OK, akumulator kupiłem Bosha 100A pasuje jak w mordę misia, unieruchomiłem go na MACGyvera.
Wciskając takie stare gumowe mufy z każdej strony, koncówki do węży. Nie będzie skakał podczas przeskoków na hopkach, bo to nie jest zdrowe dla akumulatora.
Ponieważ mam awarię maszyny zrobiliśmy tylko to co konieczne i korzystając z pięknej pogody, zabrałem się za wymianę tarcz hamulcowych.
Nie obeszło się bez cyrków, najpierw mi padł klucz udarowy, a gość co mi wymieniał ostatnio opony tak przykręcił koła, ze cholera za żadne skarby nie szło odkręcić, więc wycieczka w poszukiwaniu za rozsądną cene. kupiłem 1000W na prąd, bo te na baterie nie dość ze słabsze to dwa razy wyższa cena.
Ale na jednej tarczy ugrzązłem.
Tarcze są przykręcone do piasty małą śrubką. Problem w tym że jedna franca za żadne skarby. Nie pomogło ani WD40, ani stukanie, Ani podgrzewanie palnikiem, ani mrożenie śruby gazem.
i stukanie i pukanie.
A na koniec ułamałem 2 klucze "gwiazdki" z czego jednen tak ze zostało w gnieździe.
Próba wydłubania spaprała sprawę.
Teraz pozostało mi to bydle rozwiercić.
Ale nie mam dobrego wiertła, a wiertarka "made in no name" ma za duże obroty, a wiertła jakie mam do tego się nie nadaje.
Jakieś sugestie co do wierteł i jakaś dobra wiertarka ręczna? Nie musi być udar, mam inną.
Liczy się czas który żyjemy dla kogoś, reszta to czas śmieć.