@Jurek, miło jest przeczytać, że nie krytykujesz wojska, które wykonuje rozkazy. Tylko w armii jest ścisła hierarchia i oficerowie sztabowi maja inne rozeznanie, niż szeregowi czy podoficerowie. Gdzie można zatem byłoby wytyczyć granicę? To jest pytanie retoryczne - nie oczekuję odpowiedzi.
Stany Zjednoczone od czasu rozpadu Sowietów stały się jedynym supermocarstwem, a krach ZSRR przynosił też ogromne ryzyka tam, gdzie Sowieci mieli wpływy, gdzie dostarczali broń, technologie. Całość dyskusji na ten temat - w wówczas miała miejsce przecież Pustynna Tarcza i Pustynna Burza - to odrębny watek.
Dam jednak znać, że w tamtym okresie - tj pierwsza połowa lat 90' - US oraz Sojusz interweniowały na Bałkanach, w Jugosławii i tego co pozostwiło po sobie to państwo. W Europie, niedaleko polskich granic trwała najbardziej krwawa wojna domowa i nie było żadnej możliwości działań dyplomatycznych, tudzież pod egida ONZ. Srebrenica. Wystarczy nieco przeczytać i okazuje się, że było warto. Było warto tworzyć Sojusz, było warto wysyłać wojsko. Dla przypomnienia, to do dzisiaj jest misja wojskowa w Kosowie. Lamentu na temat KFOR nie ma.
W Afganistanie... poczatek 21 wieku, to nadal dominacja US. Jednak od wojen irackich, wojujący Islam staje się coraz bardziej niebezpieczny. Taliban, obok Iranu, jest otwartym wrogiem US i większości krajów Nato. Rosja dopiero się podnosi, a Chiny buduja swoja siłę. Czas sprzed 20 lat, to nieco inna epoka, inne realia.
W eter ida wiadomości o zamachach na WTC, na Pentagon...Resztę historii kazdy mniej lub lepiej zna. Rozpoczyna się interwencja, w której biorą udział nieml wszyscy członkowie Sojuszu, choćby symboliczne (mam na myśli liczebność militarna).
My, żołnierze jesteśmy wysyłani do Afganistanu, bo należy bronić cywilizacji łacińskiej przed Islamem. Przed Talibami i Al-Kaidą, która obcina głowy cywilom, podkłada bomby, wprowadza szariat, kmieniuje kobiety... niszczy korzenie cywilizacji dosłownie, poprzez wysadzanie i niszczenie pamiątek starożytności (w tym Bamian i posągi Buddy).
Idziemy n wojnę, bo lepiej wroga zaatakować w mateczniku, w Afganistnie... To wystarczy.
@daavid słyszy wywiad z żołnierzem o Afganistanie. Zapytaj mnie... Ja też tam byłem, choć nie na samym poczatku interwencji. Nie eksponuję się z tym na Forum, bo i w jakim celu? Było wielu. Z różnych krajów, z Polski też przecież. Każdy mógł tam być... Co z tego? Lata przeminał, a świat zapomni. To kwestia czasu, jak zawsze.
(Nie, nie byłem w Wojsku Polskim nad czym ubolewam. Dostałem się do Legii, gdzie zresztą walczyło wielu Polaków od czasu sformowania)
Nie potrafię napisać jak było. Trzeba wszystko brać na klatę. Nie za dużo myśleć, zastanawiać się. Nie tam, bo wtedy giniesz. A w głowie masz już tyle pytań bez odpowiedzi...Szlag. Widzisz śmierć Innych, widzisz kawałki ludzkiego ciała ... to już mięso. Często trzeba rzygnać, ale najlepiej jak można się napić, by na chwilę było normalnie. Ot, to tylko opcja. Za chwilę pójdziesz się odlać i jakieś świństwo wystrzeli spod krzaka i oderwie Ci kończynę i penisa. Jeżeli akurat nie trafiło na ciebie, to chcesz się zemścić za kolegę, za Bin Ladena, za to, że tam trafiłeś... że chca cię ukatrupić, a ty sam nie wiesz kogo posłałeś do piekła czy do raju (?)
Jeżeli się dłużej czy było tam dłużej, to wojna zostaje w głowie/to jest gorsze od kalectwa fizycznego. Na złamana psychike nie ma protezy, wózka. Zawsze już z toba będzie. Bo wróciłeś i masz czas się zastanawiać i szukać odpowiedzi na pytania, na które ... nie ma odpowiedzi

A potem we snach znowu tam się wraca. I znowu, i znowu, i znowu. Bez końca. Wojna partyzancka, wśród cywilów, w miasteczkach i w wioskach, to chyba najgorsza z wojen.
Dla mnie to był jednak zaszczyt, że mogłem pójść w ślady Ojca, Dziadka, Pradziadka. Może nie byłem na słusznej i sprawiedliwej wojnie. Pewnie na taką wojnę mógłbym się nie doczekać...
... ale napiszę tak, choć klawitura mi szwankuje. Było mi tam zostać i pójść do piekła. Nie potrafię odnaleźć się wśród 'tłustych kotów' . Próbuję tylko.
@Jurek, ja naprawdę wiem, że wojna to nie są sentymenty. Ani nie: śpiewanie 'z ulanami'. Nie byłem i nie będę politykiem. Ot, tutaj spisuję czsem swoje myśli. Żołnierz ze sztabkami złota? No, jak taki obraz wojny ma część osób, to żyja w świecie fantazji i filmów akcji. Tylko potem taka 'gęba' krąży w sieci.
Moje wspomnienie z Kabulu..

nagroda...
![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif )


...miłem zamazać nazwisko, ale już nie wracam do edycji...nieważne - wszystko w Rodzinie MW. Gęby swojej nie wstawiam i oszczędzam to oglądajcym

To tak wystroiłem się na okoliczność upadku Kabulu, upadku porządku budowanego przez lata. Nie pytajcie 'czy było warto?' . Nie napiszę publicznie, bo na szczęście - nie ja wysyłałem żołnierzy do walki (niech Prezydent Joe, Prezydent Emmanuel się tłumaczą) - ja szedłem za komenda, a sam rozkazów wydawałem znacznie mniej.

[ Ostatnio edytowany przez: Kanonier39 20-08-2021 18:26 ]