Przychodzi do nas taki jeden od sąsiadów, zwą go Lexi. Tylko drzwi wejściowe uchyle już z dala słyszę jej galopujący dzwoneczek. Nie wiadomo kiedy czmychnie między nogami do domu. Przyłazi najeść się albo pobawić (włazi za sofę i miałczy by jej szukać, gdy włożę rękę z którejś strony to błyskawicznie, a zarazem delikatnie atakuje) czy taż wyspać (chowa się w szafie w betach i tam może przespać cały dzień) Rano, gdy chce wyjść, przychodzi do mnie do łóżka, delikatnie stawia łapkę na moim czole. Gdy jeszcze nie znałem tego sygnału to użarła mnie w nosa.
Nieraz przyniesie na wycieraczkę jakąś myszkę, ptaszka. To chyba z wdzięczności za gościnę.
