Na poczatku chcialbym zyczyc wszystkim bajecznych Swiat i udanego Nowego Roku..
Mam problem z ktorym pewnie wiekszosc z tutejszych bywalcow poradzilaby sobie z zawiazanymi oczami,ale dla mnie to prawdziwa zagadka,bo z elektrycznoscia mialem tyle wspolnego ile wymiana baterii w babcinym pilocie do telewizora..
Niedawno wprowadzilismy sie do nowego starego mieszkania i co zauwazylem na wstepie,to to ze z sufitu w kuchni zwisa lampa na kablach,ktora na dodatek nie dziala Chce to zrobic samemu w miare mozliwosci,bez koniecznosci wzywania elektryka.Probowalem to jakos popodlaczac,no ale nic z tego nie wyszlo tzn.nie swieci

.Na youtube znalazlem film jak to powinno sie podlaczac ale tam przedstawiona jest wersja z jednym kablem o trzech koncach(czarnym,bialym i jeden bez izolacji)U mnie z sufitu zwisaja trzy kable,z ktorych wystaja trzy mniejsze kabelki(zolto-zielony,czerwony i czarny)podlaczone do kosci o czterech wejsciach.Lampa natomiast zakonczona jest kablami w kolorach brazowym,niebieskim oraz rowniez zolto-zielonym,co wydaje mi sie uziemieniem,gdyz kabel o tym kolorze wyprowadzony z lampy nie jest podlaczony bezposrednio do plytki w lampie,a te wystajace z sufitu wszczepione sa do jednego wejscia w kosci.Ale reszta jest dla mnie jak egipskie hielogrify

Dodam jescze,ze w czerwonych kabelkach jest wieksze napiecie..Hmm Staralem sie to w miare przejrzyscie przedstawic,ale jezelii ktos bedzie mial jakies watpliwosci to prosze pytac..a i zarowki sa nowe
.Dziekuje z gory za pomoc wszystkim elektromaniakom
"Gdyby ludzie wiedzieli jak rzadko zostają zrozumieni woleli by milczeć"
J. W. von Goethe