Cytat:
Prezydent Rosji Władimir Putin polecił Gazpromowi podjąć negocjacje z Ukrainą o przedłużeniu tranzytu gazu po 2019 r. Dotąd Gazprom i rząd Rosji zaklinali się, że wtedy przestaną eksportować gaz ukraińskimi rurami.
W piątek na konferencji prasowej o poleceniu Putina poinformował szef Gazpromu Aleksiej Miller. Dodał, że koncern nie odmawia takich negocjacji, ale nie odpowiadają mu warunki ukraińskiej strony.
- Nigdy nie podpiszemy kontraktu na tranzyt gazu na warunkach, które są dla nas niekorzystne, niesprawiedliwe i nie do przyjęcia - stwierdził Miller cytowany przez agencję Interfax.
Szef Gazpromu dodał, że Kijów chce podnieść stawkę za przesył 1 tys. m sześc. gazu na odległość 100 km z obecnych 2,7 dol. do 5 dol.
Interfax przypomniał, że do tej pory Gazprom i władze Rosji wielokrotnie zapowiadały, że po zakończeniu w 2019 r. dotychczasowego kontraktu nie podpiszą nowej umowy na tranzyt "błękitnego paliwa" przez Ukrainę.
- Z powodu ryzyk ekonomicznych, handlowych, technologicznych, inwestycyjnych i politycznych w ogóle nie będzie [po 2019 r.] ukraińskiego tranzytu, nawet jeśli Słońce zamieniłoby się miejscami z Księżycem - mówił na początku czerwca Miller.
W kwietniu szef Gazpromu mówił zaś: - Te 90 proc. tranzytu rosyjskiego gazu przez terytorium Ukrainy do Europy stanowiło dar Związku Sowieckiego dla Ukrainy, który Ukraina dostała na początku lat 90. [XX w.]. Ale jeśli ktoś wykorzystuje dar jako narzędzie manipulacji, to długo nie można tego kontynuować.
Także rosyjski minister energetyki Alexander Novak w tym roku kilka razy zapowiadał, że po 2019 r. Rosja zakończy tranzyt gazu przez Ukrainę.
Rosja zapowiadała, że gaz zamówiony w Gazpromie europejscy klienci będą musieli odbierać w Turcji, dokąd Moskwa chce wysłać swój surowiec nowym gazociągiem przez Morze Czarne. Ale europejskie koncerny musiałyby zgodzić się na taką zamianę miejsca dostaw surowca, który według obecnych kontraktów Gazprom ma dostarczać na granicę Ukrainy ze Słowacją. Do tej pory Moskwa nie podpisała również z Ankarą umowy o budowie czarnomorskiej rury, a przede wszystkim nie wiadomo, skąd Gazprom wziąłby kilkadziesiąt miliardów dolarów na ułożenie gazociągu do Turcji oraz rozbudowę rur w południowej Rosji.
W piątek na konferencji prasowej o poleceniu Putina poinformował szef Gazpromu Aleksiej Miller. Dodał, że koncern nie odmawia takich negocjacji, ale nie odpowiadają mu warunki ukraińskiej strony.
- Nigdy nie podpiszemy kontraktu na tranzyt gazu na warunkach, które są dla nas niekorzystne, niesprawiedliwe i nie do przyjęcia - stwierdził Miller cytowany przez agencję Interfax.
Szef Gazpromu dodał, że Kijów chce podnieść stawkę za przesył 1 tys. m sześc. gazu na odległość 100 km z obecnych 2,7 dol. do 5 dol.
Interfax przypomniał, że do tej pory Gazprom i władze Rosji wielokrotnie zapowiadały, że po zakończeniu w 2019 r. dotychczasowego kontraktu nie podpiszą nowej umowy na tranzyt "błękitnego paliwa" przez Ukrainę.
- Z powodu ryzyk ekonomicznych, handlowych, technologicznych, inwestycyjnych i politycznych w ogóle nie będzie [po 2019 r.] ukraińskiego tranzytu, nawet jeśli Słońce zamieniłoby się miejscami z Księżycem - mówił na początku czerwca Miller.
W kwietniu szef Gazpromu mówił zaś: - Te 90 proc. tranzytu rosyjskiego gazu przez terytorium Ukrainy do Europy stanowiło dar Związku Sowieckiego dla Ukrainy, który Ukraina dostała na początku lat 90. [XX w.]. Ale jeśli ktoś wykorzystuje dar jako narzędzie manipulacji, to długo nie można tego kontynuować.
Także rosyjski minister energetyki Alexander Novak w tym roku kilka razy zapowiadał, że po 2019 r. Rosja zakończy tranzyt gazu przez Ukrainę.
Rosja zapowiadała, że gaz zamówiony w Gazpromie europejscy klienci będą musieli odbierać w Turcji, dokąd Moskwa chce wysłać swój surowiec nowym gazociągiem przez Morze Czarne. Ale europejskie koncerny musiałyby zgodzić się na taką zamianę miejsca dostaw surowca, który według obecnych kontraktów Gazprom ma dostarczać na granicę Ukrainy ze Słowacją. Do tej pory Moskwa nie podpisała również z Ankarą umowy o budowie czarnomorskiej rury, a przede wszystkim nie wiadomo, skąd Gazprom wziąłby kilkadziesiąt miliardów dolarów na ułożenie gazociągu do Turcji oraz rozbudowę rur w południowej Rosji.
Gdzie ta rzekoma potęga Rosji państwo - bankrut potrafi zmusić to imperium na drewnianych nogach do negocjacji odnośnie ich flagowego surowca?
Nie mają kaski na nowe rurki, za darmo nikt nie wybuduje, nawet kumple pana prezydenta.
Wczytuję dane...