Zimno w tej Szwecji . Minus 10 stopni . A ja nie mam ani czapki uszanki ani nawet walonek . Daj Boze , zeby Gino mial czym palic bo jak nie to zamarzniemy . Moj nowy kolega czekal juz na lotnisku , tak jak sie umowilismy . Nietrudno bylo go poznac . Maly i w okularach . Taka typowa ofiara losu , ktora w szkole dostaje w leb juz na przywitanie i musi dla innych odrabiac zadania . Gino ma wlasny samochod !! Super , to nareszcie nie bede musial targac piwa w torbie . Po drodze do domu powiedzial jak bardzo sie cieszy ze nareszcie zdobyl przyjaciela i ze widzi dla mnie dobre perspektywy . O Boze , zeby tylko nie byl jakims pedziem . Wyzalil sie troche , ze mial ciezko jako dzieciak bo go inne dzieci szturchaly ( a co , nie mowilem ? ) i jak to ciezko zyc samemu na obczyznie , bez przyjaciol i bez kobitki ( a wiec chyba nie pedzio ) i ze w pracy nikt go nie lubi bo jest bratankiem szefa . Teraz mam problem : czy go nie lubiec bo jest spowinowacony z moim przyszlym pracodawca , czy tez go lubiec bo moge przez niego miec chody w dyrekcji . Zdecydowalem sie na to drugie . Mieszkamy na osiedlu - takie blokowisko z lat 70-tych jak w Polsce w wiekszych miastach , no moze nie tak bardzo brudne . Dom z winda . Gino pomogl mi nawet zaniesc walizke . Porzadny chlopak . Reklamowke z butelkami nioslem przezornie sam , bo taka fajtlapa jeszcze by mogla porozbijac . W klatce schodowej spotkalismy jakas sasiadke ( laska, brunetka ; calkiem, calkiem ), ktora pozdrowila nas po polsku . O , jacy wyksztalceni ci Szwedzi . Ale Gino powiedzial ze to Polka - Marysia Krupa , ktora mieszka dwa pietra nizej , i szeptem jeszcze , ze pozniej mi cos o niej opowie . Ciekawe co ? Mieszkanie Gino ma fajne . Z centralnym ogrzewaniem , wiec Gino nie bedzie musial rabac drewna ani targac wegla . W saloniku na kanapie leza te jego dwa koty . NA KANAPIE !!! Wiec otworzylem drzwi na korytarz i chcialem je przegonic . Gino rzucil sie przerazony do tych drzwi , zatrzasnal je i mowi ze musze uwazac zeby koty nie uciekly . Hee ????? Nie bardzo wiem o co tu chodzi , ale pomalu podejrzewam ze z nim cos jest nie tak , z tym Gino . Zdecydowalem ze skoro toleruje koty na kanapie to bedzie z nimi spal , a ja biore sypialnie . Bo ja bardzo mocno chrapie .... to by sie kotki pobudzily . Zrozumial .W czasie kiedy rozpakowywalem walizke , Gino przygotowal kolacje . Lubie go coraz bardziej pomimo ze chyba nie ma calkiem po kolei . Do kolacji postawilem na stol pierwsza flaszke , a Gino mowi ze jest abstynentem . Myslalem ze to jakas religia i ze zacznie przed jedzeniem sie modlic , ale wytlumaczyl mi ze abstynent to taki ktory nie pije wodki i nawet piwa . Teraz juz mialem pewnosc ze ten facet jest stukniety . Nie dalem po sobie poznac ze juz go rozgryzlem . W kazdym razie musze w nocy przekrecic klucz w zamku do sypialni bo podobno tacy moga byc niebezpieczni . Ale jak nie chce sie napic to dobrze , bedzie wiecej dla mnie . Tej trucizny na myszy mu nie podarowalem . Wiadomo to na jaki pomysl moze przyjsc taki szaleniec ? Prace pojdziemy zalatwiac w poniedzialek . Mam nadzieje ze moj przyszly szef da przyjacielowi bratanka troche zaliczki . C.d.n.
Aby wszystkim udowodnic ze jestem porzadnym , wesolym chlopakiem z ktorym warto sie przyjaznic , zamieszczam ponizej link do filmu ktory ktos nagral chyba podczas zakupow w Holandii . Nie jestem w 100% pewien czy to ja i moi koledzy , bo film nie jest zbyt wyrazny , ale teoretycznie mozemy to byc my .
http://www.youtube.com/watch?v=QkGeAH6MA8o&NR=1
Wyszlo szydlo z worka i znacie mnie teraz osobiscie .
Magowie byli ludźmi cywilizowanymi, o wysokiej kulturze i wykształceniu. Kiedy mimowolnie stali się rozbitkami na bezludnej wyspie, natychmiast zrozumieli, że najważniejszą rzeczą jest zrzucenie na kogoś winy.
Ostatni Kontynent, Terry Pratchett
2010-01-08 15:11:38, galadriel napisał(a): Dokladnie tak sobie Fachurre wyobrazalam
ha bardziej jak ten w sweterku
ja mysle ze to ten sam gatunek,tylko w starszej wersji
Magowie byli ludźmi cywilizowanymi, o wysokiej kulturze i wykształceniu. Kiedy mimowolnie stali się rozbitkami na bezludnej wyspie, natychmiast zrozumieli, że najważniejszą rzeczą jest zrzucenie na kogoś winy.
Ostatni Kontynent, Terry Pratchett