Cytat:
2009-07-30 13:16:31, Libbii napisał(a):
A to, że operacje plastyczne, tak jak tatuaże są uzależniające, to już dawno stwierdzono. Skoro ktoś się raz zdecydował, to znaczy, że się nie akceptuje i zawsze będzie chciał coś zmieniać...
Tu sie nie do konca z toba zgodze....ja mialam potwornego naczyniaka jako dziecko... zszedl na ucho i wygladalm jak wielka bardzo szpecaca narosnieta blizna..pierwsza operacja na usuniecie mialm majac 9 lat...to lekaze zdecydowali ze to wystarczy...i nie zgarazalo to mojemu zyciu w zaden sposob...
ale jak mialm lat 17 to zaczela mi coraz bardziej dokuczc pozostalosc, blizny i jeszce troche narosli za uchem przez co ucho dos bardzo odstajace...i wyblagalm tate o operacje palstyczna na to ucho...(bylo to wg wielu ludzi moje widzimisie, ze tego wcale nie wudac ze to ja sie czepiam, ze sie przygladam za bardzo sobie, ze jak raz zaczne to juz zawsze bedzie mi sie cos niepodobalo, ze jestem nienormalna ze zaczyma operacje plastyczne w tym wieku itp)....
i teraz po tych kilku juz ladnych latach odczuwam wiekszy komfort psychiczny, nie zaslaniam ucha wlosami...nosze kitki i jest mi z tym dobrze...mam wiele niedosjkonalosci, przydalby mi sie liposucja itp..ale nie chce tego...nie chce wiecej operacji plastycznych nie potrzebuje ich...ale tamta byla mi potrzbena zeby norlamnie funkcjonnowac wg mnie...
moi znajomi nawet nie zauwazyli ze cos zrobilam(tylko oczywiscie jak sie przyjzeli, nie na 1 rzut oka), nie uwalai ze bylo to konieczne, ale to siedzilo tak gleboko we mnie ze musialm to zrobic...
i juz jest ok

....
takze ja uwazam ze wszytko jest dla ludzi, ale we wszytkim trzeb miec umiar...