Wniosek ma zostać złożony w ciągu kilkunastu dni, ale prokuratura twierdzi, że procedura może potrwać długo, bo na Józefie J. ciąży kilkanaście zarzutów, od skarbowych przez oszustwa gospodarcze do kryminalnych. Będą musiały być zbadane w Izraelu, bowiem nie wszystkie tego rodzaju przestępstwa są ścigane w Izraelu.
Poszukiwany m.in. za przywłaszczenie blisko 350 mln złotych były szef Colloseum, został zatrzymany przez izraelską policję. Józef J. od ponad roku ukrywał się za granicą. Uciekł z Polski tuż po tym, jak sąd nakazał jego tymczasowe aresztowanie. Nie zatrzymano go natychmiast bo katowicki sąd nie wydał od razu pisemnego postanowienia o tymczasowym aresztowaniu. Media spekulowały wówczas na temat korupcji tamtejszego sądu, który dopuścił do ucieczki Józefa J.
Wkrótce wydano za nim i jego bliskim współpracownikiem, Piotrem W. międzynarodowe listy gończe.
Miejsce pobytu szefa konsorcjum finansowo-inwestycyjnego z Ormontowic było nieznane polskiemu wymiarowi sprawiedliwości. On sam, w udzielanych telefonicznie wywiadach twierdził, że jest ciężko chory i przebywa w szpitalu w RPA. Śledztwo dziennikarzy "Super Expressu", którzy ruszyli do Południowej Afryki, wykazało, że była to nieprawda. Wkrótce "SE" odnalazł Józefa J. w Izraelu. Miał się tam starać o izraelskie obywatelstwo, którego przyznanie uniemożliwiłoby w praktyce ekstradycję do Polski.
Policja i prokuratura próbują obecnie uzgodnić ze stroną izraelską sposób przekazania Józefa J. do Polski. Jeśli izraelskie władze uznają, że wjechał do tego kraju nielegalnie, może trafić do Polski nawet w ciągu kilku dni - pisze "SE". Normalna procedura ekstradycyjna może natomiast trwać miesiące, a nawet kilka lat m.in. z powodu różnic w przepisach karnych Polski i Izraela.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.