Chciałabym prosić o radę w mojej trochę skomplikowanej sytuacji...
Opiszę wszystko od początku:
Otóż wynajęliśmy ponad pół roku temu mieszkanie(2bed)od prywatnego landlorda. przedtem wynajmowaliśmy pokój i po prostu musieliśmy się stamtąd wyprowadzić (bez w chodzenia w szczegóły bo to nie dotyczy sprawy). Owszem, to był błąd, że nie wynajęliśmy przez agencję, ale cóż- z nożem na gardle myśli się ciężko.. Podpisaliśmy umowę z landlordem - taką najprostszą, ściągniętą chyba z internetu. Zaczęliśmy brać housing benefit - tylko mąż pracuje, mamy małe dziecko, dochody małe. Problemy z landlordem zaczęły sie praktycznie od samego początku. Najpierw nie chciał w ogóle zmienić swojego nazwiska na rachunkach, wymyślał, że council tax będziemy płacić na pół i jakieś tego typu bzdury..przychodził co chwile niby żeby zabrać jakieś rzeczy, wtrącał sie we wszystko.Potem troche przycichł, pozmieniał rachunki itp. Niestety po kilku miesiącach przyszedł i oznajmił, że spotkała go straszna tragedia, gdyż rząd chce żeby zapłacił podatek od wynajmowanej nieruchomości, nieziemskie kwoty na które go nie stać...twierdził, że nie wiedział w ogóle,o czymś takim i że takim wypadku my musimy przestać płacić council tax i zacząć wynajmować nielegalnie

Napisałam to wszystko po to, żeby naświetlić cała sytuację i choćby trochę pokazać jaki to jest człowiek i jakie stwarza problemy. Chciałabym poprosić o radę w kwestiach prawnych, od razu powiem, że nie chcemy sie z nim cackać i chcemy wyegzekwować wszystkie nasze prawa - jeśli jakieś mamy..
Otóż chodzi mi o takie sprawy:
1. Landlord nigdzie nie wpłacił naszego depozytu, więc my nie wiemy, gdzie są nasze pieniądze. Zgodnie z prawem powinien to zrobić i teraz już o tym wie, jednak obraża sie za każdym razem gdy o tym wspomnimy twierdząc, że mu nie ufamy.Jest to jakiś haczyk na niego bo złamał prawo, ale nie wiemy jak to załatwić, gdzie zgłosić itp
2.Landlord przez cały czas używa naszej skrzynki pocztowej - cała jego korespondencja przychodzi tutaj...ma klucze do bloku i do skrzynki i co kilka dni przyjeżdża i zabiera swoje listy...Czy to jest legalne???Czy nie powinien był wszędzie zmienić swojego adresu, skoro tutaj nie mieszka??Jakie to może mieć dla nas konsekwencje i co możemy zrobić??
3.Podejrzewamy, że landlord nas śledzi i kontroluje..jest w naszym bloku co kilka dni (poczta), wie kiedy mamy gości, chce wiedzieć o nas wszystko, np dlaczego mój mąż w danym dniu nie poszedł do pracy itp.Co z tym zrobić???
4. Czy landlord 8 czerwca, kiedy to dobiegnie końca nasza umowa może po prostu powiedzieć nam do widzenia, umowa dobiegła końca, papa, czy musi nam dać notice? Słyszałam, że może nam dać notice dopiero w dniu wygaśnięcia umowy...ale inne opinie tez obiły mi się o uszy...jestem w tym pogubiona...proszę o wyjaśnienie

5. Czy jeśli nie znajdziemy żadnego mieszkania, fakt że mamy małe dzieci i małe dochody będzie miał jakieś znaczenie?Czy ktoś nam pomoże?Jeśli tak - kto??
Będę bardzo wdzięczna za każdą opinię i radę...
Dodam jeszcze, że rent płacimy zawsze w terminie - nawet bez dnia opóźnienia, nie zalegamy też z rachunkami i counil taxem.
Gdyby ktoś znał jakiegoś taniego prawnika w Londynie (najlepiej północny Londyn), który pomógłby nam się z tym wszystkim uporać również będę wdzięczna za namiary
Z góry dziekuję za wszystkie opinie
