Podepnę się.
To, że miałam już problemy ze swoim landlordem, to gdzieś już pisałam ( chciał wyciągnąć ode mnie kasę za swój tax - podatek od wynajmu, który płaci za co roku - chciał mnie obciążyć kosztami odtykania rur - mimo, że tu się zatykają regularnie do czego się przyznał i maaaasę innych ciekawych rzeczy ).
Obecnie doszły kolejne.
Mieszkam tu już 3,5 roku. Umowy dostaję, lub też nie - różnie. Za każdą kasuje mnie 10 funtów ( co 6 m-cy ). Nie chodzi w sumie o to, bo to mała kwota, ale jednak... Agencją nie jest.
Nie ubezpieczył mojego depozytu.
Dzisiaj przyszedł kompletnie nie zapowiedziany i udawał, że chce zajrzeć do pieca. Pooglądał. Poszedł do kuchenki. Obejrzał.
Wyszedł na przedpokój i pyta "czy Ty masz koty?" Odpowiedziałam, że owszem.
I się zaczęło. A dlaczego, a jakim prawem ( praktycznie do mnie krzyczał ! ), dlaczego mu nie powiedziałam, nie zapytałam itd.
Rozmowa się rozwijała, moje ciśnienie rosło.
W umowie nie mam nic na temat zwierząt... A nawet jeśli - umowa wygasła około 2 lat temu ( kolejnej nie dostałam... Więc?
W trakcie rozmowy, próbowałam mu wyjaśnić, że nie powiedziałam mu o kociarach, bo nie sądziłam że to coś złego ( skoro nic nie ma o tym w umowie - nie ważnej ). Wściekł się i stwierdził, że on sobie nie życzy tu zwierząt. I jeśli chcę tu zostać, to: albo to muszę się pozbyc kotów, albo daje mi 2 m-ce na wyprowadzkę, albo... mam mu płacić o 75 funtó więcej rentu! I już wiedziałam o co chodzi - nie o to, że w domu są koty. Chodzi o kasę...
Dobrze wie, że w domu jest zawsze czysto. Że nawet nie czuć tu tych zwierząt! Mam schizo jeśli chodzi o sprzątanie, zapachy są w każdym pomieszczeniu, znajomi się nawet ze mnie śmieją, że ja non stop sprzątam, że wszystko musi być dopieszczone... I on też niby to wie, ale "proszę mi tu niczego nie argumentować!"
Jestem wściekła.
Kompletnie nie wiem co dalej.
Jeśli zacznę mu płacić 75 funtów więcej, to co chwilę będzie się czepiał o cokolwiek, byle tylko podnieść znowu czynsz...
Jak powiedziałam, że on się mnie po prostu czepia, a depozytu nawet nie ubezpieczył, to powiedział że nie ma sprawy - ubezpieczy. Ale wtedy do rentu będę musiała co pół roku dokładać ok 75 funtów za ubezpieczenie tego depozytu - jak agencje! No szlak mnie trafił!
Może? Ma takie prawo?
Przecież nie oddam kotów... cholera no!!!!!
Sorki za literówki, ale już dawno nikt mnie tak nie wk......ł
![:-M] :-M]](modules/Forum/images/smiles/devil.gif )

[ Ostatnio edytowany przez: Nie_z_tej_bajki 01-02-2013 18:14 ]
Nie myśl o szczęściu. Nie przyjdzie - nie zrobi Ci zawodu.... Przyjdzie - zrobi niespodziankę :D.
W życiu niczego nie żałuj! Po prostu Carpe Diem!!!
