Praca nr 2
'Nie zapomne tych Swiat do konca zycia'
Zamykam oczy i czuje jakbym tam byla,widze las,drzewa,mazurskie laki,zamarzniete jezioro,opadajacy snieg z galezi,wszedzie bialy puch,ktory blyszczal w promieniach zimowego slonca....
Nawet teraz na samo wspomnienie lzy cisna sie do oczu...
Widze mnie i mojego brata,jak pedem ubieramy kombinezon i kominiarki z lat 80-90 tych...i biegniemy na pobliska gorke ze skocznia,ktora zrobili moi starsi koledzy...
Brat zaklada zolte narty a ja biore worek wypelniony sloma i juz zjezdzamy,pamietam nawet jak wiele razy zarylam nosem w snieg,ale czy plakalam?
Czasem tak,ale nigdy nie bieglam z placzem do domu,brat przytulil, pozalowal,a na poprawe homoru wysmarowal mi twarz zimnym sniegiem...takie mielismy zabawy kiedys...
Bez komputerow,bez laptopow,smartfonow,komorek,playstation czy innych elektronicznych rzeczy...
Bylismy my-dzieci ktore turlaly sie w sniegu,jezdzily na zamarznietym jeziorze na lyzwach,lepily balwana,chodzily do szkoly przez zaspy sniezne...szczesliwe i radosne
Szczegolnie pamietam te jedna zime,te szczegolne Swieta...
Jak zawsze wrocilismy z 'gorki'zmarznieci,mama szybko zdjela nam kombinezony,suszyla je na piecu kaflowym,a my grzalismy sie przy nim,pamietam plonienie... ahhh co to byl za czas...dzis taki piec mam tylko na fotografiach...
Siedzielismy z bratem przy kubku cieplego kakao gdy nagle zorientowalismy sie ze cos jest nie tak...
Mama z tata nie rozmawiali ze soba ,byly ciche dni,wiedzielismy ze dzieje sie cos niedobrego...
Rozstali sie kilka dni przed Swietami Bozego Narodzenia.
Nie klocili sie po prostu sie rozstali,do dzis nie wiem o co chodzilo i chyba nie chce juz wiedziec...
Pamietam jak wszystko przestalo nas cieszyc,nie obchodzil nas juz snieg,ani nasza 'gorka' ani zamarzniety lod na jeziorze,nie zalezalo nam nawet na prezentach...
Nasza rodzina sie rozpadla...
Jak dzis pamietam piosenke Johna Lenonna 'Imagine'ktora puscili wtedy w radio a my z bratem lezelismy w naszm pokoju i plakalismy...
Nawet dzis po ponad 20 latach kiedy uslyszymy te piosenke moj brat zawsze spojrzy na mnie i pyta czy pamietam...ja mowie tak pamietam...
Nie sadzilam ze pewne melodie oraz zapachy moga doslownie teleportowac nas w naszej wyobrazni w miejsce lub zdarzenie,ktore mialo miejsce nawet cwierc wieku temu...
Ale co jest najpiekniejsze,ze tuz przed Swietami pamietach moich rodzicow usmiechnietych,pogodzili sie- moi Ukochani Rodzice,coz to byla za radosc dla nas dzieci...
Dzis mam lzy w oczach kiedy to wspominam,jak my to przezyslimy jako dzieci,jaki to byl bol w tym dzieciecym serduszku a potem podwojna radosc
Tuz przed Swietami pamietam mojego tate z pachnaca choinka,zawsze ubieralismy ja razem ja i tata...
Moja mama ,ktora krzatala sie w kuchni,piekla,gotowala,szykowala kolacje wigilijna...
Pamietam nasze psy i kot jak lezaly przy piecu i wydawaly sie rownie szczesliwe jak my...
Atmosfera Swiateczna byla szczegolnie radosna,poniewaz bylismy razem,cieszylismy sie z prezentow,ja dostalam misia w wozku,moj brat chyba samochod...
Ale wieksza radosc byla spowodowana widziac usmiechniete twarze rodzicow...
Wiecie ze czasem nawet dziecko musi na chwile cos stracic aby docenic co jest watoscia w zyciu ...
Nie tylko wypasione prezenty i torba slodyczy...
Rodzina to jest sila...
Dzis kiedy slysze piosenke So this is Christmas....
czuje jak moje serce sie roplywa,momentalnie widze siebie,brata oraz moich rodzicow siedzacyh razem przy stole,radosnych rozesmianych,kochanych...
Pamietam ze wtedy w Wigilie moi rodzice zapakowali pakunki z jedzeniem i ciastem i zanieslismy je pewnemu panu Edwardowi.
Pan Edward mieszkal niedaleko nas,byl to stary czlowiek,alkoholik,stracil rodzine,jednak byl czlowiekiem dobrego serca,bardzo samotnym...po prostu zycie czasem nas przerasta i nie tracimy nad nim kontrole...ale nie oceniajmy nikogo,kazdy ma swoja historie,ktorej nikt nie jest w stanie zrozumiec bo jej nie przezyl...traktujmy innych w taki sam sposob jak bysmy chcieli aby nas traktowano...
On nie mialby smialosci przyjsc do nas ale przyjal jedzenie i bylo mu bardzo milo,pamietam ze bardzo sie wzruszyl.
Nie zapominajmy o tym symbolicznym talerzyku,aby nie byl tylko tradycja,wokolo nas jest tylu samotnych lub potrzbyujacych ludzi.Moze jest to bezdomny,moze samotny sasiad,moze jakis starszy czlowiek w domu starcow,ktorego nikt nie odwiedzi w Swieta...
Zyjemy dla innych nie tylko dla siebie,czasem maly gest a nawet nasz usmiech moze sprawic radosny dzien komus innemu,ze zmieni sie jego bieg...pamietajmy o tym...
Nawet dzis kiedy mam ponad 30 lat czuje to samo kiedy mialam szesc lub siedem...nasz wiek nie jest w stanie wymazac nam tych wspomnien,wrecz przeciwnie,one sie poglebiaja i zakorzeniaja....sa piekne
Teraz w tym roku jade na Swieta Bozego Narodzenia do mojego rodzinnego domu,nie bylismy 9 lat na Swietach,zawsze cos stalo na przeszkodzie...
Teraz jade z mezem i trojka naszych dzieci,pierwszy raz w Swieta w takim skladzie...
Ciesze sie jak dziecko az jak pomysle to kluje mnie w brzuchu,zupelnie tak jak kiedys kiedy bylam dzieckiem...
Teraz codziennie nuce sobie piosenke 'Driving home for Christmas...'
Moj maz sie tylko usmiecha,nikt nie jest w stanie zrozumiec tego co ja czuje,moj tato czeka z ubraniem pachnacej choinki na nas...
Ja teraz mam lzy kiedy mysle o Rodzinnych Swietach...
a bedzie cala moja rodzina,rodzice,wszystkie babcie,ja i moj brat ze swoimi rodzinami...
na pewno zapyta mnie czy pamietam tamte Swieta...
lake...