Więc coś w klimacie Mexyku.
Zapieczona wołowina, do tego zeszklona cebulka, i woda, jak na gulasz.
Siekana w paski duża , lub dwie mniejsze pietruszki i marchewki, plaster selera.
Następnie 4 puszki pomidorów zmiksowane, lub siekane.
Zioła, czosnek, pieprz, chili wg smaku.
Ma być pikantne.
Pod koniec gotowania gdy już mięso jest miękkie
Dodaje to co właściwie nie potrzebuje gotowania:
Worek mrożonej siekanej papryki, puszka groszku, kukurydzy, puszkowej lub mrożonej, fasola czerwona, puszka lub trochę mrożonych grzybów.
Dość sporo papryki mielonej.
Do tego ugotowane młode ziemniaki, w ostateczności mogą byc z puszki, ale lepsze młode gotowane w skórkach, po przecięciu na pół wrzucasz do sosu.
Trochę siekanej kolendry, pietruszki.
To danie skojarzyło mi się z meksykańskim Burito, gotowanym na prerii, w kociołku...
Więc aby dodać dymnego smaku i aromatu sięgnąłem po mieloną grilowaną, czy też wedzoną paprykę.
Ma bardzo mocny aromat, więc wystarczy łyżeczka na wielki kociołek.
Gdy papryka zmieknie, jest gotowe, nie lubię gdy papryka zaczyna się rozpadać, ma być czuć że gryzę papryke.
Beata nawracała z michą 2 razy ;D, więc chyba nie było złe. hihi
A że to danie jednogarnkowe, to jak bigos, jutro bedzie jeszcze smaczniejsze ;D