Tak dodam, choć nie chcę tworzyć smętnych klimatów, że Johnson z pewnością będzie grał kartą "no-deal", aby wymusić na Unii ustępstwa. W sprawie wcześniejszej umowy, którą wypracował rząd Theresy May. I teraz, jakby sedno... główny negocjator UE, Barnier, stwierdził, że "no-deal" nigdy nie będzie wyborem Unii, EU27. Okey, a co innego miałby powiedzieć publice? Czy naprawdę tak myśli?
Śmiem uważać, że wręcz przeciwnie. Wyjście kraju członkowskiego z Unii jest precedensem. Papierkiem lakmusowym dla wszystkich ruchów "exitowych" w Europie. Jeśli Wielka Brytania w wyniku owego no-deal popadnie w recesję gospodarczą, co niemal pewne... jeśli zapłaci oderwaniem Szkocji (w wyniku kolejnego referendum), a może i Irlandii Północnej, to przekaz w Europie będzie bardzo jasny, jak kończą się procedury wynikające z Artykułu 50. Oczywiście możni Europy będą mogli za całą sytuację obciążyć Johnsona, który znacznie lepiej nadaje się do takiej roli niż ugodowa, była PM - Pani May.
Wcale nie byłbym zaskoczony, gdyby w zaciszach gabinetów w Brukseli z radością powitano wybór Johnsona. Oczywiście na zewnątrz, przed kamerami, mikrofonami sprzedaje się co innego. Gra nie idzie o kilka tysięcy miejsc pracy, o prawa obywateli, o partnerskie relacje Londyn-Bruksela, o granice z Republiką Irlandii...
Stawka jest większa - całość Unii Europejskiej i zażegnanie widma kolejnych "exitów". Dodam, że osobiście popieram projekt europejski, a więc Unię. Ostatecznie to Bruksela wywalczyła prawa m.in.Polaków, a nie rząd w Warszawie - który po prostu możliwości nacisku na Londyn miałby mikre - historia pokazała również, że przy całej sympatii dla Polonii - sentymentów w polityce nie ma tak naprawdę (kłania się rok 1945 i defilada w Londynie w roku 1946...itd).
Nie wiem na ile Johnson jest świadomy tego, że może być postrzegany w Brukseli, jako dobry atut do "no-deal". Taki fenomen klauna... Jest to człowiek, który musi być w świetle fleszy, w centrum... korzeni brytyjskich również nie ma. Wystarczy przeczytać Jego życiorys. Gdzie dorastał, gdzie się uczył, kim byli rodzice, dziadkowie. Ciekawe?
Dobro Wielkiej Brytanii ma więc nowy PM w poważaniu. Niestety, nie tylko dla Nas, dla wszystkich mieszkańców UK. Sądzę, że stosując tę samą antyeuropejską retorykę, nawet przy recesji ekonomicznej i secesji Szkocji - może kreować się na nowy model Churchilla walczącego z wielką machiną "niemieckiej" Unii, która chce zniszczyć Anglię. I chyba ostatecznie premierem tylko Anglii pozostanie. Dla Niego wystarczy, a i miejsce w historii sobie zapewni. Czasy zapowiadają się ciekawie, ale zazwyczaj nie jest to dobra prognoza dla zwykłych śmiertelników.
W sumie dość spokojnie mogą na rzecz spoglądać osoby żyjące w Szkocji. Rząd SNP przyznaje prawo głosu wszystkim mieszkańcom kraju (referendum niepodległościowe), a kwestia praw i obywatelstwa w - potencjalnie - odrodzonym Królestwie Szkocji, będzie o wiele pewniejsza, łatwiejsza w przyszłości. Zwłaszcza, że rząd szkocki deklaruje chęć członkostwa w Unii Europejskiej. Kolega Zygmunt chyba dogłębniej zna sprawy szkockie i może temat rozwinąć... chyba, że ma odmienne zdanie. Pozdrawiam.
[ Ostatnio edytowany przez: Kanonier30 25-07-2019 17:45 ]