Chodzilo mi o Polakow w UK I napisalam wielu nie wiekszosc.
Znam Dogomanie i Miau wiec wiec jak jest w Polsce w tym temacie.
Chodzi mi o Polakow w UK, moze powinnam byla sprecyzowac ale zalozylam ze skoro to forum w UK to bedzie jasne.
No i wlasnie pisalam wielu nie wiekszosc...
Sterylizacje mozna czesto zrobic za darmo, Polakom od tego biednego kota nawet zanioslam voucher z Cat Protection i zaoferowalam pozyczyc koszyk transporterek ale wg nich nie ma takiej opcji.
Tez nie rozumiem tej blednie pojetej "naturalnosci".
Naturalny jest fakt ze nie kastrowany samiec leci za suka, ginie i juz nigdy nie wraca do wlascicieli (tak jak mojej ciotce ktore jest dead against sterylizacji) Wiec jak mi plakala w sluchawke ze Lucky jej zaginal to ja z trudem powstrzymywalam to co mi sie na usta cisnelo.
Innym rownie "super" podejsciem jest "bo my chcemy zeby pies/suka mial potomstwo" A co to jakis wymog europejski jest czy jak? Sprawdze w dyrektywach...
Moja oba psiaki sterylizowane i kastrowane i jakos problemow nigdy ani ze zdrowiem ani z psychika nie mialy.
2014-01-01 17:52:20, Luna_uk napisał(a): Wydaje mi się, że troszkę generalizujesz, że wielu Polaków. .
Aż siebie zacytuję. Staram się czytać uważnie i nie wkładać słów komuś "w usta", których "nie wypowiedział".
Również znam dogomanię i miau, dzięki fundacji w swoim mieście zostałam uświadomiona w tym temacie zarówno ja jak i moja rodzina.
W Polsce kocia bezdomność była na ogromną skalę stąd moim zdaniem wszystkie akcje propagujące sterylizacje/kastracje. W UK jej tak nie widać (przynajmniej tu, gdzie ja mieszkam), więc i społeczeństwo uważa, że nie ma problemu.
Moja corka jakies troszke ponad 2 lata temu przygarnela kotke ktora wlasnie Polacy zostawili po wyprowadzeniu sie z domu. Inni wprowzdzili sie tam i w pracy corce powiedzieli za jakas kotka wiecznie siedzi pod drzwiami od ogrodu a oni kota nie chca. Kotka okazala sie byc w ciazy wiec corka ja przygarnele do swoich 2 kotek.
Lucy (tak ja nazwalismy) miala 6 maluchow, jedn niestety umarl, 4 poszly do domow znajomych, Lucy zrobilam sterylke i tez poszla do super domku, najmniejszy Macius zostal u mnie.
Widzisz, bo to wszystko zależy od ludzi. Kiedyś mówiło się, że kot przyzwyczaja się do miejsca, a nie do człowieka, dlatego niektórzy zostawiali swoje koty w starych domach/mieszkaniach, żeby im było "lepiej", ja zanim podjęłam decyzję o wyjeździe do UK to na pół roku przeprowadziłam się z kotami do rodziców, po to, by się poznali i żeby mój wyjazd nie odbił się na zwierzakach, że nie dość że nowe miejsce to i nowi ludzie.
Decydując się na zwierzaka musimy ponosić tego konsekwencje. Mój partner czasem się ze mnie podśmiechuje, że ja tak po ludzku podchodzę do zwierząt, ale ja zawsze traktowałam zwierzaki jak część rodziny i do dziś mam wyrzuty sumienia, że je zostawiłam, ale usprawiedliwiam się tym, że wiem, że krzywda im się u mojej mamy nie dzieje.
Ludzi trzeba uświadamiać, ja nie raz pokłóciłam się z kimś znajomym przez temat sterylizacji, ale jak ktokolwiek po jakimś czasie poddał swojego zwierzaka temu zabiegowi to uważałam to za mój mały sukces.
Pojechalam na swieta do corki. Za wzgledu na to ze nie moglam calego towarzystwa zabrac ze soba, poprosilam znajomego ktory dobrze zna moje koty i psice o pomieszkanie u mnie przez te pare dni.
Wiedzialam ze sie nimi dobrze zaopiekuje, nie oddalabym moich futrzakow do kennels/cattery.
Wrocilam to naprawde bylo widac jak sie moje chlopaki ciesza ze mtka w domu
O psie nie wspomne to normalne ale po kotach tez bylo widac.
