Czy o istniejących cywilizacjach musimy myśleć w kategorii naszej biologii, że zamieszkują je istoty nam podobne, w sensie istnienie wody= możliwość zaistnienia życia?
Bo może ci kosmici, to coś, co nazwalibyśmy energią, "duchem", czymś co postrzegając naszymi zmysłami np. wzrokiem określilibyśmy jako hologram. Takie przezroczyste "coś".
No niestety nie operuję językiem fizyki, natomiast wszelkiego rodzaju wizjonerstwo i myślenie abstrakcyjne obce mi nie jest. Chodzi o to, żeby ktoś to przetłumaczył na język matematyczno- fizyczny. O ile to możliwe: )
Drażni mnie jak czegoś nie rozumiem. No i zaczęło sie od tych wszystkich czarodziejów od aury. Kolory, coś to niby znaczy itp...No to pytam bratowej- fizyka, o te energię: istnieje to to, czy nie. Tak istnieje, każdy organizm, i w ogóle wszystko emituje taką energię. A jak umiera (akurat ten żyjący) to ta energia się kończy, umiera wraz z nim, gaśnie, przestaje być, nie ma jej. Niby bez związku z tą moją "hipotezą" o "kosmitach",ale stąd wziął się ten pomysł. Oni, ta inna cywilizacja wcale nie musi być ujęta w ramy materii tak jak my. Nie muszą być istotami żyjącymi w naszym pojęciu i definicji "życia".
Aha, no i oczywiście dla nich (dla tych "duchów/ kosmitów" ) podróże w czasie i przestrzeni to pestka: )