Marlena, ja tez po miesiacu chyba w weekendy grzeszylam winem, albo drinkami (z dietetycznymi dodatkami jak pepsi max, albo slim line tonik, dla uspokojenia sumienia), tyle, ze najlepiej sie nie wazyc z dzien albo dwa po takich wyskokach. A najlepiej jeszcze wrzucic na ruszt cos bogatego w proteiny. W czasach proteinowych, to zauwazalam, ze bardzo szybko procenty szly w glowe, wystarczyla lampka albo dwie wina (tania randaka haha).
Dudzia, ty osiagnelas to co ja mialam w zalozeniu, wiec teraz juz mnie wyprzedzasz. Wiem o jednej osobie, ktora zaczela diete po mnie jakis czas, a ostatnio dowiedzialam sie, ze "zgubila" na tej diecie do tej pory chyba 36 kg!!!! To jest osiagniecie dopiero!!! Moje i mojego meza po 13 kg zamierzone to jest pestka, haha.
Dla podtrzymania ducha, w drugim tygodniu grudnia przeszlam na IV etap, i pomimo swiatecznych wyskokow, waga sie utrzymuje na tym samym poziomie.