Dzis przed domem chlopak z budowy obok uszkodzil nasz samochod stojacy przed domem na ulicy.
Wsadzil kartke za szybe z danymi jego firmy, jak wyszlismy z domu to podszedl do nas i przeprosil i powiedzial, zeby zadzwonic do jego firmy i oni wszystko zalatwia.
A wiec poprosili nas o zrobienie wyceny i przeslanie i dopiero wtedy bedziemy rozmawiac o finansach.
Auto to Yariska z 99r, warta moze 500-700f.
Uszkodzenia to maska, blotnik i lampa przod, dosyc duze wgniecenia.
Ogolnie chcielismy ją sprzedac zaniedlugo za 400-500f, bo jest troche po obijana, ale z tym uszkodzeniem, wiecej niz 150-200f nie wezmiemy.
Nigdy nie mielismy takiej sytuacji, czego mozemy sie spodziewac?
Jutro mamy umowiona wycene z lokalnym warsztacie. Jezeli wycenia na 200f to ok, a co jezeli np. na 700f czy wiecej?
Dodam, ze jezeli maja mi placic za naprawe 500f czy wiecej, to juz wole ją zezlomowac i wziac kase.
Tylko czy tak mozna?
Pozdrawiam.
[ Ostatnio edytowany przez: elemelek 18-09-2019 13:43 ]