Moje doświadczenia z 2 miesięcznego pobytu w UK, i poziom j. angielskiego.
Byłem w Preston u rodziny, przez ten czas robiłem bagatela 2 dni choć chodziłem dzień w dzień po agencjach i w każdej na wejściu padało pytanie czy mam auto, jeśli nie - to sorry kolego ale nie mamy dla ciebie pracy na dzień dzisiejszy i z uśmiechem na twarzy mnie odsyłano, tyle co się podpisałem na liście, choć wiedziałem, że to nic nie da. Dlatego wróciłem i myślę co dalej. Chcę się pomęczyć jakieś pół roku w rodzimym kraju by mieć te minimum pieniędzy na pewniejszy start w UK.
Jeżeli chodzi o j.angielski to myślałem, że średnio/dobrze go ogarniam ale do czasu... Nie wiem po co to piszę bo pewnie każdy kto był to wie jak jest, ale ku przestrodze desperackiej młodzieży.
Angielski w szkole miałem, choć go olewałem bo mam zdolność do szybkiej nauki języków, na lekcjach wydawał się banalny, nauczycielka brzmiała bardzo zrozumiale i człowiek dokładnie wiedział o co chodzi. W zawodówce nie było kontynuacji ale nauka od podstaw, wtedy tym bardziej to olewałem bo uważałem się za gościa który to już kiedyś opanował, i na prawdę potrafi te podstawy, byle tylko ocena w dzienniku się zgadzała. Tutaj w UK mogłem sobie tą jakże dobrą oceną podetrzeć... Bo każdy prawdziwy Angol nawijał jak leci i nie obchodziło go czy coś zrozumiałeś czy nie bo on jest u siebie, i to Ty chcesz załatwić jakąś sprawę a nie on.
Insurance number udało mi się załatwić, konto bankowe też z tym, że konto zamknąłem na 2 dni przed wyjazdem. Na lotnisku miałem problemy z biletem i musiałem sam biegać i załatwiać by przejść za bramkę, poradziłem sobie. Dlatego dopiero teraz mogę stwierdzić, że z angielskim sobie radzę, choć rozmowa ze mną wygląda jak ze 3-4 letnim Angolem to najważniejsze sprawy potrafię sobie załatwić, a gadanie przez płot z sąsiadem-anglikiem o pogodzie i życiu na dzień dzisiejszy mnie nie obchodzi, ale wszystkiego idzie się nauczyć

Klimat jaki jest w danym kraju mnie totalnie nie interesuje bo dla mnie liczy się tylko skromne ale GODNE życie.
Tylko jest jedna rzecz której nie wiem - w jakim mieście się osiedlić. Pierwsze co mi przychodzi do głowy to Manchester lub Liverpool bo oba znajdują się blisko Preston i na niedzielę bym miał gdzie pojechać, poza tym jestem fanem Man utd ale to nie ma znaczenia czy pójdę sobie na mecz czy nie w takiej sytuacji.
Myślałem też o Londynie/Brimingham. Grunt, żeby dało się do miesiąca lub dwóch maksymalnie znaleźć pracę.
Nie wymagam wiele, bo wiem co ludzie którzy nie byli w UK myślą. Wielu takich "Polskich Angoli" przyjeżdża na odwiedziny do PL może nie nowym ale w miarę świeżym Jaguarem czy M. Benz'em ale nikt nie powie, że będzie jeszcze 5 lat spłacać na niego kredyt. Mi wystarczy na początek absolutne minimum żeby się utrzymać i choć trochę z życia mieć.
Najlepiej jak wypowiedzą się osoby które przyleciały do UK zupełnie w ciemno, albo znają kogoś który tak postąpił bo ja właśnie chcę tak zrobić i to kiedyś się na pewno stanie ale warto zasięgnąć opinii innych
