Cytat:
2013-10-30 09:12:42, Dwunasty napisał(a):
Cytat:
2013-10-30 08:51:39, stanislawski napisał(a):
Proszę bardzo, ktoś tu oferuje "pomoc przy No Claim Bonus". Ciekawe, co by to miało znaczyć...
Jak to co? Lewe zniżki które zostaną zaakceptowane przy wykupie ubezpieczenia a odrzucone przy wypłacie odszkodowania. Posiadacz lewego dokumentu bedzie miał wpisane w papiery oszustwo i mu nawet przy kolejnym ubezpieczeniu zniżki z nieba nie pomogą. O tym że sam bedzie płacił za naprawy aut, bedzie musiał wyrównać z odsetkami różnicę w cenie oryginalnego ubezpieczenia wspominać nie trzeba.
Powiem tylko tyle. Spotkałem kolesia który próbował przez CAB szukać pomocy po tym jak ubezpieczalnia odrzuciła wniosek o wypłatę odszkodowania. On miał 7 lat "zniżek" z Polski a miał 23 lata...
Ano tak jest.
A ja dodam jeszcze że taki "pomocnik" zrobi to co każdy praktycznie może zrobić sam, czyli nakłamać, dorobić fałszywe potwierdzenie NCB i skasowac kase.
Na tym się kończy kontakt z tą osobą, co zrozumiałe.
natomiast bardzo często zaczyna się kontakt z ubezpieczycielem który zaczyna dochodzić potwierdzenia tych zniżek.
Jeden z klientów, który jest pracownikiem firmy brokerskiej, powiedział wprost, że coraz więcej firm ubezpieczeniowych zatrudnia Polaków w jednym celu, weryfikacji dokumentów, czyli do kontaktu z polskimi firmami ubezpieczeniowymi, bo mają tak ogromną ilość oszustw, że opłaca im się poświecić drogi czas, nie tylko by anulować umowę, ale bywa że by pozwać oszusta.
Jak twierdzi pewna pani która mówi po Polsku, ale nie jest Polką i pracuje w firmie prawniczej na Hammersmith, ma pełne ręce roboty.
Dzieki takim "oszczędnym"
Ciągle ją potrzebują w sądzie :>
A z własnego doświadczenia, to jak przyjechałem tu i kupowaliśmy samochód to też mniej lub bardziej znajomi sugerowali mi że jest pewna pani Rosjanka która załatwiła im genialnie niskie ubezpieczenia. Jest dobra i ze się na tym zna.
Przepaść była ogromna, nam wtedy wychodziło 1000 funtów, innym i nam zaoferowała 400 a potem nawet 300.
Ale jakoś tak coś mnie tknęło ... zaczęliśmy sami grzebać szukać, z dużymi oporami i ciągłym googlowaniem bo pytania niektóre były dla nas zupełnie nowe i niezrozumiałe,
W końcu bez niczyjej pomocy, grzebaliśmy przez cały weekend, udało nam się zejść do 600, a po wymianie prawka na UK do 500, ale wzięliśmy AA dało cene 550 funtów.
Jaja się zaczęły dosłownie w ciągu kilku miesięcy, nasi znajomi wpadli w ogromne tarapaty, kolega miał stłuczkę, ubezpieczyciel nie tylko wycofał ubezpieczenie, ale jeszcze go udupili w sądzie.
Co odbiło mu sie czkawka do niedawana, bo wszędzie musiał podawać że był karany, również gdy starał się o prace i wiele ofert mu przepadało.
Ubezpieczenie na samochód masakra, nawet skuter kosztował go więcej jak za ścigacza.
A taka nasza inna nazwijmy koleżanka, "tylko" anulowali jej umowę po 4 miesiącach.
Straciła kase, ale to pikuś, bo jak wcześniej mogła mieć legalnie ubezpieczenie za 700 to po tym przez kilka lat nie mogła znaleźć ubezpieczyciela, wszędzie jej odmawiali, a jak już to kwoty jak za małolata 2,5-35000!
Po prostu widniało jej przez kilka lat OSZUST w papierach.
Na taką "pomoc" nabierają się ludzie którzy nie wiedzą o całej mechanizmie informacyjnym jaki jest w UK, daleko bardziej doskonały niż znany papierkowy z polski system.
Wielu patrząc że tu tak łatwo wierzą we wszystkie bajki myśli że brytole to mega naiwniaki i nie ma cwaniaka nad polaka, bo nie ma papieru, pieczątki, nie trzeba stać w kolejce do urzędu ... i we wszytko nam wierzą.
Jak wiemy, do czasu bo wiedzą o nas więcej niż my sami o sobie.
A metoda tej pani była wręcz prymitywna, fałszowała adres zamieszkania, podawała lewe NCB, fałszywe wykształcenie

i wykonywany zawód, a nawet wiek...

Liczy się czas który żyjemy dla kogoś, reszta to czas śmieć.