Wczoraj w nocy mialem dziwna przygode z policja... ale od poczatku.
Znajomi poprosili mnie zebym przywiozl ich z pubu po imprezie ok 22. Odebralem ich, wysadzilem kolo domu, zaparkowalem, bo mieszkamy bardzo blisko siebie. Wszedlem do domu, ogladam tv a tu 15 minut pozniej pukanie, a wlasciwie walenie do drzwi. Kto tam? Policja! W jakiej sprawie? Szukamy kierowcy. Ok, otwieram, panowie pytaja czy jechalem A3 15 min temu, czy w samochodzie byly dzieci? No jechalem i byly dzieci. A oni ze bylo zgloszenie dangers driving i chca mnie przebadac na obecnosc alkoholu. Oczywiscie badanie z wynikiem 0,00.
No a teraz moje watpliwosci. Po drodze tj ok 2-3 km A3 jechalem caly czas lewym pasem,powoli ok 40mph na 50 dozwolonych, nie robilem zadnych manewrow,nie wyprzedzalem, ruch byl minimalny. Ani ja ani pasazerowie nie widzieli zadnego samochodu zeby jechal blisko nas. Nic nie zwrocilo naszej uwagi.
Jak to jest, ze na podstawie jakiegos telefonu policja moze ci wpasc do domu i kazac dmuchac? 15 minut po skonczonej jezdzie?
Wczytuję dane...