Encyklika Jana Pawła II Laborem Exercens przygotowana początkowo na 15 maja (z okazji 90. rocznicy opublikowania pierwszej encykliki społecznej Rerum Novarum Leona XIII), na skutek zamachu na papieża (13.05.1981), została podpisana i ogłoszona dopiero 14 września, po opuszczeniu szpitala przez Jana Pawła II.
Tematem encykliki jest człowiek „w szerokim kontekście tej rzeczywistości, jaką jest praca” (LE 1)1. Punkt ciężkości rozważań spoczywa na człowieku, czyli wolnej, świadomej i zdolnej do samostanowienia osobie, co ex definitione implikuje konieczność etycznego spojrzenia na pracę.
By lepiej uchwycić sens encykliki, warto na chwilę cofnąć się do analiz poświęconych osobie, jakie Kardynał Karol Wojtyła zamieścił w książce “Miłość i odpowiedzialność”. Analizując tam pojęcie osoby, wyróżnia on jej cechy konstytutywne mówiąc, że: ma ona rozum, posiada życie duchowe, wolną wolę – jest zdolna do opartego na refleksji samostanowienia (jest zatem panem siebie – sui iuris), oraz w swoich chceniach jest niezastępowalna, niedostępna dla innych (alteri incommunicabilis). Wszystko to narzuca z konieczności określony sposób podejścia do drugiego człowieka. W wielce upraszczającym skrócie można powiedzieć, że etyka Wojtyły wyrasta na gruncie krytyki z utylitaryzmem hedonistycznym, który w prostej linii prowadzić może do instrumentalnego traktowania osoby.
Wymienione powyżej określenia sprzeciwiają się zatem, w sposób konieczny, takiej relacji do drugiego człowieka, który można określić terminem „używać”. I tak Karol Wojtyła, nawiązując do kantowskiego imperatywu kategorycznego, przestrzega przed takim traktowaniem człowieka, podkreślając, że zawsze należy pamiętać o jego własnych celach, pragnieniach i dążeniach, które wynikają z konstytutywnej zdolności do samostanowienia. Drugiej osobie niczego nie mogę narzucić, mogę jedynie starać się, by poznała mój cel i uznała go także za swój, wówczas pomiędzy nami zrodzi się „więś wspólnego dobra i wspólnego celu który nas łączy”.3 To istotne, co mówi nam ten fragment.
Zasada ta winna kierować wszelkim naszym odniesieniem do drugiego człowieka, obowiązuje zatem również i w relacji pracodawca – pracownik, o której expressis verbis mówi w tym miejscu Wojtyła.4 Zanim jednak rozpatrzymy zagadnienie etycznego wymiaru pracy, musimy zastanowić się najpierw, czym jest praca dla człowieka.
Praca jest działaniem specyficznie ludzkim, zadanym człowiekowi w chwili Stworzenia. Poprzez pracę właśnie, człowiek ma czynić sobie ziemię poddaną – spełniać więc podstawowy nakaz, który został mu dany przez Boga na samym Początku.5 Nakaz (i być może swego rodzaju przywilej), który nie został człowiekowi cofnięty, również i po grzechu pierwszych rodziców. Odtąd praca została wzbogacona dodatkowo o wymiar cierpienia i trudu, jakie już będą towarzyszyć człowiekowi „po wszystkie dni” jego życia.6 Jest to jednak pewnym dobrem człowieka, poprzez trud bowiem dokonuje się przekraczanie człowieczeństwa, przez ciężką pracę człowiek uszlachetnia się, rozwija, „urzeczywistnia siebie jako człowiek, a także poniekąd bardziej <staje się człowiekiem>” (LE 9). Ów trud i znój związane z pracą, nie są zatem zemstą Boga, lecz karą, której wypełnienie ma stopniowo oczyszczać człowieka z winy – jeśliby posłużyć się rozróżnieniem dokonanym przez J. Tischnera, dla którego: „w pojęciu zemsty kryje się idea zniszczenia (...) W pojęciu kary zawiera się idea stopniowego oczyszczenia, wyzwolenia z winy”.7 Praca związana jest także z szerszym wymiarem – nie dotyczy tylko jednostki. Papież mówi o „drugim” i „trzecim kręgu wartości” – gdyż jest ona podstawą rodziny (Środki utrzymania), jak i całego społeczeństwa, będącego „wcieleniem pracy pokoleń”. (LE 10)
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.