
Proszę,zostaw ślad z łez wzruszenia lub rozpaczy,ktore niechybnie stoczą się z twoich szeroko zdziwionych ocząt, po odczytaniu moich wiekopomnych dyrdymałów

Cóż! Opowiadanie czas zacząć :
,,Krzyż,,
Właśnie odszedł sprzed Jego oblicza, następny z niekończącej się kolejki ludzi. Teraz ja stanąłem przed nim. Siedział. Śnieżnobiałe włosy spływały mu na ramiona. My i On nadzy, tak jak nas stworzył. Uniósł głowę i spojrzeniem łagodnie osunął mnie na kolana. W dłoniach trzymał talię kart. Zaczął tasować, patrząc swoim ciepłym spojrzeniem w me zaciekawione oczy. Nagle przestał , rozsunął karty reką, tworząc wachlarz. I rzekł:
Wybierz jedną. Bez zastanowienia puknąłem koniuszkiem palca w pierwszą lepszą. Wyjął ją z tali, spojrzał i powiedział:
Idź Arturze, zaczynasz życie na Ziemi. Zabierz,ze sobą jak każdy z was, swój krzyż.
I tak jak niespodziewanie na pluł na kartę, tak szybko przybił mi ją na czoło.
Dzięki- rzekłem, gdy ja odklejałem. Kątem oka zobaczyłem napis na karcie. Tylko jedno słowo: Przyzwoitość.
Wtedy spojrzał najgłębiej we mnie, na samo dno i dodał :
Dźwigaj więc swój los, dźwigaj swoją Przyzwoitość...
A może oszukuje?-przemknęła mi w głowie myśl wątpliwości.
Ja? - wskazał talią na siebie.Ja w ciebie wierzę -dodał.
Ja w ciebie też -odparłem zawstydzony.Wstałem i poszedłem. Tak zaiskrzyła i narodziła się moja przyzwoitość. Tak narodziłem się ja.I tak jak On i tak jak Ty, niosę swój krzyż,,
Artur K.
Tekst juz pokazany na MW ,ale chwilowo jestem bezpłodny literacko
