Pieczeń wołowa z boczkiem.
Wczoraj kawałek pieczeni wołowej
(z polski, bo ta angielska wołowina to na podeszwy się nadaje :> )
Umytą i osuszoną zaprawiłem:
- włoska mieszanka ziół trudno mi powiedzieć co tam jest :>
- Kilka ząbków czosnku
- trochę soli
- trochę pieprzu (nie mam moździerza ale taki byłby najlepszy) więc zmielony
-ze dwie gałązki thymianku
-Estragon
-posiekane listki liścia laurowego, może być suszone
-ziarno ziela trochę rozbite
Dolałem oleju i wszytko w kubku dokładnie wymieszałem tak by czosnek wymieszał się z resztą.
Na dnie szklanego naczynia położyłem skórkę z boczku.
I gałązki Rozmarynu
Na tym położyłem wysmarowaną sztukę mięsa zaprawą.
Przykryłem plastrami boczku i ponownie ze dwie gałązki rozmarynu, najlepiej prosto z doniczki.
Odstawiłem na całą noc do lodówki.
Dziś.
Dolałem około szklankę wina, przykryłem folią i pokrywką żaroodporną (coś mi jedno i drugie nie pasuje więc stąd ta folia)
Najpierw na 20 minut do pieca o temp 220, potem mniejsza temp około 180C
Piec w zależności od wagi.
Młoda wymyśliła do tego frytki.
Mięso zrobiło się tak kruche jak polędwica, wręcz rozpadało się w ustach, i soczyste ze sosu nie trzeba było żadnego.
Nie zdążyłem zrobić fotki, bo jak Beata wparowała to mi wyrwała gary z ręki, zmarznięta od jazdy na motorze i głodna jak wilk
W przygotowaniu od 2 dni kiszą się buraki z czosnkiem.
Kolor już piękny ciemno czerwony.
Chyba jutro od świtu będzie ważenie mięsa na krokiety i zrobi sie barszczyk mniam

czerwony z buraczków
![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif )
Liczy się czas który żyjemy dla kogoś, reszta to czas śmieć.