W przyszlym tygodniu lece sluzbowo do Warszawy, lece w jeden dzen wieczorem, nastepnego dnia wieczorem wracam. Ta sama osoba przyjedzie zostac z "dziecmi" w domu.
Wlasnie, jak sie wezmie zwierzaka do domu to trzeba sie takim zwierzem pod kazdym wzgledem opiekowac i przyjac za niego calkowita odpowiedialnosc.
2014-01-01 17:49:14, Emigrantka_Londyn napisał(a): Wafelek - maly pies obszczekujacy duze psy to wcale nie smiech, to nightmare dla wlascicieli duzych psow.
Czesto male psiaki podlatuja do mojej psicy jak jest na smyczy i ja wlasnie obszczekuja.
Gdyby robil to duzy pies napewno byloby to spostrzegane inaczej - dlaczego uwazasz ze jak robi to maly to jest to smieszne?
Czy duzy czy maly - pies to pies.
Moja suka tez nie lubi innych psow i jest spuszczana ze smyczy tylko jak zadnych psow w okolicy nie ma. Ona sama do psa nie podleci ale jak jakis podleci do niej to tego bardzo nie lubi. Szczegolnie jak podleci i "drze" sie na nia - a mnie szlag trafia jak wlasciciela nawet nie widac a jak juz sie pojawi to wlasnie ten tekst "ohhh he/she thinks he/she is a big dog, how cute is that".
To nie jest "cute" - to jest po prostu upierdliwe
nie napisalemze obszczekuje kazdego obcego psa ,tylko te ktore juz sa mi znane i ich wlasciciele ,inaczej nie pozwalam
mu zaczepiac obcych bo moze dla niego skonczyc sie zle.
a co chodzi o koty to nie do okratowanych ogrodow jak wiezien ale razem z wlascicielem przy nodze , latanie po parku podobnie jak psy i przybieganie do wlasciciela na zawolanie,tak to niby bajki opowiadam ale moja sasiadka ma 1 psa i 2 koty i tak z nimi wychodzi do parku az chce sie popatrzec jak zwierzeta jej sie sluchaja a ona je traktuje jak dzieci .
Moje chlopaczyska przybiegaja jak je wolam do domu z ogrodka, musze schodzic po nich na dol bo tepaki nie potrafia fob-a obslugiwac.. to i przy nodze by sie nie nauczyly chodzic...
Sterylka/kastracja jest wbrew pozorom dosc powaznym zabiegiem. Ktos wspomnial o opcji zabiegu na kilkunastotygodniowych kociakach/szczenietach - moda przyszla z USA, obecnie od paru lat sie od niej odchodzi ze wzgledu na powiklania i problemy hormonalne, przyjmuje sie za optymalny czas na zabieg po osiagnieciu dojrzalosci organizmu.
Zabieg ma sens w przypadku posiadania zwierzakow, ktorych nie ma sie zamiaru/szans dopilnowac, kot wcale nie musi byc wychodzacy na zewnatrz.
Istota problemu polega na uswiadomieniu, ze tylko wlasciciele zwierzat, potrafiacy zapewnic dozywotnia opieke i utrzymanie, majacy co najmniej 3 domy zdecydowane na kazde jedno mlode, powinni brac pod uwage powolanie nowych miotow.
W UK nie widac tak bardzo zwierzat bezdomnych, bo sa zglaszane przez ludzi i wylapywane, odwozone do schronow. W efekcie kazdego roku usypia sie setki tysiecy psow i kotow.
Jesli juz sie powolalo nowe istnienia, mozna wykazac sie cywilna odwaga i uspic slepy miot, jesli nie ma czekajacych w kolejce potencjalnych opiekunow.
Rozwiazaniem problemu byloby opodatkowanie kazdego miotu, pupili dopuszczonych do rozmnazania, regulacje dotyczace zwierzat hodowlanych, brak podatku w przypadku petow niehodowlanych.
Nawiasem, w Pl jest kiepska sytuacja psow i kotow, w UK wcale nie jest lepiej i glownym problemem sa pseudo milosnicy handlujacy pure bred mieszankami ras, miejsca skupujace zwierzaki i dalej je odsprzedajace, w imie wysokich standartow i wyzszej kultury kynologicznej/felinistycznej.
Warunki trzymania zwierzat czesto uragaja wszelkim wyobrazeniom... niezaleznie od narodowosci czy kraju.