MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

26/05/2005 11:58:11

Polaka cudowny sen o dostatku... czyli co czeka Nas w Anglii.

Polak to jedyny w swoim rodzaju, dziwny gatunek ssaka, którego drugą natura nie jest (jak dotychczas powszechnie sadzono) przyzwyczajenie, lecz skłonność do narzekania. Pytanie:"Jak leci?" stało się ryzykownym rozpoczęciem rozmowy pociągającym za sobą monolog o lawinie nieszczęść, straconych szansach, utyskiwań na cale zło świata.

Żelaznymi tematami rozmów stały się: zdrowie, praca i polityka. I tu niestety nic nie funkcjonuje jak należy- ze zdrowiem kiepsciutko, zarabia się mało, kolega dybie na nasza postadé a szef jest niedobry,. Rząd to temat odrębny, lecz najczęściej podają na ten temat dosadne określenia, ze "jest do d...y, Pani!" (i nie mam tu na myśli duszy) a politycy "to sami złodzieje". Przy tych wszystkich przywarach Polakowi w duszy grają jeszcze inne cechy dolewające oliwy do ognia. Jest to skłonność do poszukiwań, ciężkiej pracy i odczuwania permanentnego niedosytu.
 
I tak, rzesze bezrobotnych, studentów czy źle opłacanych urzędników miast siedzieć spokojnie w ojczystym kraju gdzie gospodarka przezywa okres prosperity a możliwości są nieograniczone (wyczuwacie ta ironie?), rzucają wszystko i jada ziścić swój sen o angielskim, złotym  Eldorado. Dla tych bez prawa do zasiłku, z "przychówkiem" w liczbie czwórki dzieci to być może jedyna szansa na poprawę swojego losu, odnalezienie się w życiu. Dla studentów to sposób na usamodzielnienie się, naukę języka czy przeżycie wspanialej przygody. Dla biednego "urzędasa" to próba udowodnienia sobie, ze jednak te 5 lat ciężkiej pracy na studiach nie było zmarnowanym czasem.

Jadą zostawiając za sobą dni, miesiące bezskutecznych poszukiwań pracy; zawiedzione nadzieje, rozwiane marzenia o godnym życiu. Opuszczają cale rodziny, ukochane osoby, znajomych. Pojedyncze osoby sprzedają nawet czy tez rozdają cały swój "dobytek - są tak przekonani ze nie wrócą, ze stawiają wszystko na jedna kartę. Swoiste "być albo nie być".
Obserwuje taki wyjazd autokaru do Londynu  z katowickiego dworca. Z cala pewnością jednak mogę stwierdzić, ze taki sam widok miałabym w Warszawie, Opolu czy Wrocławiu. Stosy toreb i waliz wypełnionych po brzegi zupkami w proszku ( bo życie za wielka woda drogie), papierosami (bo można dorobić) czy alkoholem (łagodzi zmęczenie i koi smutki). Czułe uściski, obietnice, postanowienia...Wszechobecne łzy.
"Tak tato, zadzwonię", "Nie martw się, dojedziesz jak znajdę prace", "Będzie dobrze" - takie słowa padają z ust podróżników. Wszyscy szukają lepszego życia, lepszego świata.

Na dworcu, wśród oczekujących pełen przekrój wiekowy. Dziewczyna z kolorowym plecakiem ma koło 16 lat, para na ulicy ma około 30-stki, krawężnik zajęli panowie w wieku andropauzalnym bezskutecznie starający dodać sobie odwagi piwem.

Na uboczu stoi mężczyzna z gitara w rękach. Jego nie zegna nikt. On zwiedził już prawie cały świat i przygląda się wszystkim z kpiącym uśmiechem. Zarabia grając na dworcach, na ulicach, śpi w noclegowniach. Wie ze nie jest łatwo. "Co warte jest takie życie?"-zadaje mi pytanie kończąc swoja historie. Stracił żonę i córkę w wypadku samochodowym, rozpił się, stracił prace, komornik zabrał mieszkanie. "Co warte jest życie w samotności?". Na jego pytanie nie umiem znaleźć odpowiedzi.
Punktualnie o 13 autokar rusza. Dyskretnie przyglądam się współpasażerom. Większość z nich wierci się nerwowo, w powietrzu niemal namacalne jest napięcie. Jednak na twarzach niektórych widać ulgę - decyzja została podjęta, już nie ma odwrotu. Ruszamy do Anglii!
Oni jeszcze nie wiedzą, jeszcze nie są świadomi, na co się porywają. Jada zmywać naczynia za marne pieniądze (płaca minimalna to tylko pobożne życzenie), sprzątać i to tylko, jeśli maja szczęście i znajda prace.

Cześć z nich wróci skruszonych do ojczyzny, kiedy tylko skończą się oszczędności. Cześć będzie sypiać na dworcach i żebrać na ulicach starając się za wszelka cenę przeżyć w tej dżungli. A cześć, jak ja, z mgr przed nazwiskiem będzie sprzątać cudze toalety.
Ale wiecie, co? Nie żałuje wyjazdu - pokochałam ten kraj zawiedzionych nadziei i mglistego nieba. Mój sen się ziścił. Czasami tylko, zastanawiam się nad słowami mężczyzny z gitara. Co warte jest życie w samotności?...

Justyna Gul

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska