Zwyczajna depopulacja dokonywana przez naturę od tysięcy lat.
Tylko że w tej chwili naturalną kolej rzeczy niszczy właśnie pomoc z zachodu.
Jak się ktoś tym zainteresuje to jest masa materiałów na ten temat w necie.
Organizacje afrykańskie apelują nawet do ONZ o zaprzestanie lub znaczne ograniczenie pomocy.
Kilka cytatów:
Cytat:
Coraz częściej przebijające się do zbiorowej świadomości głosy domagające się ograniczenia pomocy dla Afryki ścierają się z pełnymi emocji gwałtownymi okrzykami ludzi wychowanych na koncertach takich jak Live Aid. Nikt nie chce uwierzyć, że bilion dolarów pomocy wpompowanych w Afrykę w ciągu ostatnich 25 lat nie przyniósł żadnego efektu. Oczywiście poza wypromowaniem kilku muzyków i kilkunastu płyt na Zachodzie.
Głosy o wstrzymaniu akcji pomocowej coraz częściej pochodzą z samej Afryki. Nawet one jednak są traktowane z podejrzliwością przez zawodowych pomagierów, którzy z pośredniczenia w dostarczaniu pieniędzy i żywności uczynili sposób na życie.
Na swoje własne życie oczywiście.
Cytat:
Na czym polega absurd pomocy dla Afryki, ilustruje przykład z Ghany, choć właściwie mógłby być to przykład z dowolnego regionu tego kontynentu. Wielkie obszary Czarnego Lądu przeznaczone są od dawien dawna pod hodowlę bydła. Krowy są dla mieszkańców Afryki wyznacznikiem prestiżu, bogactwa, przedmiotem kultu, a nieraz nawet członkami rodziny - wszystkim, tylko nie tym, czym są one dla Europejczyka, tzn. dostarczycielami mleka i mięsa.
W niektórych afrykańskich krajach właściciele ogromnych stad bydła wędrują wiele kilometrów do ośrodków rozdzielających pomoc po to, by otrzymać tam kilkanaście puszek wyprodukowanego w Europie mleka. O tym, by mogli sami wydoić krowę i wypić jej mleko, nie można nawet myśleć, bo krowa nie jest przecież do tego stworzona. Miliardowa pomoc dla Afryki wsiąka w glebę jak mleko z rozbitej po drodze puszki, nie zmienia mentalności Afrykańczyków i niczego ich nie uczy poza jednym: nie wolno nic zmieniać, bo wtedy pomoc może nie przyjechać i trzeba będzie samemu coś wymyślić.
Można pooglądać filmy co na ten temat mówią i pokazują organizacje afrykańskie.
Jeżeli Przeciętnemu Afrykańczykowi zostaje w garnku jakaś resztka to płodzi więcej dzieci.
Gdy po jakiś czasie z jakichś przyczyn jedzenia jest mniej to najmłodsze po prostu nie jedzą i umierają.
Straszne jak dla nas ale właśnie tak to było pokazane.
Głowa domu najada się pierwsza, potem żona i po kolei dzieci od najstarszego, jak zabraknie dla najmłodszych to ups, sorry może następnym razem.
Doszło do tego że tak uzależnili się od pomocy że sami kompletnie nic nie robią.
Powstały organizacje których członkowie jeżdżą po wioskach, kopią studnie i uczą kobiety jak uprawiać ogródek bo od dawna się tego nie robili i po prostu zapomnieli jak to robić.
Masakra, ale to prawda.
Polacy mieszkający w Afryce opisują to dokładnie.
Bez większego problemu można utrzymać uprawy dzięki którym wyżywi się rodzinę a nadwyżkę sprzeda , ale tego nie robią bo nie potrafią i im się nie chce bo przecież można pojechać do punktu pomocy i przynieść co trzeba.
Można przeczytać książkę "Dead Aid" autorstwa Dambisy Moyo z Zambii.
" Dambisa ma wykształcenie ekonomiczne, studiowała na najlepszych brytyjskich oraz amerykańskich uniwersytetach (Oxford, Harvard) oraz pracowała m.in. dla Goldman Sachs. Jej głos w dyskusji o sposobach pomocy jest tym ważniejszy, że jest opinią rdzennego mieszkańca Afryki."
Moje zdanie jest takie:
Dać wędkę i nauczyć łowić zamiast dawać codziennie ryby.
.
[ Ostatnio edytowany przez: Sarmatian 20-07-2011 15:10 ]
"Tylko dzięki zaiste niepojętej, a tak wielkiej i niezbadanej litości boskiej, ludzie w tym kraju nie na czworakach chodzą, a na dwóch nogach, udając człowieka." - Józef Piłsudski .