Temat jest wbrew pozorom bardzo trudny.
Ja rowniez swiadomie zadeklarowalam dawstwo wiele lat temu ale z moja rodzina nie poszlo juz tak gladko...wszyscy niby rozumieja i popieraja a jednak podpisanie zgody jest milczaco pomijane przez czesc mojej rodziny.
Ja osobiscie zmierzylam sie z etapem rozmowy z lekarzem na temat potencjalnego przeszczepu i nigdy wczesniej nawet nie pomyslalam co czuje potencjalny biorca. Zakladalam, ze jest zwyczajnie wdzieczny....bo zmierzyl sie z sytuacja kiedy przeszczep jest jedyna skuteczna terapia.
A to nie jest takie proste!
Nagle myslisz, ze twoje zycie moze zalezec od czyjejs smierci, dramatu najblizszych i w dodatku w klebku tych bardzo trudnych emocji myslisz sobie, ze twoje serce czy nerka ida na ''smietnik''.
Poza tym, jest rowniez pytanie - jak ta dawca zostal uznany za zmarlego? Czy poprostu zginal w wypadku czy tez zostal odlaczony od aparatury podtrzymujacej zycie?
Czytalam rowniez argumenty w dyskusji Za i Przeciw i w oslupienie wprawily mnie argumenty niektorych przeciwnikow:
''obawa przed przeniesieniem cech charakteru dawcy''
''strach przed rozprzestrzenianiem sie bakterii z ciala dawcy''
''zaburzenie biopola''
A myslalam, ze jestesmy myslacymi istotami!
Temat niezwykle wrazliwy i pelny barier natury etycznej.
Trzeba rozmawiac z najblizszymi o dawstwie bo potencjalny biorca jest zawsze na przegranej pozycji.
Kazdy z nas moze zostac dawca ale rownie dobrze mozesz zostac biorca![ Ostatnio edytowany przez: Fisolka 17-01-2018 09:19 ]
,,Czysta logika jest ruiną ducha ''— Antoine de Saint-Exupéry
k