Kupiłem wiosną następujące nasiona:
- dalie,
- astry,
- morning glory (po polsku to chyba wilce),
- papryki,
- pomidory,
- rzodkiewki,
- sałaty.
i. Dalie ładnie wykiełkowały, miałem trochę strat po wysadzeniu ich do rządków i miejsca po wypadniętych uzupełniłem astrami.
ii. Astry super się udały.
iii. Wilce prawie wszystkie mi się spaliły w szklarni, chyba stały na za bardzo nasłonecznionym miejscu. Z 50 nasion przesadziłem potem do doniczek kilkanaście i do tej pory ostał mi się jeden.
iv. Papryki spaliły się na etapie kiełkowania w małych pojemniczkach. Jedna roślinka najdłużej wytrzymała, ale i ona zdechła.
v. Pomidory dalej mi rosną, ale jeszcze nie mają owoców, co bardzo mnie martwi. Niedługo zrobi się zimno i pewnie też zdechną.
vi. Z rzodkiewkami totalna komedia. Zasiałem je w kontenerach, po czym miałem przesadzić, by im zrobić większe odstępy. Jednakże długi czas się nie rozwijały w wystarczającym stopniu i przegapiłem odpowiedni moment. Obudziłem się z ręką w nocniku - gdy nagle sprawdziłem ich stan, były już przerośnięte i niejadalne

vii. Sałata to też totalna porażka. Trochę zdechło już na etapie wzrostu w plastikowych foremkach, a reszty nie przesadziłem do odpowiednich pojemników. Nie wiem tylko o jakich wymiarach pojemniki są dla sałaty odpowiednie.
Osobną sprawą są małe kwiatki, które zostały posadzone rok wcześniej przez poprzednich właścicieli domu. Nie wiem jak się one nazywają, ale bardzo mi się podobają. To taki uboczny produkt, "brakujące ogniwo ewolucji", a najlepiej w ogródku wygląda


To duże z lewej to dalia, średnie, fioletowe to aster w otoczeniu nieznanych mi kwiatków:

Najfajniejszy fragment: gęste pokrycie nieznanych mi kwiatków (takich samych, jak z pierwszego zdjęcia) i rosnące wśród nich astry.

Pomidory. Do początku sierpnia stały na dworze przed szklarnią, potem mój lokator wstawił je do środka. Owoców dalej nie ma i trochę mnie to drażni.

[ Ostatnio edytowany przez: ChrisCov 10-09-2010 00:14 ]