Jacek Sasin stwierdził w TVN24, że Kancelaria Prezydenta przed organizacją lotu do Smoleńska nie wiedziała, iż tamtejsze lotnisko jest nieczynne. Tymczasem co innego zeznawał przed sądem jeden z jej urzędników.
Jacek Sasin, który w 2010 roku był wiceszefem Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i stwierdził, że przed organizacją lotu, nikt w Kancelarii Prezydenta nie wiedział, że lotnisko w Smoleńsku jest nieczynne.
- Nikt takiej wiedzy do Kancelarii Prezydenta nie przekazywał - mówił Sasin, podkreślając wcześniej, że "lotnisko jako takie było", a lądował na nim trzy dni przed katastrofą ówczesny premier Donald Tusk. Co zrobiłby Jacek Sasin, gdyby Arabski taką wiedzę mu przekazał?
Przede wszystkim poinformowałbym prezydenta i zmieniłoby to zupełnie sytuację. Szkoda, że takiego telefonu nie było. Prawdopodobnie rozważylibyśmy inne, alternatywne, możliwości podróży pana prezydenta
- mówił wicepremier.
Proces Arabskiego. Co innego zeznawał urzędnik z Kancelarii
Taka deklaracja kłóci się jednak z zeznaniami jednego z urzędników Kancelarii Prezydenta Macieja J. - To, że lotnisko jest nieczynne, istniało w świadomości w momencie przygotowywania tej wizyty - mówił J. w 2016 roku, a jego słowa cytował wtedy m.in. "Super Express".
J. w trakcie procesu m.in. właśnie Arabskiego, powiedział też, że nie rozważano wariantu, by "gdzieś indziej lądować".cha...
"Tusk chciał ocieplenia z onucami ale się obawiał, że Kaczyński nazwie sprawy tak jak powinny nyć nazywane wiec ,,putinista" poleciał 7 kwietnia. Do tego pewnie miał żal za porażkę w wyborach prezydenckich (przegrać z pismenem i to bez ówczesnych obiecanek zasiłkowych to nie lada wynik)."
Tak, tak, Bracia Rosjanie.
[ Ostatnio edytowany przez: nEUROn 05-05-2020 12:28 ]