Brytyjscy pracodawcy ogromnie zadowoleni z Polaków

Mnie najbardziej odpowiadają relacje szef-podwładny i to że cały czas pełen luzik.nieraz z nudów robimy sobie jaja rzucamy się czymś,ktoś komuś zakręci zawór od butli z gazem we widlaku,rzuci w szefa,lub jednego z jego synów np.truskawką i są jaja.Zresztą oni też są nieźli jajcarze:-)robota ciężka,dobrze płatna a co najważniejsze pół godziny przed robotą nie myślisz "k....a znów do tego b....u trzeba iść".A na koniec zmiany szef podaje ci ręke i mówi"dziękuje że dzisiaj nam tak pomogłeś-świetny z ciebie pracownik.Miłego dnia".W Polsce nie raz szef traktował mnie jak psa i nie raz rzucałem pracę w trakcie dnia,wiele razy trzeba było prosić lub groźbą wypłatę odbierać.Jak ktoś się czuje tu wykorzystywany w pracy to w Pl są wielkie braki kadrowe

Efektywność sama w sobie jest wyrażeniem pozytywnym. Ale w tym kontekście oznacza, że jedna jednostka pracy wykonywana jest przy jak najmniejszym nakładzie dla ciebie i koszcie dla pracodawcy. Ze strony pracodawcy wygląda to tak, ze za jedna jednostkę pracy która otrzymuje od Ciebie może Ci płacić mniej, więc jesteś tańszy. Stąd podwyżki i awanse, dlatego wydajność popłaca obu stronom, dopóki dopóty ta zależność zachodzi. A niektórzy kochają się w uprawianiu sztuki dla sztuki.

Dokonałam uogólnienia i przemyśleń na podstawie moich doświadczeń, czego nie ukrywałam. Catch wynika z tego, że jesteś chcąc nie chcąc mimowolnie relatywnie tańszy (bo nie potrafisz inaczej jak wspomniałeś), ale Twój przypadek jest odmienny od tego co przywołałam wcześniej. Nie jest problemem to, że pracujemy efektywniej, lecz wg mnie patologiczne myślenie z tym związane, które tworzy chorą atmosferę. Widać w Twoim środowisku pracy sprawdza się to, że dobrze wykonana praca, popłaca – niestety nie wszędzie tak jest – a czemu? Poprzedni com. Oprócz wynagrodzenia istnieje jeszcze zysk nierzeczowy, taki jak szacunek, awans, itd. będący wynikiem zdrowej konkurencji nie wzajemnego napastowania i zarzynania się. Przyzwolenie na chore środowisko pracy ze strony pracodawcy już stanowi swoistą dyskryminację.

Catch nie do końca mnie zrozuiałeś:-)to że jesteśmy 4 razy tańsi rozumiem że na miejsce jednego Polaka potrzeba by było ze 4 Anglików.W obecnej mojej pracy nie ma różnicy kim jesteś bo płaca jest stała dla wszystkich(nie najniższa).A z ostatnim Twoim zdaniem się zgadzam w pełni

Ciupek77 z ubolewaniem zgadzam się z Twą opinią. W swej historii pobytu w UK miałam okazję zahaczyć się na fabryce na trzy tygodnie, i to co ujrzałam po dziś dzień napawa mnie zdumieniem. Ta wrogość, zawziętość, nakręcanie norm, ubliżanie, to było ohydne doświadczenie. Sami sobie jesteśmy winni, bo to my nakręcamy sobie korbkę. Najśmieszniejsze jest to, że nic takim postępowaniem nie zyskujemy w przeciwieństwie do naszych pracodawców. Pewnie to co sie dzieje w chwili obecnej jest już procesem nieodwracalnym, zwłaszcza, że dotyczy w większości ludzi, którzy nic innego nie są i nie będą potrafili zaoferować ani sobie ani przyszłemu pracodawcy. Smutne.

Korba ma racje bo jesteśmy tanią siłą roboczą i tu nie ma zbytnio znaczenia ile nam płacą na godzinę 5.52 czy 25F.Trzeba też wziąć pod uwagę ile w ciągu dnia,miesiąca pracy zrobi wykwalifikowany Polak,a ile Anglik(bo o Pakolach i innych nygusach nie wspomnę).Jakby się temu przyjrzeć to wychodzi jasno i wyraźnie że to co jeden z naszych robi,normalnie ze 4 osoby powinny-więc jesteśmy minimum 4 razy tańsi

jak się nie ma skończonej podstawówki to cieżko znależć dobrą prace,nie wspomne już o angielskim,widze że kolega KORBA coś wie o tym.

hehehe

piotr6605 !!! masz dopiero 2 posty a do tego puste jak Twój umysł, czytaj więcej a dopiero zabiraj się do pisania. Jeżeli nie orientujesz się w temacie nie odpowiadaj.

Wiesz przeciez jaka jest zasada: jak nie jestes (albo wydaje ci sie, ze nie jestes) w pracy doceniany - czas zmienic prace. Jednym z atutow pracy tu jest wzgledna latwosc zmiany firmy (przynajmniej w okolicach Londynu i wiekszych maist) - zapewne rowniez w Twojej profesji. W mojej firmie wiele ludzi pracuje ok 3-5 lat po czym szukaja odmiany - i to nawet nie dlatego ze sa "niedoceniani" ale z powodu marazmu i poczucia stagnacji w jakie mozna wpasc pracujac pare lat w tym samym miejscu. Choc oczywiscie jest to sprawa zupelnie indywidualna.

To TY jestes tanim robotnikiem

A najważniejsze że są tanimi robotnikami i mało wymagający lecz problem zaczyna zawsze się wtedy gdy zaczną żądać podwyżek. Dziwne jest to że w rankingu jaki był ostatnio robiony w UK Polacy nie zajmowali czołowego miejsca lecz Azjaci z Pakistanu i Indii to jak ma się do tego?