Szczerze mowiac, nie bardzo rozumiem, czego tak naprawde autorki topiku chca uniknac: polskiej szkoly i jej specyfiki nauczania, czy angielskiej szkoly z opcja darmowej nauki jezyka w chyba najskuteczniejszy sposob?
Bo na razie to mamy kwestie bledu rodzicow w wyborze kiepskiej szkoly (wybor dobrej nie oznacza niebotycznych kosztow, raczej sporego zaangazowania sie rodzicow w przygotowanie 'gruntu', madrego wyboru na podstawie wielu przeslanek i angazowania sie w zycie szkolne) i zycia na dwa swiaty, w zadnym tak do konca, co daje niezly brak stabilnosci dziecku.
Co do tzw. edukacji domowej w przypadku dzieci bez problemow zdrowotnych, uniemozliwiajacych taka, dane mi bylo spotkac kilka rodzin. I dzieciaki ladujace w college doznawaly niezlego szoku, niektore, majac okazje sprobowac zycia szkolnego w tradycyjnej formie, preferowaly ja, zamiast zajec z rodzicami, chocby nie wiem jak cierpliwymi i dobrze przygotowanymi.
Generalnie te dzieci (nastolatki) same sie okreslaly, jako 'dziwolagi'. wyobcowane z grup rowiesnikow, bez wspolnych tematow i 'wrogow' szkolnych.
Po pierwsze, edukacja taka wymaga bardzo duzego zaangazowania finansowego, przygotowania bazy pod doswiadczenia, pomocy naukowych, ksiegozbioru podrecznego itp., znalezienie i oplacenie korepetytorow (srednio 10-20L za godzine).
Wypady edukacyjne do najtanszych tez nie naleza (nie mam na mysli wycieczki do babci w Pl czy plazowania w Hiszpanii). Do tego dochodzi zaangazowanie rodzica w przygotowanie programu, zaplanowanie tak sporego przedsiewziecia, sprawdzanie efektywnosci, o wiedzy wlasnej, znow, nawet nie wspominam.
Poza tym szkola angielska dla dzieci rezydujacych w UK przeprowadza coroczne (chyba?) egzaminy, dajace obiektywny wynik skutecznosci nauczania.
Szkola, w formie szkoly panstwowej/prywatnej/edukacji domowej w programie szkoly ang. jest obowiazkowa dla dzieci i mlodziezy do 18r.z.
[ Ostatnio edytowany przez: karjo1 29-08-2012 16:02 ]