Cytat:
A co do technicznych rzeczy to mam wrazenie ze nie dokonca oni wierza w to co ja umiem, i ze czemu tak szybko mimo ze sie nie spiesze.
Jak sie ma troche doswiadczenia poczatki sa zawsze latwiejsze.

Warto zwolnic, pokornie wysluchac. Kiedy zaczynalam prace w UK rowniez mialam wrazenie, ze pracuje szybciej niz inni. Taki tryb mialam narzucony w PL i przenioslam to tutaj. Szybko jednak zrozumialam, ze nie ma co sie spieszyc, warto na spokojnie wszystko sprawdzic, niz leciec na leb na szyje, to nie wyscigi. U mnie w pracy nikt sie nie spieszy i wspolpracownicy zyja w mysl zasady 'bedzie co bedzie', czy cytujac 'you can do what you can do' - bez nadgodzin, nocek, weekendow bezplatnych jak to bywalo w PL.
Przez pierwsze dni chcialam byc samodzielna, sama sie doszkalalam, sprawdzalam, szukalam info.. szybko jednak zorientowalam sie, ze im wiecej sie dopytuje, tym przyjazniej na mnie patrza, chetnie tlumacza (oczywiscie bez przesadzania w druga strone). Dawalam sobie tlumaczyc rzeczy, ktore juz umialam, a zawsze trafilo sie przy tym troche nowej wiedzy.
Osobisie bardzo lubie ten wolniejszy (normalny!) tryb pracy na luzie oraz lekki chaos (chocby w dokumentacji.. ale przynajmniej nie martwie sie o czcionki na rysunku jak to bywalo w biurze PL, a jedynie o merytoryczna tresc).
Pozdrawiam i zycze powodzenia w nowej pracy
edit - przypomnialo mi sie, jak jako 20latka zlapalam prace w biurze ubezpieczeniowym w UK (wklepywanie danych do systemu) i przerabialam wiecej wnioskow w dzien niz najbardziej doswiadczenie.. do czasu az mnie grzecznie poproszono o zwolnienie tempa, bo szefowa sie zaczyna orientowac, ze daloby rade wiecej robic w dzien, niz robiono... powiedziano mi wprost, zebym nie zawyzala tempa, bo na codzien ciezko je utrzymac (pracowalam tam tylko wakacyjnie, a oni na stale). Dzis doskonale ich rozumiem.
[ Ostatnio edytowany przez: akrobatka 06-10-2016 13:50 ]