zgadza się, są kraje gdzie tak się jeździ.
Właściwie poza japonkami to i w polsce tak się jeździ.
Tu też, jak jestem w okolicach greenford (polakowo w londynie hehe)
To często widuje się speców w dzinsach na scigaczach.
Włosi, na południu francji, hiszpania z wyspami, tam wszyscy na małych motorach i skuterach tak jeżdzą, mało tego jedną ręką prowadzi drugą pisze smsa, a z tyłu siedzi mu plecaczek i wymachując rękami napierdziela mu do ucha

))
Ale oni rodzą się na 2 kołach.
Na sycyli przycupnołem samochodem, koło sklepu motocyklowego, a Beata poleciała odebrać zamówiony kombinezon na moto.
Między czasie,
dosłownie przy mnie dwóch na skuterach wpadło na siebie.
Słychać było tylko piiiiiiii jeb, porka madonna .....

))
Powymachiwali rękami i każdy pojechał w swoją stronę

)
Na innej wyspie też, szaleli i co drugi łokcie i boki pozdzierane, ale dalej jada jak porąbańcy

)
To inna rasa jest

))
Jedynie gdzie widziałem w pełni ubranych motocyklistów na ścigaczach to chyba tylko albo na Majorce, albo na Canarach, i to tylko w jednym miescu, była taka dłuuuuuga kręta droga przez las,
skubańcy tam jeździli schodząc na kolano na krętych drogach, coś pięknego, nawet lokalna policja z nimi jeździła.
i tylko oni, reszta tak jak mówisz

))
Ja jednak jestem za tym by jednak zmniejszyć ryzyko.
Pewnie że sam się przyznaję że czasami do sklepu czy drobne zakupy nie chce mi się zakładać butów i spodni, tylko kurtka i buty turystyczne.
Ale powiem wam że nie raz się już spotkałem ze ktoś stracił/ zmiażdżył kostkę w drodze do sklepu po chleb.
Też mam na liście zakupów buty bardziej proste w zakładaniu niż mam.
Na PB, bywa taki gość co też od nastolatka śmigał na motorach, nawet jako gówniarz udawało mu się wykiwać policję.
cuda nie widy robił, pewnego dnia, ktoś mu przywalił z boku.
Mało co nie stracił nogi.
Do dziś ma pokiereszowaną.
Ale teraz jak z nim się wychodziło na moto, to trzeba mu było dać tak z 15-20 minut żeby założył wszystkie ochraniacze i zbroje.
Po prostu przeżył to na własnej skórze.
hm, a ja tez kiedyś robiłem głupie rzeczy spadałem z bardzo wysoka, robiłem pare razy fikołka przez kierownice, spadłem z wysokiej skarpy z rowerem do głębokiego rowu, na szczęscie wypełnionego wodą, jeździłem na nartach i łyżwach z takich miejsc, ze jak bym zobaczył swoje dziecko to bym mu po dupie wytrzaskał.
Skóre nie raz zdarłem do kości, raz jak przwaliłem kolanem w mur to odpadł kawał tynku, innym razem spadłem z 3 metrów i tyłem głowy przywaliłem w rant deski, tylko mnie na chwilę zmroziło, a potem dostałem wstrząs muzgu i groził mi paraliż, w ostatnim momecie mnie uratowali, blizn też nazbierałem nie mało i czasami sam się zastanawiam jak ja to przeżyłem.
Przezyłem też nieudany desant
glebując bez asekuracji z dość wysoka.
Ale tak sobie myślę, że mam coraz mniej czasu by tracić go na wylizywanie się z ran i kontuzji, a skoro można je uniknąć, to dlaczego nie skorzystać, a ten czas poświęcić na przyjemności.
To takie moje wnioski, na podstawie swojego życia,
a ko co zrobi i wybierze, to już jego sprawa, jego życie jego cyrk.
A jak już o egzotyce mowa, to wystarczy pooglądać YT na temat indii
![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif )
![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif )
![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif )
Liczy się czas który żyjemy dla kogoś, reszta to czas śmieć.