Kolejność trzech potentatów Tour de France nie zmieniła się, ale Winokurow ma już tylko 18 sekund straty do Amerykanina Lance’a Armstronga (US Postal) i zaledwie 3 sekundy do Niemca Jana Ullricha (Bianchi).
Bohaterem etapu był jednak Francuz Richard Virenque, który zdecydował się na ucieczkę już na 4. kilometrze. Przez następnych 187 km prowadził grupę zrazu kilkunastu, a potem już tylko kilku kolarzy.
Wygrał 4 z 6 górskich premii, dwa razy był 2. Koszulki dla najlepszego górala, zwanej "Polką", już nie odda - ma 300 punktów, a następny w tej tabeli o połowę mniej. Tymczasem na trasie Tour został już tylko jeden górzysty etap.
Na finiszu zmęczony Francuz nie miał jednak szans: przegrał z Simonim i Szwajcarem Laurantem Dufaux (Alessio), a ich przewaga nad następnymi stopniała do sekund. Virenque swoje szanse na lepszą pozycję w całym wyścigu przegrał praktycznie jednym dniem słabości, w Alpach przed tygodniem.
Trzej potentaci Wielkiej Pętli jechali zaskakująco spokojnie, daleko, chwilami ponad 15 minut za plecami czołówki. Przez dobre pół godziny "wirtualnym liderem" wyścigu (gdyby w takiej kolejności dojechali na metę) był Hiszpan Manuel Bertran, kolega Armstronga z US Postal, a na drugim miejscu znalazł się Virenque.
Armstrong wciąż robił wrażenie niezdolnego do ataku. Ullrich i Winokurow chyba woleli jednak nie testować siły Amerykanina. Tyle, że wszyscy nieco przyspieszyli, przez co przewaga czołówki spadła i przestała być groźna dla najlepszych.
Dopiero na ostatnim podjeździe, na Col de Peyresourde, spróbował najpierw Niemiec, a potem Kazach. Temu drugiemu się udało: pociągnął za sobą znakomitego w górach Baska Ibana Mayo (Euskaltel) i zyskał ponad minutę przewagi nad grupką z Armstrongiem i Ullrichem. W tym momencie to on był liderem Touru. Ale Armstrong i Ullrich zaczęli współpracować i przewaga
Kazacha stopniała.
Zdaniem wielu, było to najcięższy etap. Prowadził przez niższe partie Pirenejów, ale suma podjazdów była równa wysokości Mont Blanc. W poniedziałek kolarzy czekają "tylko" trzy góry, ale wśród nich słynny podjazd na Col du Tourmalet - 2114 m.
Potem już do Paryża cały czas płasko.
Wyniki 14. etapu (Saint-Girons - Loudenvielle, 191,5 km):
1. Gilberto Simoni (Włochy/Saeco) 5:31.52
2. Laurent Dufaux (Szwajcaria/Alessio)
3. Richard Virenque (Francja/Quick Step) obaj ten sam czas
4. Andrea Peron (Włochy/CSC) 3 s
5. Walter Beneteau (Francja/La Boulangere) 10
6. Aleksander Winokurow (Kazachstan/Telekom) 41 s
7. Iban Mayo (Hiszpania/Euskaltel)
8. Steve Zampieri (Szwajcaria/Vini Caldirola) obaj ten sam czas
9. Haimar Zubeldia (Hiszpania/Euskaltel) 1.24
10. Ivan Basso (Włochy/Fassa Bortolo)
11. Lance Armstrong (USA/US Postal)
12. Jan Ullrich (Niemcy/Bianchi) wszyscy ten sam czas
Czołówka klasyfikacji generalnej:
1. Lance Armstrong (USA/US Postal) 61:07.17
2. Jan Ullrich (Niemcy/Bianchi) strata 15 s
3. Aleksander Winokurow (Kazachstan/Telekom) 18
4. Haimar Zubeldia (Hiszpania/Euskaltel) 4.16
5. Iban Mayo (Hiszpania/Euskaltel) 4.37
6. Ivan Basso (Włochy/Fassa Bortolo) 7.01
7. Tyler Hamilton (USA/CSC) 7.32
8. Francisco Mancebo (Hiszpania/Banesto) 10.09
9. Christophe Moreau (Francja/Credit Agricole) 10.09
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.