BBC się nie ugnie

Radio BBC zarzuciło rządowi brytyjskiemu manipulowanie raportami wywiadu po to, by uzasadniały one decyzję o ataku na Irak. Premier Tony Blair twierdzi, że to kłamstwa i żąda od BBC przeprosin. Kto w tym sporze ma rację?

Marek Rybarczyk: Dlaczego Blair atakuje tak niezależną instytucję jak BBC?

Neal Ascherson, wybitny publicysta tygodnika "Observer": - Ze strony Blaira jest to próba odwrócenia uwagi od centralnego pytania: czy przed wojną w Iraku rząd oszukał opinię publiczną co do realności zagrożenia bronią masowego rażenia. Blair zredukować ten wielki problem do pytania, czy szef jego biura nalegał na dopisanie do jednego z raportów jednego zdania. Blair robi się nerwowy. Marzy, by ludzie zapomnieli o przyczynach ataku na Irak.

Kto ma rację w tej kłótni: szef biura prasowego rządu Campbell czy dziennikarz radia BBC?

- W tej konkretnej sprawie Campbell był chyba winny tylko trochę. Dążył do podrasowania doniesień wywiadowczych o zagrożeniu ze strony Saddama, ale chyba były one w dokumencie od początku. Oparcie się przez BBC na jednym źródle wywiadowczym budzi kontrowersje. Z jednej strony takie nie końca oparte na żelaznych dowodach teksty są także jakoś potrzebne, by rząd miał poczucie kontroli mediów. Z drugiej - BBC obowiązuje zasada korzystania z kilku źródeł.

Czy zatem BBC przeprosi ?

- Moim zdaniem nie. Będzie bronić swej niezależności i honoru. To prawda, BBC musi się liczyć z Downing Street, to rząd może przykręcić BBC kurek finansowy. Ale rząd nie sięgnie do tych drastycznych działań, zapobiega temu brytyjska filozofia polityczna. Partia Pracy bałaby się takiego precedensu. Kiedy lewica znajdzie się w opozycji, wykorzystaliby go w kontaktach z BBC konserwatyści.