"Skąd wziął się Leon?"..
Tak jak w tytule..dziś o Leonku..i o tym jak wtargnął czterema kosmatymi łapkami w życie Kubusia..czyli dwóch niepokornych w jednym miejscu..
Wszystko zaczęło się bardzo niewinnie..jak łatwo się domyślić spory udział w tej historii ma kanapa i dwa niepozorne piloty..
Dzień jak co dzień..Praca..szczotka..zęby..prysznic..kanapa..piloty..
W TV nuda nieziemska..tu mówią "Dzień dobry.."..tam "Rozmowy..się toczą.."..coś o UFO, trochę o lombardach..jeszcze gdzie indziej "trzech wieśniaków" o samochodach, po raz trzeci w tym tygodniu ten sam odcinek..
Kolejny wysiłek..kciuk drgnął..jesteśmy oczko wyżej..już na jednej powiece zamkniętej Kubuś zarejestrował, że coś o kochaniu kotów leci..parę razy to oglądał, fajny program o tych zwierzakach..Sam nigdy w życiu żadnego nie miał, bo jak mama twierdziła piątka w domu jej w zupełności wystarcza..
czyt. 2 synów i trzy córki..
No ale wracając do programu..było tam o kilku rasach..jedne tylko koto podobne..inne całkiem całkiem..aż wreszcie zaczęło się o Mainecoonach..i norweskich kotach leśnych, bo obie te rasy są że sobą spokrewnione..
Tak go zainteresował program, że aż uchylił drugiego oka i wsparł się na łokciu..
Hmm..Efektowne te diabełki..no i ten ogon..
Już wtedy coś mu zaświtało w kudłatym łbie..Wielkim plusem tej rasy było to, że pomimo, że to "dzikusy" z natury, to bardzo lubią towarzystwo człowieka..Nie są typowymi pieszczochami co żyć nie dają i wiecznie wszędzie ich pełno..Spodobało się Kubusiowi użyte w programie określenie koto-psy..
Po programie komórka w rękę..Wujek Google zawsze służy pomocą..hasło mainecoone i szukaj grafiki...Aż mu się szczęka uchyliła jak zobaczył te championy..Ooo tak..
Kubuś chce kotka...Wtedy już klamka zapadła..reszta była kwestią czasu..Kilka nocy z rzędu szukał i grzebał w cyberprzestrzeni..aż wreszcie znalazł..profesjonalna hodowla, 4 kotki do wzięcia, jest w czym wybierać..Cena..Hmm..trochę dużo..ale czym jest tydzień pracy wobec przyjaciela na długie lata..
Rano zadzwonił..Zaklepał wizytę i pół żywy po pracy dwa dni później gnał przez całą Anglię na spotkanie z Leonkiem..
Kawał drogi przejechał..końcówkę już na autopilocie i z zapałkami w oczach..Dzwonek do drzwi..Sympatyczna pani w średnim wieku..za nią na schodach pies sporych rozmiarów i koty..masa kotów..tak mu się zdawało, choć wtedy zobaczył raptem że trzy..Wszedł do domu..a tam jedna wielka kociarnia..drapaki..klatki..poduchy..wszędzie siedziały olbrzymie puchate koty z wielkimi ogonami..Takimi jak widział w TV i w necie..Widok zaprawdę zrobił na nim wrażenie, bo Pani się uśmiechnęła i oznajmiła, że reszta jest na piętrze i w klatkach w ogródku...
Wtedy stracił panowanie na dolną żuchwa, co mu do końca opadła.." to jest ich więcej?"..nie pamięta już ile, ale dorosłych było przeszło 20..plus małych gromada..
Kocia mama przeprosiła go na chwilę i poszła na piętro po maluchy..On międzyczasie doprowadził szczęki do siebie i zaczął oglądać ten zwierzyniec..Dwa już mu stopy wąchały..trzeci drapał powyżej kolana..dwa kolejne znudzone całym światem ledwie uchyliły oka, racząc go obojętnym spojrzeniem..
Pojawiła się pani z klatką..w niej cztery szare kuleczki, które w niczym nie przypominały tych potworów..
Rodzeństwo - trzech braciszków i siostrzyczka..Po otwarciu drzwiczek trójka raźnie wyrwała do przodu, wprost w łapki Kubusia..jeden się ostał..przestraszony ani myślał wyłazić..mniejszy nieco od pozostałych..ponoć popychadło..mniej jadł, bo miał mniejszą siłę przebicia przy karmieniu..
Tak..to wtedy..Kubuś już wiedział, który..
Wyciągnął kruszynę..ten przerażony wtulił się w bluzę i trząsł..przez 10 minut nie zamiauczał, ani nie pisnął, podczas gdy rodzeństwo już świrowało po całym pokoju..
Pani trzy razy się upewniała, czy na pewno ten..bo inne ładniejsze..może zdrowsze..itp..
Głowa Kubusia przy każdym kolejnym zapytaniu rytmicznie posuwała się w górę i w dół..
Klient nasz Pan..Leoś (wtedy to był jeszcze no name) otrzymał na grzbiecie czerwoną kropkę..Kubek papiery podpisał..wpłacił zaliczkę i obiecał się stawić za 6 tygodni po odbiór..
Całą powrotną drogę myślał o tej małej kulce i jak to możliwe że za rok to coś będzie rozmiaru małej krowy..
6 tygodni trwało wieczność całą...ale zleciało...
c.d.n
użyszkodnik