Chlebowicze, niech Was swistak swisnie .
Mialo byc pieknie, z zakwasem sie przemeczylam, wczoraj urosl, potem oklapl, ale nic to.
Dzis mial byc gotowy, to wieczorkiem sobie usiadlam i zaczelam sie bawic z samym chlebem. No i wyszlo mi, ze od pierwszego mieszania skladnikow do wyjecia z pieca raptem ladnych 5-6h, co chwile cos zagniatajac, skladajac, przekladajac. Kurcze, naprawde tak caly dzien sie trzeba z ta zaraza bujac??
Eko to jestem, ale ale lapki opadly, spaaac mi sie chce, przetlenilam sie, po nocnych szalenstwach smietnikow i doniczek z rytm wichury za oknem jest nie odespalam, a tu do rana mam siedziec i pilnowac, jak sobie chlebek, jego masc, rosnie...?
Jesli chcesz poeksperymentowac to mam dwa przepisy dla Ciebie. Z maka mozesz pokombinowac jesli chodzi o proporcje, ale dobrze jest dodac wiecej bialej maki w porownaniu do razowej. Lacznie nie przekraczac 600g.
Wg kolejnosci dodawania:
1.
- 400ml wody
- lyzka oleju
- 1/2 lyzeczki soli
- 1/2 lyzeczki cukru
- 400g maki pszennej
- 200g maki razowej
- 50 do 100g ziaren
- 8 do 10g drozdzy (koniecznie do wypieku maszynowego, np. Allinson w zielonej puszeczce)
2.
- 200g wody
- 200g maslanki
reszta produktow jak wyzej
2015-01-11 22:35:05, karjo1 napisał(a): Chlebowicze, niech Was swistak swisnie .
Mialo byc pieknie, z zakwasem sie przemeczylam, wczoraj urosl, potem oklapl, ale nic to.
Dzis mial byc gotowy, to wieczorkiem sobie usiadlam i zaczelam sie bawic z samym chlebem. No i wyszlo mi, ze od pierwszego mieszania skladnikow do wyjecia z pieca raptem ladnych 5-6h, co chwile cos zagniatajac, skladajac, przekladajac. Kurcze, naprawde tak caly dzien sie trzeba z ta zaraza bujac??
Eko to jestem, ale ale lapki opadly, spaaac mi sie chce, przetlenilam sie, po nocnych szalenstwach smietnikow i doniczek z rytm wichury za oknem jest nie odespalam, a tu do rana mam siedziec i pilnowac, jak sobie chlebek, jego masc, rosnie...?
Tak czasem sa takie bardziej dlugotrwale przepisy, ale daj znac jaki efekt.
Z maszyny chleb to kilka minut wyciagniecia skladnikow, wagi i wrzucenia do pojemnika, ale 3 godz czekania na chleb.
Na zakwasie, recznie wyrabiany to odwrotnie, wiecej zachodu z wyrabianiem, wyrastaniem, ale za to pieczenie krotkie.
Poszukaj przepisu ktory nie wymaga przekladania, przegniatania co godzine np. tez pare stron wczesniej ze strony BBC po pierwszym zagnieceniu, po trzech godzinach trzeba jeszcze raz to zrobic, ale ja zostawilam na chyba z 7 godzin i rano dokonczylam.
Niech sie dzieje, co chce, jeszcze raz pojdzie do wyrobienia, potem niech sobie rosnie do rana.
Takie cos sobie wynalazlam i sie robi:
chleb pszenny
PS. No jeszcze dzis rozmawialam z psiapsiola, tez chlebowiczka. Potwierdzila, ze to tak zagniesc, odczekac, zagniesc, poczekac chwile i do pieca, hehe Jednak wole miesa i ciasta robic
Wg mnie, chleb z maszyny nie jest wcale gorszy od tego na zakwasie.
Przede wszystkim, to przygotowanie takiego chleba zajmuje jakies 2 min. Wsypujemy skladniki i tyle. Maszyna sobie miesza, piecze i sygnalizuje gdy juz gotowe.
Tym sposobem, robienie chleba z maszyny nie jest az tak czasochlonne i nie wymaga pracy przy nim jak to sie ma z wychwalanym chlebem na zakwasie.
Ja na przyklad nie kupilem chleba ze sklepu juz prawie rok. Nie sadze natomiast, aby mi sie chcialo co dwa dni rozpoczynac rytual wygniatania chleba na zakwasie.
Z maszyny jest prosciej i szybciej. Dajemy i tak te same skladniki wiec kwestie zdrowotne sa takie same.
Walory smakowe moze inne, ale lepszy zdrowy chleb z maszyny codziennie, niz zdrowy na zakwasie raz na jakis czas.
Guzik prawda .
Przegiecie z ta dlugoscia przygotowania. Szukam czego,co mozna zrobic wieczorem, przez noc niech rosnie, a rano do piekarnika. Na wiecej sie nie poswiece .
Radzik, w machinie piekielnej robisz chleb na drozdzach czy z zakwasem?