2017-04-17 00:00:44, pantiktak napisał(a):
Nie przedłużająć jednocześnie jak kogoś zainteresowałem (pewnie KRAKN coś napisze ), zachęcam do skomentowania moich przemyśleć poniższych:
Człowiek jest skomplikowana istota potrzebującą wbrew pozorom kilku wążnych składników odżyczwych i kilkunastu minerałów plus witaminy, kawy fajki cukry i inne nie są mu potrzebne, mięso tak ale czy dzien w dzień i w postaci edli szynek hmm nie wążne, według mnie powinnismy postawić na warzywa, liście i osowce plus dobra woda no i mięsko sprawdzone raz na tydzien czy dwa, ktoś powie że chłop to powinien jeść mięso bo budowa hue muje, a stare dziadki mi opowidają jak to po wojnie to tamto robili i to możecie mi wierzyć to nie to co teraz jakieś fabryki w ciepełku i mięsa nie żarli dzień w dzień jakies kebaby czy golony.
Ostatnimi czasy rowniez i u mnie zrodziła sie myśl, ze może jednak te wszystkie zalecenia żywieniowe, te utarte standardy i tradycyjna mamusina kuchnia jest naszym największym problemem? Ze nie dopuszczamy do siebie innych rozwiązań ze zwyczajnego lenistwa i przyzwyczajenia. Myśle, ze jest nam wygodniej, łatwiej i smaczniej jedząc mięso.
Jednak nigdy nie jest za późno na zmiany.
Moi rodzice, moze jeszcze nie schorowani ale z poważnymi problemami zdrowotnymi. Tatuś dna moczanowa i otyłość, mama tarczyca, problemy z trzustka, cukrzyca 2.
Zainteresowało ich bardzo, ze ja zaczęłem jeść mniej mięsa i zaczęli podpytywać o przepisy. Teraz jedzą mięso rzadziej, w tygodniu maja 2-3 dni bezmięsne i po zaledwie kilku tyg stan zdrowia zaczął sie poprawiać. Mama odstawiła całkowicie leki na cukrzyce, tatuś schudł 10cm w pasie i ustąpił ciągły ból stawów pochodzący od dny moczanowej.
Ja poszedłem dalej i od 3 tyg nie spożywam produktów pochodzenia zwierzęcego. Nie chodzę głodny, nie straciłem wagi, jem smacznie, mam bardzo dobra, najlepsza od 5 lat kontrole cukrzycy (insulinozalezna). Nie czuje sie słabszy, zmeczony czy bez humoru. Zmienilo sie jedynie na lepsze. Powiedziałbym ze mam wiecej energii i sił witalnych, lepiej mi sie wstaje rano.
Przytoczę kilka ciekawych doświadczeń pochodzących z książki "The China Study" wydanej w 2005 r w wielu krajach, rowniez w Polsce - "Zasady nowoczesnego odżywiania".
W dużym skrócie opis kilku doświadczeń z książki.
Do najczęstszych powodów zgonów należy zawał serca.
Przeprowadzono badanie na kilkudziesięcio osobowej grupie osob po zawale i zaproponowano przejście na ścisłe kontrolowana dietę veganska. Cześć osob sie zgodziła, reszta nie zmieniła nic, jadła dalej tak samo jak przed zawałem. Po kilku latach grupa, która nie zmieniła nic w swojej diecie, miała ponowne przypadki zawałów, operacje wstawiania by-pass i w efekcie dalszych problemów wszyscy uczestnicy eksperymentu zmarli w ciagu kilkunastu lat od wystąpienia poerwszego zawału.
Grupa Vegan natomiast cieszyła sie w miarę dobrym komfortem życia, brakiem kolejnych ataków czy bólów w klatce piersiowej przez wiele kolejnych lat. Wszyscy przeżyli grupę "zjadaczy mięsa".
Dodatkowo, zbadano liczbę zgonów w efekcie zawału serca w biednych prowincjach chińskich, gdzie mięso jest spożywane bardzo rzadko albo wcale. Przez kilka lat doświadczeń wśród populacji liczącej kilkaset tys, na zawał serca nie umarł zaden mieszkaniec przed 60 rokiem życia.
Teraz zabojca, którego boimy sie wszyscy - nowotwór.
Grupie szczurów laboratoryjnych wszczepiono komórki rakowe najczęściej występujących typów nowotworów. Podzielono je na dwie grupy, 1 była żywiona białkiem pochodzenia zwierzęcego, 2 białka roślinne.
1 była karmiona według dwoch planów żywieniowych. Podobny do ludzkiego, czyli 20% energii z białka, oraz obniżona podaż bialka, maksymalnie 5%. Szczurki na diecie podobnej do ludzkiej padły wszystkie na rozmaite formy raka, te na 5% białka juz miały mała zachorowalność. Natomiast grupa karmiona białkami roślinnymi była zdrowa niezależnie od podaży białka. Odizolowane sztuki karmiono w trakcie białkiem zwierzęcym i zauważono, ze zaczynały wtedy rosnąć markery rakowe. Gdy wracano do białek roślinnych, markery znikały.
Wg autorow książki, nie jesteśmy w stanie uniknąć substancji rakotwórczych w dzisiejszych czasach. Z tym zgodzimy sie chyba wszyscy. Sztuka jes wiec niedopuścic do powstania i rozwoju raka. Autorzy twierdzą, ze mozna tego dokonać. Wg nich to białka zwierzęce sa inicjatorem szkodliwych procesów w połączeniu ze szkodliwymi związkami. Białka te sa rowniez paliwem dla tych mutacji.
Nie próbuje tu głosić żadnej jedynie słusznej prawdy. Jest to po prostu inny punkt spojrzenia, jednak dający prawdziwe, bardzo korzystne rezultaty.
Przepraszam Ewa, mam nadzieje ze nie zepsułem Ci wątku. Chciałem tylko odpowiedzieć na post powyżej
[ Ostatnio edytowany przez: radzik77 17-04-2017 09:18 ]