![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif )
Guylian, swieta historia

Adacymru, az mi sie lezka w oku zakrecila (ale zeby konia w domu?

[ Ostatnio edytowany przez: Zuzzia 12-10-2012 20:29 ]
Str 2 z 2 |
|
---|---|
Zuzzia | Post #1 Ocena: 0 2012-10-12 20:24:39 (13 lat temu) |
Z nami od: 16-12-2011 Skąd: Londyn |
Kasia, ales powietrza nabrala by krzyknac "Irkaaaa"
![]() Guylian, swieta historia ![]() Adacymru, az mi sie lezka w oku zakrecila (ale zeby konia w domu? ![]() [ Ostatnio edytowany przez: Zuzzia 12-10-2012 20:29 ] |
Post #2 Ocena: 0 2012-10-12 20:26:06 (13 lat temu) |
|
![]() Anonim |
Usunięte
|
Guylian | Post #3 Ocena: 0 2012-10-12 20:38:42 (13 lat temu) |
Z nami od: 29-11-2007 Skąd: Birmingham |
To jeszcze jedna historia z cyklu "Moja mama i Zenek".
W poprzednim domu mielismy pralke w piwnicy, gdzie bylo dosc ciemno. Raz moja mama chciala zrobic pranie, same ciemne rzeczy. Wlozyla do pralki pranie i przypomniala sobie, ze gdzies widziala cos jeszcze do prania. Poszla po to, wrocila do pralki i wrzucila do bebna. Cale szczescie, ze wlozyla reke do srodka, bo dotkela czegos, futrzastego co sie poruszylo.. Zenek wlazl do srodka i szykowal sie do spania w brudnych ciuchach, co uwielbia. Czarny kot na ciemnych ubraniach w ciemnej piwnicy; w ogole go nie widziala. Mialby pierwsza i ostatnia kapiel w zyciu... |
Zuzzia | Post #4 Ocena: 0 2012-10-12 21:11:05 (13 lat temu) |
Z nami od: 16-12-2011 Skąd: Londyn |
Ach, a ja sie poryczalam ze smiechu kiedy uslyszalam ta historie. Mam nadzieje, ze autorka tej opowiesci mi wybaczy jej kopiowanie, ale skutecznie poprawila mi ona nastroj do konca owego dnia.
Pancia mija ze swoim psiakiem radiowoz policjny, o ktory opieraja sie Panowie Policjanci. Oboje przygladaja sie psu, po czym jeden pyta wskazujac na psa: - Agresywny jest?! Pancia odpowiada zupelnie nieswiadoma sily znaczenia slow: - Do ludzi nie ale do psów różnie Po chwili konsternacji policjant odpowiada: - To my moze wsiądziemy do samochodu ?! [ Ostatnio edytowany przez: Zuzzia 12-10-2012 21:11 ] |
gdanszczanka | Post #5 Ocena: 0 2012-10-23 02:56:19 (13 lat temu) |
Z nami od: 16-10-2012 Skąd: South east |
Jakis czas temu zdecydowalismy sie po dlugiej naradzie rodzinnej na zaadoptowanie zwierzaka futrzaka... wychowwac od szceniaka kazdy potrafi -powiadam- ale dac szczescie i cieplo rodzinne niszczesliwcowi co na zapomnienie nie zasluzyl to tylko my. No i stalo sie - po dlugim oczekiwaniu i czestych wizytach w azylach - przygarnelismy najpiekniesze stworzenie na ziemi Dogue de bordeux imieniem hooch (tak jak ten z filmu) Niestety nie uprzedzono nas ze kochany sliniak jest smiertelnie chory no i po dlugotrwalym leczeniu i prawdopodobnie cierpiniach naszego nowego czlonka rodziny (znosil to bardzo dzielnie) musielismy sie poddac i uspilismy kochane stworzenie
![]() Powiedzielismy YES YES YES please i juz nastepnego wieczoru przywieziono nam naszego psa -konia (duzy jak maly pony) 2 letniego chlopca ![]() ![]() ![]() Roboty przy takim stworzeniu co nie miara ale w zaplacie - bezwzgledna milosc i oddanie ![]() Phi
|
|
|
andyopole | Post #6 Ocena: 0 2012-10-23 03:49:21 (13 lat temu) |
Z nami od: 20-09-2008 Skąd: Oregon |
U mnie w domu byl jamnik dlugowlosy imieniem Piryt, bo rudawy taki. Dozyl niezlego wieku 14 lat i odszedl byl od nas juz kilka lat temu. Wychowal kilka pokolen kurczaczkow i kaczuszek. Gdy przywozilo sie malutkie z wylegarni to dopoki nie podrosly spedzaly czas z przodu podworka a nie z tylu, z droslym drobiem. Poniewaz rzadko trafiala sie akurat jakas kwoka ktora mogalby sie drobiowa mkodzieza zajac role te spelnial nasz jamnik. Gdy zbytnio rozpierzchly sie po podworku swoim nosem spedzal je do gromadki a gdy robilo sie chlodniej jako ze byl dlugowlosy to kurzeca mlodziez wskakiwala w jego kudly jak pod kwoke i wygrzewala sie w najlepsze. W swoim dorobku nasz Piryt mial rowniez mala sarenke, ktorej matke zagryzly w nocy kolo naszego domu bezpanskie psy a byc moze lisy. Jak wiadomo mala sarenka nie wydala odchodow na kupke tylko jej mama je zlizuje, chodzi o to zeby nie pozostawiac sladow bytnosci sarniego malenstwa. Z braku matki to zadanie wykonywal dzielnie nasz pies, w nagrode dostal pare kuksancow "z byka" od jelonka gdy ten juz podrosl. Bylo to zreszta niezbyt mocno, w ramach zabawy ktora trwala nieraz calymi dniami, ganiali sie, bawili w chowanego, jak dzieci. Bardzo madra byla psina.
|