie postanowienia powoływane są sentencje w oderwaniu od całości sprawy. Natomiast fragmenty dalszej części uzasadnienia zdają się być na tyle istotne, że pomijanie ich zniekształca wymowę całości.

Nazywany „ubeckim kneblem wolności słowa", art. 212 KK, jak widać, ma jeszcze szersze zastosowanie, niż się to wydawało Trybunałowi Konstytucyjnemu, gdy orzekał o jego zgodności z Konstytucją.

Chyba, że Sąd Okręgowy w Warszawie, IX Wydział Karny Odwoławczy, dojdzie do innych wniosków na skutek wniesionego zażalenia na to niezrozumiałe postanowienie. Gdyby tak się stało, wróci równość stron w tym postępowaniu. Po obu stronach stać będą w jednej osobie oskarżeni i oskarżyciele. Na pierwszy rzut oka może się taka sytuacja wydawać groteskowa. Ale warto pamiętać, że ta równość stron oznacza identyczne prawa i obowiązki.

Stąd ów oskarżyciel prywatny, który tak beztrosko wniósł akt oskarżenia, zwolniony z mocy prawa z udowodnienia zasadności oskarżenia, teraz musiałby udowodnić, jak było w istocie z tymi procedurami. Gdzie dziennikarz skłamał, że coś było nie tak. Również będzie musiał udowodnić, gdzie znajdują się stwierdzenia i fragmenty tekstu w takim kształcie, jakie zawarte zostały w akcie oskarżenia.

Tym samym urząd administracji rządowej musiałby udowodnić, że działał zgodnie z prawem. Nie potrafił tego udowodnić przed trzema laty i nie potrafi nadal. Może tu tkwi przyczyna, że to nie instytucja wystąpiła do prokuratury o bezpodstawne znieważanie organu władzy publicznej?

Sytuacja byłaby o tyle jasna, że toczyłaby się wówczas sprawa z oskarżenia publicznego i nie byłoby mowy o wzajemnych aktach oskarżenia. Byłby za to inny problem. Urząd, ściślej prokurator, podtrzymując oskarżenie, byłby zobowiązany do precyzyjnego udowodnienia, że opisane procedury postępowań administracyjnych przebiegały ściśle według przepisów prawa.

Do tego jednak należałoby przedstawić pełną dokumentację postępowań. A tej nie ma, wbrew przepisom kodeksu postępowania administracyjnego. Ot, kłopot.

Czy postanowienie, które w konsekwencji zwalnia oskarżyciela z pozycji oskarżonego i tym samym zwalnia urząd z obowiązku dowodzenia, że działał zgodnie z prawem, zostanie podtrzymane?

Witold Filipowicz, Warszawa, 1 sierpnia 2007 r.
 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska