MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii
Forum Polaków w UK

Przeglądaj tematy

Żołnierze Wyklęci

« poprzednia strona | następna strona » | ostatnia »

Strona 16 z 17 - [ przejdź do strony: 1 | 2 | 3 ... 15 | 16 | 17 ] - Skocz do strony

Str 16 z 17

odpowiedz | nowy temat | Regulamin

Post #1 Ocena: 0

2015-03-31 19:08:53 (9 lat temu)

Uczestnik nie jest zarejestrowany

Anonim

Usunięte

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Post #2 Ocena: 0

2015-04-24 15:22:57 (9 lat temu)

Uczestnik nie jest zarejestrowany

Anonim

Usunięte

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Post #3 Ocena: 0

2015-04-24 15:42:26 (9 lat temu)

Uczestnik nie jest zarejestrowany

Anonim

Usunięte

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Post #4 Ocena: 0

2015-04-24 15:49:38 (9 lat temu)

Uczestnik nie jest zarejestrowany

Anonim

Usunięte

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

keramczak

Post #5 Ocena: 0

2021-03-01 20:27:06 (3 lata temu)

keramczak

Posty: 5981

Mężczyzna

Z nami od: 09-02-2010

Skąd: U.K


TVP kultura "Generał Nil " i nic nie trzeba więcej...

Sprawiedliwość w wersji PRL ,wyroki na naszych patryjotów wydawali ci których uratowaliśmy przed zagładą....

Paulina Kern

http://btx.home.pl/aleszum/index.php/publikacje/1216-beniamin-wajsblech-i-inni-zbrodniarze-prl

[ Ostatnio edytowany przez: keramczak 01-03-2021 20:53 ]

#MajsterNaStulecie

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Numer gadu-gadu

stanislawski

Post #6 Ocena: 0

2021-03-01 20:43:36 (3 lata temu)

stanislawski

Posty: 7976

Mężczyzna

Z nami od: 10-04-2008

Skąd: Narnia

Wk... mnie dzisiejszy Dzień Żołnierzy Wyklętych.

Grupa chamów wzięła ich na sztandar. I jest to grupa postbolszewicka i ich klienteria.

Dla pewnej, innej, grupy społecznej wypada ich ... za zbrodnie "Burego" i inne występki. Taka moda.

I tak. Niektórzy z nich dopuścili się zbrodni.

Ilu zbrodni dopuściła się stroną przeciwna?
Kto był stroną przeciwną?
Co mieli zrobić żołnierze podziemia w 1945?

Proszę nie uciekać w generalia, ani nie odpowiadać pytaniami na pytania.

---

Jestem z rodziny akowca, który był cynglem AK w górach jeszcze zanim powstał 101 PSP AK.
Zabił go tzw. "wyklęty", którego on sam miał odstrzelić z wyroku organizacji... ale nie zdążył.

Opinia moderatora: Post edytowany z wulgaryzmów. Konefka

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Strona WWW

keramczak

Post #7 Ocena: 0

2021-03-01 21:19:51 (3 lata temu)

keramczak

Posty: 5981

Mężczyzna

Z nami od: 09-02-2010

Skąd: U.K

Stanislawski niezgadzam sie z tym .
Jeszcze dwa pokolenia i nikt by nie pamietal o tym co sie dzialo po wojnie.Czerwoni przywiezieni ze wschodu mordowali tych ktorym im sie nie udalo zlamac.
#MajsterNaStulecie

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Numer gadu-gadu

stanislawski

Post #8 Ocena: 0

2021-03-01 21:33:45 (3 lata temu)

stanislawski

Posty: 7976

Mężczyzna

Z nami od: 10-04-2008

Skąd: Narnia

Cytat:

2021-03-01 21:19:51, keramczak napisał(a):
Stanislawski niezgadzam sie z tym .
Jeszcze dwa pokolenia i nikt by nie pamietal o tym co sie dzialo po wojnie.Czerwoni przywiezieni ze wschodu mordowali tych ktorym im sie nie udalo zlamac.



No tak. To właściwie z czym się nie zgadzasz?

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Strona WWW

Wilki2

Post #9 Ocena: 0

2021-03-01 22:09:55 (3 lata temu)

Wilki2

Posty: 526

Mężczyzna

Z nami od: 15-12-2019

Skąd: gdzieśtu

Nie mój tekst i troché długi ale chwilę można poświęcić.

''Polscy bandyci''.
''Za carskich czasów, wiemy to sami
Byliśmy zwani wciąż bandytami
Każdy, kto Polskę ukochał szczerze
Kto pragnął zostać przy polskiej wierze,
Kto nie chciał lizać moskiewskiej łapy
Komu obrzydły carskie ochłapy
I wstrętnym było carskie koryto
Był "miateżnikiem" - polskim bandytą.
"Polskich bandytów" smutne mogiły
Tajgi Sybiru liczne pokryły.
Przyszedł bolszewik - znów piosnka stara
Czerwonych synów białego cara.
Polak, co nie chciał zostać Kainem,
Że chciał być wiernym ojczyźnie synem,
Chciał jej wolności w słońcu i chwale,
A że śmiał mówić o tym zuchwale,
Że nie chciał by go więziono, bito,
Był "reakcyjnym polskim bandytą".
I znowu Sybiru tajgi pokryły
"Polskich bandytów" smutne mogiły.
Gdy odpłynęła krasna nawała
Germańska fala Polskę zalała.
Kto się nie wyrzekł ojców swych mowy,
W pruską obrożę nie włożył głowy,
Nie oddał resztek swojego mienia,
Swojej godności, swego sumienia,
Kto nie dziękował, kiedy go bito,
Ten był "przeklętym polskim bandytą".
Więc harde "polskich bandytów" głowy
Chłonęły piece, doły i rowy.
Teraz, gdy w gruzach Germania legła,
Jest Polska "Wolna i Niepodległa",
Jest wielka. Młoda, swobodna, śliczna,
I nawet mówią "demokratyczna".
Cóż z tego, kiedy kto Polskę kocha,
W kim pozostało sumienia trochę,
Komu niemiłe sowieckie myto,
Jeszcze raz został "polskim bandytą".
I znowu polskości tłumią zapały
Tortury UB, lochy, podwały.
O Boże, chciałbym zapytać Ciebie,
Jakich Polaków najwięcej w niebie?
(głos z góry)
Płaszczem mej chwały, blaskiem okryci
Są tutaj wszyscy "polscy bandyci".''
Autor nieznany, 1946 r.

Tym samym tradycyjnie pragnę zacząć swój wpis o Żołnierzach Wyklętych.
Bandyci, bandyci, bandyci.
Wszędzie ci bandyci.
W okresie PRL wydawano hurtowo ''żółte tygryski'' - takie małe broszurki propagandowe. Opowiadające o braterstwie ''prawdziwie demokratycznych sił'' ludowego Wojska Polskiego i ''braterskiej'' Armii Czerwonej, o rozlicznych bitwach komunistycznych gierojów, które nigdy się nie wydarzyły, o knowaniach podłych imperialistów. Było tego pełno, można je było kupić za kilkadziesiąt groszy w każdym antykwariacie.
Nie mogło wśród nich zabraknąć oczywiście licznych tytułów o dzielnych utrwalaczach władzy ludowej i ''działaczach demokratycznych'', którzy już po wojnie, w kraju, musieli stawiać czoła zagrożeniom nie mniejszym, niż hitlerowskie czołgi.
Oto plugawi reakcyjni bandyci podnosili swoje łby i terroryzowali kraj.
Dokładnie tak - bandyci. Nie żadni tam ''żołnierze'', ''wojskowi'', ani ''partyzanci''. Co najwyżej ''watażkowie'', ''hersztowie'', czy ''reakcjoniści''. Mieli przekrwione od nadmiaru wódki ślepia, zarośnięte, zakazane gęby i nosili się na pół-wojskowo. Wszyscy, jak jeden mąż, byli złodziejami i mordercami, a co najgorsze, wywodzili się z szeregów Armii Krajowej, albo Narodowych Sił Zbrojnych. Jeśli nie łupili i nie grabili, to zastraszali w imię mikołajczykowskiego PSL, który chciał powrotu londyńskich panów i burżujów, odbierać ziemię chłopom i wywołać kolejną wojnę. Pogrobowcy sanacyjnych pułkowników, którzy Polskę wepchnęli do wojny, płatni agenci Andersa, pachołki imperialistycznego angloamerykańskiego wywiadu, kolaboranci hitlerowscy - to oni dybali na zgubę Polski, siali śmierć i pożogę, łaknąc jeszcze więcej.
''»Huzar«, jeden z najbardziej krwawych i najdłużej ukrywających się hersztów podziemia pochodził z rodziny bogacza wiejskiego, mieszkającego we wsi Markowo-Wólka. Przedwojenny kapral podchorąży rezerwy, notoryczny kawaler z wyraźnymi skłonnościami do sadyzmu, podczas okupacji dowódca plutonu AK, współdziałał z okupantem, wydając w ręce gestapo działaczy lewicowych i partyzantów radzieckich.''
Palili i mordowali ci leśni bandyci, ale, na szczęście, zawsze spotykali się ze stanowczym sprzeciwem. Oto młodzi, przystojni i dzielni oficerowie Urzędu Bezpieczeństwa, Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i ich dobrotliwi, przyjaźni sojusznicy z NKWD i SMIERSZ chwytali w swoje zmyślne pułapki przeklętych bandytów, których wreszcie spotykała zasłużona kara, a Polska Ludowa mogła wreszcie spać spokojnie.
Historie te w licznych książkach, ku pamięci potomnych, spisywali emerytowani oficerowie MO i KBW, by młodzież pamiętała, jak to hartowała się ludowa ojczyzna. Że o wątpliwej wartości merytorycznej, pisane językiem godnym nazistowskich gazet, z licznymi błędami? Nieważne, liczyła się idea. ''Ryngraf z trupią czaszką'', ''Po »Ogniu« był »Mściciel«'', ''Hasła nie będzie'', ''Gorący las'', ''»Orlik« zostawia ślad'' i wiele, wiele innych. Drukowanych w setkach tysięcy egzemplarzy, żeby była pewność, że każdy dobrze zapamięta historie o podłych reakcyjnych bandach.
Ale nie były to jedyne tego typu twory.
A to Janina Broniewska napisała pseudo-reportaż ''Białe plamy'' o bandzie Stanisława Grabowskiego ''Wiarusa'', współpracującej z SS, a jej mąż Władysław miażdżył - oczywiście w wierszu - ''faszystów z lasu''.
A to Jan Brzechwa napisał wierszyk o reakcyjnych złodziejach, pijakach i pedofilach z NSZ.
A to Adam Bahdaj stworzył trzymającą w napięciu powieść o NSZ-owskiej bandzie ''faszystowskiego zbira'' ''Rębacza'', współpracownika Gestapo i Abwehry, który polował na polskich demokratów.
A to Mieczysław Jastrun alias Moj­sze Agatsz­te­in, czołowy wierszokleta komuny, napisał ''Balladę o Puszczy Świętokrzyskiej'' i ''Balladę zimową'', wręcz kipiące nienawiścią do wiary katolickiej i Armii Krajowej.
I Zbigniew Nienacki, twórca słynnego ''Pana Samochodzika'' pisał o leśnych bandach, i Jerzy Putrament, i Roman Bratny, i Tadeusz Różewicz, i Leon Kruczkowski. Okraszali to wszystko byli politrucy, jak chociażby Jan Gerhard, autor ''Łun w Bieszczadach'', i Janusz Przymanowski, wielbiony do dzisiaj autor ''Czterech pancernych''. Był i naczelny PPR-owski grafoman Władysław Machejek, który napisał ''Rano przeszedł huragan'' jako rzekomy pamiętnik Józefa Kurasia ''Ognia''. Poparł go esbecki śledczy, Stanisław Wałach, który w swoich książkach zawarł niestworzone brednie na temat ''Ognia'', m.in. historie o wieszaniu ciężarnych kobiet.
I zgodnie się to toczyło przez kilkadziesiąt lat. Pisarska i publicystyczna nagonka posłusznych kolaborantów, nie gorsza niż jadowicie antysemickie teksty z hitlerowskiego ''Der Stürmera'', sączyła się całymi dekadami. Niektóre teksty były nadzwyczaj prymitywne i pisane słabym językiem, inne - wręcz przeciwnie. Niektóre z książek zekranizowano, jak ''Łuny w Bieszczadach'' z doborową obsadą jako ''Ogniomistrza Kalenia'', gdzie zapijaczony, wąsaty, gruby ''major Żubryd'' morduje i grabi biednych górali. Przynajmniej do chwili, aż sam nie połyka kulki od podkomendnego.
Były i inne filmy, jak ''Akcja Brutus'', oparta o powieść Nienackiego szpiegowsko-partyzancka opowieść z Witoldem Pyrkoszem w roli głównej. Była i zekranizowana powieść Przymanowskiego ''Wszyscy i nikt'', utrzymana w konwencji westernu, z gwiazdorską obsadą prymitywna historia o siedmiu sprawiedliwych żołnierzach ludowych, powstrzymujących najazd reakcyjnej bandy.
Było tego wiele, wiele.
Wszystko, by wryć w głowy: to byli ''faszystowscy bandyci''.
I, jak widać, to pomalutku wraca. Dzisiaj już kilkadziesiąt razy zdążyłem przeczytać komentarze, posty i artykuły o ''bandytach wyklętych''. I w literaturze nie ma zbytnich zmian - Katarzyna Bonda swoim ''Okularnikiem'' niestworzonymi bredniami o rąbiącym siekierami Białorusinów ''Burym'' i retoryką wprost wyjętą z lat 50. postawiła się w jednym szeregu z Janiną Broniewską.
''Bandyci'' - dokładnie tak nazywali polskich bohaterów Niemcy z Gestapo, Sowieci z NKWD i SMIERSZ, oraz polskojęzyczne pachołki Moskwy z UB i KBW.
Tak - to, w myśl propagandy, nadal są ''reakcyjni bandyci'', którzy najwidoczniej z kaprysu poszli do lasu, bo mieli taką zachciankę, albo zwyczajnie zakochali się w grabieżach, mordach i egzekucjach. Co najwyżej mogli to być jacyś romantyczni głupcy, naiwniacy, sfanatyzowane szczeniaki, którzy wierzyli, że będzie III wojna światowa i pragnęli sczeznąć na ofiarnym stosie w imię fanatycznego... patriotyzmu?
A jak było naprawdę? Odpowiem przykładem przytoczonego już tutaj ''Huzara'', czyli kapitana Kazimierza Kamieńskiego, dowódcy 6. Brygady Wileńskiej.
Jego postać scharakteryzował w raporcie agent UB, który miał go wydać:
''Postać »Huzara« zrobiła na mnie bardzo dodatnie wrażenie. Jest to mężczyzna wysokiego wzrostu, inteligentny, o miłym i szlachetnym wyglądzie, o łagodnym – i zdaje się – szczerym spojrzeniu. Jego fizjonomia każe się domyślać szlachetnej duszy, starannie ukrytej pod płaszczem ogłady. W obejściu miły, bardzo wymowny. Zdradza umysł głęboki i analityczny. Nie wydaje się, aby miał wybujałą ambicję. Jego słabością jest kawaleria, w której widzi szczyt wojskowych doskonałości. Jak się wyraził, bardzo go interesuje historia walk niepodległościowych, kryminalistyka i psychologia.''
Kapitan Kazimierz Kamieński został zamordowany 11 października 1953 roku wraz z sześcioma swoimi podkomendnymi.
Zaiste. Nieobliczalny bandyta, sadysta i psychopata.
Wspomniany podporucznik Stanisław Grabowski ''Wiarus'' był szczególnie znienawidzony przez komunistów. Miał organizować w terenie grupę prowokacyjną przeciwko partyzantom, tymczasem sam zbiegł do lasu i wyjawił NZW swoje zadanie. ''Szalonego Staśka'' ubecy ścigali latami, ale ten, jak na złość wymykał się obławom w kilkuosobowych patrolach. Zagrano więc inaczej. Wyciągnięto z więzienia i zaszantażowano współpracownicę partyzantów, a następnie podsunięto ''Wiarusowi'', licząc że ten zakocha się w kobiecie. Ubecy nie pomylili się i agentka wydała Grabowskiego. ''Wiarus'' zginął w walce z obławą KBW i UB liczącą kilkuset ludzi we wsi Babino 11 marca 1952 roku. Wraz z nim poległo dwóch jego żołnierzy. Gdy ich ciała wrzucano na ciężarówkę, przyprowadzono kobiety ze wsi, by sprawdzić, która zapłacze. Wszystkie dzielnie powstrzymały łzy. Jeden z ubeków kopał po głowach ciała partyzantów i wrzeszczał: ''Skurwysyny, teraz będą w kiblu w Mazowiecku pływać''.
Kapitan Antoni Żubryd faktycznie zginął od kuli podkomendnego. Ale nie tak, jak w filmie. Został zamordowany przez Jerzego Vaulina, agenta MBP, strzałem w tył głowy 24 października 1946 roku. Zaraz potem została w ten sam sposób zamordowana jego ciężarna żona Janina. Janina podobno była w dziewiątym miesiącu ciąży. Jerzy Vaulin vel Wolen, jak sam wspominał, położył się obok ciał zamordowanych przez siebie ludzi i ''napawał się zwycięstwem''. Umierający Żubryd jeszcze wierzgał nogami. Potem, gdy zwieziono ich ciała do Sanoka, ubecy kopali po głowie Antoniego, krzycząc: ''Antoś! Antoś! Wstawaj, bezpieka przyjechała!''.
Komunistyczny morderca został później szanowanym reżyserem, nie poniósł żadnej odpowiedzialności. W wolnej rzekomo Polsce, śmiał się prosto w twarz synowi Żubryda na korytarzu sądowym. Mówił, że ten powinien być mu wdzięczny, bo dzięki niemu przecież otrzymuje rentę za zabitych rodziców...
To wiele, wiele innych historii.
To historia kapitana Henryka Flamego ''Bartka''. Pilota z eleganckim wąsikiem z Brygady Pościgowej, obrońcy Warszawy w 1939 roku, który upokorzył komunistów zajęciem miasteczka Wisła 3 maja 1946 roku i przeprowadzenie defilady trzeciomajowej. Był tak znienawidzony przez komunistów, że ci nie darowali mu nawet po ujawnieniu się przez niego w ramach ''amnestii''. 1 grudnia 1947 roku ''Bartek'' został zamordowany strzałem w plecy w restauracji przez milicyjnego mordercę, Rudolfa Dadaka. Dadak nie poniósł najmniejszej odpowiedzialności za ten mord. UB w prowokacji wywiozło 100 żołnierzy ''Bartka'', zamknęło ich w budynku w Cieszynie i wysadziło w powietrze. Rannych dobijano granatami. Ci, którzy ujawnili się w ramach amnestii, byli skrytobójczo mordowani przez UB we własnych domach.
To historia porucznika Aleksandra Młyńskiego ''Drągala''. Przystojnego, eleganckiego oficera, który, gdy przybył na zabawę do wsi, odebrał pistolet miejscowemu komendantowi MO, a później oddał sołtysowi z prośbą, by ten przekazał broń właścicielowi. Jednocześnie znanego w całym województwie - w końcu w okolicach Radomia grasował tylko jeden ''jednooki bandyta''. Dopuścił się niewybaczalnej ''zbrodni'' odstrzelenia doradcy NKWD, kapitana Wasilija Lesnikowa. Gdy ujawnił się, UB próbowało go aresztować. Wrócił do lasu. Nie wiedział jednak, że w lesie wyda go przyjaciel, Marian Bukała ''Zbych'', któremu ocalił niegdyś życie. ''Drągal'' został zamordowany 25 sierpnia 1950 roku przez grupę prowokacyjną UB. ''Zbych'' spędził jeszcze wiele lat w więzieniu, mimo swojej lojalnej współpracy. I jeszcze przez wiele lat wstydził się zdrady przyjaciela...
To wiele, wiele innych historii.
Jak historia bohatera Szarych Szeregów, przyjaciela ''Zośki'', ''Rudego'' i ''Alka'' - porucznika Jana Rodowicza ''Anody'', któremu, pardon moi, ubeckie skurwysyny skakały po klatce piersiowej, a potem wyrzuciły przez okno z czwartego piętra. Za to, że miał czelność upamiętniać swoich poległych kolegów.
Jak historia brodatego podporucznika Anatola Radziwonika ''Olecha''. Biednego wiejskiego nauczyciela polskiego i białoruskiego, harcerza, który pozostał na Kresach, by chronić ludność przed sowieckim bezprawiem - kolektywizacją, grabieżami, prześladowaniami za wiarę i język. Do schwytania tego ''bandyty'' NKWD wyznaczyło cały batalion.
Jak historia żywego wcielenia Kastora i Polluksa - majora Hieronima Dekutowskiego ''Zapory'' i kapitana Zdzisława Brońskiego ''Uskoka''. Dwóch nieomalże braci. I niemalże jak bracia zginęli. Okrutnie skatowanego ''Zaporę'' (wyrwano mu wszystkie paznokcie, powybijano zęby i połamano ręce) ubecy wsadzili do worka, powiesili pod sufitem i strzelali tak długo, aż z worka zaczęła ściekać krew. ''Uskok'' przeżył go zaledwie o pół roku. Ubecy wrzeszczeli do niego, by się poddał, bo inaczej wystrzelają wieś. Obiecywali darowanie kary. Próbowali utopić. Na próżno. ''Uskok'' wysadził się granatem.
* * *
To dziesiątki, setki innych życiorysów. Znanych i mniej znanych. Żołnierzy ''ludowego'' WP, którzy uciekli do lasu, takich jak Henryk Chabiera, odznaczony medalem ''Zasłużony na Polu Chwały'' za walki o Wrocław, dawnych ''Hubalczyków'', jak słynny Maciej Kalenkiewicz ''Kotwicz'' grasujący na Kresach, powstańców warszawskich, jak chociażby nadal żyjący generał Jan Podhorski, byłych żołnierzy PSZ, jak przyjaciel Witolda Pileckiego, Ryszard Jamontt-Krzywicki, nawet weteranów Wielkiej Wojny i 1920 roku, jak Zygmunt Broniewski.
Życiorysów kresowych straceńców i tych, co walczyli w kraju. Zwykłych chłopców ze wsi i zawodowych żołnierzy, robotników i intelektualistów. Prawicowych i lewicowych.
Bandytów.
Faszystów.
Watażków.
Rycerzy z orłem w koronie, którzy walczyli przeciwko najbardziej antyludzkiemu systemowi w historii. Przeciwko łobuzom spod czerwonej szmaty, niemającym nic wspólnego z cywilizacją ludzką.
Ostatnich gladiatorów II Rzeczypospolitej.
Życiorysów pełnych wspaniałych kart, ale - również tych ciemnych. Te ciemne plamy dzisiaj są eksponowane, jako norma. Niedawno zrealizowałem wpisy o tych najsłynniejszych ''bandytach'' - kapitanie Romualdzie Rajsie, majorze Zygmuncie Szendzielarzu i majorze Józefie Kurasiu. Jak wyglądały ich występki - możecie sami sprawdzić. Podam w komentarzu. Dość powiedzieć, że większość z nich to wymysły, albo zmanipulowane półprawdy.
Po drugiej stronie zbrodnie były na porządku dziennym. Tysiące ludzi w więzieniach, katowanych, bitych, maltretowanych. Z wyrwanymi paznokciami, z wybitymi zębami, przypalanych papierosami, tłuczonych do nieprzytomności metalowymi pałami. Jeśli ktoś nie został skatowany i zamordowany, to ''zaliczył'' przynajmniej kilka lat w przepełnionych, wilgotnych celach, albo w obozach koncentracyjnych. Nawet jeśli próbował nawoływać do przerwania walki, jak pułkownicy Jan Rzepecki i Jan Mazurkiewicz oraz generał Emil Fieldorf. Dwaj pierwsi mimo apeli do zakończenia walki i ujawnienia się, spędzili w więzieniu po osiem lat, ostatni został zamordowany za odmowę współpracy z komunistami.
Po wyjściu z więzienia byli inwigilowani i mogli mówić o szczęściu, jeśli mogli gdziekolwiek żyć i pracować. W większości mieli złamane zdrowie i kariery. Byli wrakami ludzi, upodlonymi do granic możliwości, którym odmawiano jakiejkolwiek rehabilitacji przez dziesiątki lat. O emeryturach i odznaczeniach nie wspominając. W czasach, gdy ich oprawcy opływali w zaszczyty, premie i awanse.
Jakoś nikt nie wypomina, że ''utrwalacze władzy ludowej'' siali terror, krzywdę i śmierć, karabinem, pięścią i szantażem dusząc tych, którzy chcieli wolnej Polski.
Nie można zapominać, kto ten terror rozpętał, kto rozpoczął kampanię nienawiści, kto zaczął więzić i zabijać. Wyklęci nie poszli do lasu, bo mieli taki kaprys, tylko dlatego, że ''władza ludowa'' ich ścigała, więziła i mordowała. Już w lipcu 1944 roku sowiecki kontrwywiad nakazywał rozbrajać i aresztować polskich ''bandytów'' na Wileńszczyźnie. Niedługo później PKWN wydał nielegalny dekret o przekazywaniu polskich partyzantów z AK i NSZ w ręce NKWD i SMIERSZ. W sierpniu 1944 roku, gdy krwawiła Warszawa, PKWN uznał wszystkie organizacje podziemne, które mu się nie podporządkowały za ''nielegalne''. Członków AK i NSZ, jako ''bandytów'' więziono na lubelskim Zamku i w zasłanym ciepłymi jeszcze popiołami ludzkimi KL Majdanek. Tysiące żołnierzy AK i NSZ rozstrzelano, albo deportowano do ZSRR jeszcze przed zakończeniem wojny.
Należy o tym pamiętać, by wiedzieć kto naprawdę był bandytą.
* * *
Nie byli sami. Długie lata po wojnie walczyli na Litwie, Łotwie i w Estonii antykomunistyczni partyzanci, znani jako ''Leśni Bracia''. Byli wśród nich dezerterzy z Armii Czerwonej, przedwojenni żołnierze, lokalni działacze, milicjanci, byli żołnierze Legionów: Łotewskiego i Estońskiego. Ostatniego z nich, Augusta Sabbe, KGB zamordowało dopiero w 1978 roku. Tak samo boje toczyli rumuńscy partyzanci - zwolennicy obalonego króla Michała I i Żelaznej Gwardii. Ostatniego z nich, Iona Gavrilă-Ogoranu, rumuńska bezpieka Securitate schwytała dopiero w 1976 roku. Walczyli i bułgarscy partyzanci, zwani ''Goriani'', i albańscy zwolennicy króla Zoga i członkowie ruchu ''Balli Kombëtar'', byli i serbscy Czetnicy, nadal wierni Draży Mihailoviciowi i królowi Piotrowi, byli i chorwaccy ''Krzyżowcy'', na dalekim Kaukazie opór stawiali Czeczeni, Gruzini i Ormianie. Nie brakło Białorusinów i Ukraińców, Słoweńców, Rumunów na terenach włączonej do ZSRR Besarabii, a nawet ''białych'' Rosjan, walczących daleko w Związku Radzieckim.
''Bandytów'' tych zebrała się więc całkiem spora armia, rozsiana od Dunaju po Kaukaz, licząca ponad milion ludzi. Trwająca do zupełnego unicestwienia w latach 50. i 60. Osamotniona. Heroicznie walcząca o wolność. Będąca ustami sprzeciwu wobec niesprawiedliwości.
Ostatni wojownicy II Wojny Światowej i pierwsi żołnierze frontów Zimnej Wojny.
* * *
„A może już nikt o nas nie wspomni i nawet nie będzie pamiętać, że walczyliśmy o wolność Ojczyzny, może określenie nas bandytami, wpajane społeczeństwu, pozostanie już na zawsze”, miał rzec wspomniany ''Zapora''
Mam cały czas nadzieję, że ''Zapora'' się mylił.
Niektórych z tych ''bandytów'' poznałem osobiście. Dzisiaj większość z nich już nie żyje. Jak zmarły w grudniu 2019 roku generał Tadeusz Bieńkowicz ''Rączy'', pochodzący z Wileńszczyzny bohater, znany m.in. z akcji ataku na więzienie w Lidzie, kawaler Virtutu Militari, którego miałem zaszczyt poznać i kilkukrotnie z nim porozmawiać. Jak zmarły parę lat temu ppłk Czesław Naleziński ps. ''Arsen'', jak żołnierz ''Ognia'', uczestnik ataku na więzienie św. Michała w Krakowie, Zbigniew Paliwoda ps. ''Jur'', jak porucznik Wacław Szacoń ''Czarny'', przyjaciel Józefa Franczaka. Prawdziwy przyjaciel, który całe życie bronił dobrego imienia ostatniego Wyklętego
Z dumą wspomnijcie ich imiona.
Pozwolę sobie zakończyć jeszcze jednym utworem:

Już księżyc zgasł, i gwiazdki lśnią
Sen zmorzył twą laleczkę
Więc rączki złóż i oczka zmruż
Opowiem Ci bajeczkę
Był sobie król, był sobie paź
I była też królewna
Żyli wśród róż, nie znali burz
Rzecz najzupełniej pewna
Na skraju miasta zamek ich stał
Mur go od świata dzielił
A że się tak kochali
Więc mieszkali cela przy celi
A żebyś Ty pojęła sens
Tej kołysanki nowej
Z WiN-u był ''Król''
''Paź'' z NSZ
''Królewna'' z Armii Krajowej"

[ Ostatnio edytowany przez: Wilki2 01-03-2021 22:11 ]

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

keramczak

Post #10 Ocena: 0

2021-03-01 22:44:58 (3 lata temu)

keramczak

Posty: 5981

Mężczyzna

Z nami od: 09-02-2010

Skąd: U.K

Cytat:

2021-03-01 21:33:45, stanislawski napisał(a):
Cytat:

2021-03-01 21:19:51, keramczak napisał(a):
Stanislawski niezgadzam sie z tym .
Jeszcze dwa pokolenia i nikt by nie pamietal o tym co sie dzialo po wojnie.Czerwoni przywiezieni ze wschodu mordowali tych ktorym im sie nie udalo zlamac.



No tak. To właściwie z czym się nie zgadzasz?


z tym ze ten dzien moze kogos w....c

Polecam

Druzgoczące jednak są odpowiedzi dotyczące samego dnia 1 marca – w 2007 r. 95% respondentów nie wiedziało, jakie święto obchodzimy w tym dniu.

Wynik badań prowadzonych przez CBOS są zatem zaskakujące, okazuje się bowiem, że jeden z najciekawszych historycznie fenomenów polskiego oporu niepodległościowego jest nieznany niemal połowie populacji. Olbrzymi odsetek z nas nie wie, że po wojnie zbrojnie walczyliśmy z komunizmem, a ci, którzy to wiedzą często pozostają w sferze fałszywych wyobrażeń. Niemal nikt cztery lata temu nie wiedział też, jakie święto obchodzimy 1 marca – trudno sądzić, by ten stan rzeczy uległ znaczącej zmianie. A jednocześnie temat ten od wielu lat jest polem – ostrego często – sporu publicznego. Co więcej, wydaje się, że przybiera on na sile. Słowem jest ważny dla elit, ale słabo rozpoznany społecznie. To o tyle interesujące, że antykomunistyczne podziemie jest ważnym elementem tradycji niepodległościowej, a właśnie wokół niej wolna i suwerenna Polska powinna organizować wspólnotę narodową.

[ Ostatnio edytowany przez: keramczak 01-03-2021 22:48 ]

#MajsterNaStulecie

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Numer gadu-gadu

Strona 16 z 17 - [ przejdź do strony: 1 | 2 | 3 ... 15 | 16 | 17 ] - Skocz do strony

« poprzednia strona | następna strona » | ostatnia »

Dodaj ogłoszenie

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Ogłoszenia


 
  • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
  • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
  • Tel: 0 32 73 90 600 Polska,