Nie chodzi o to co tobie sie wydaje, ze jest "simples", tylko o znalezienie sposobu zywienia, ktory da sie utrzymac mozliwie przez reszte zycia.
Jezeli ktos nienawidzi tlustego jedzenia, a kocha weglowodany, to na diecie low carb bedzie sie meczyc i predzej czy pozniej wroci do jedzenia wegli i nadrobi zgubione z trudem kilogramy z nawiazka.
Mozna jak najbardziej schudnac bez efektu jojo jedzac i chleb, i paczka, i cukierka, byle z umiarem wliczajac te lakocie w bilans kaloryczny i pamietajac, by nie przekraczaly 20% dziennego zapotrzebowania kalorycznego. A jezeli nawet przekrocza, to nastepnego dnia mozna troche kalorii uciac, troszke wiecej sie poruszac i wyrownac, bo liczy sie tak na prawde bilans tygodniowy, a nie dzienny.
Jak chodze teraz z 8% bf (mierzone dexa) przy 84kg i jem w zasadzie wszystko. Jadlem keto przez rok, ale doszedlem do wniosku, ze to bez sensu, bo lubie ziemniaki, zwlaszcza slodkie, chleby, ryz, owsianke, zasmazke, ciasta itp. i nie wyobrazam sobie zycia bez tych produktow. Nie chce mi sie sprawdzac etykiet kazdego produktu, czy przypadkiem nie ma tam za duzo wegli, cukru itp.
A zapotrzebowanie kaloryczne na redukcje powinno sie ustalac indywidualnie biorac pod uwage procent tkanki tluszczowej, obecna wage, tryb zycia i plec. 1400kcal dla wiekszosci, zwlaszcza otylych, to bedzie duzo za malo.
[ Ostatnio edytowany przez: beansontoast 20-01-2020 21:10 ]