Wspomnę jeszcze GW ale obawiam się że zaraz będą egzorcyzmy odprawiać.
Skąd w PiS nerwowość na wieść o teściu Dudy? Dla jego elektoratu żydowskie pochodzenie to sprawa podejrzana
Można czy nie można opisywać w szczegółach najbliższą rodzinę osób publicznych? Oczywiście, że tak, ale zawsze pozostaje pytanie o intencje, kontekst i o to, czy opisywana osoba wiedzę na temat swojego pochodzenia ukrywa czy też nie.
Spór powrócił na nowo przy okazji artykułu w "Newsweeku" na temat Andrzeja Dudy. "Julian Kornhauser, z pochodzenia Żyd, w jednym ze swoich wierszy rozliczał się z Polakami biorącymi udział w pogromie kieleckim, za co przez prawicowców został okrzyknięty polakożercą" - piszą Anna Szulc i Michał Krzymowski. Kornhauser to teść kandydata PiS na prezydenta. Portal wPolityce natychmiast rozgrzał się do czerwoności: według prawicowego serwisu "Newsweek" to banda antysemitów, którzy wyciągają teściowi Dudy żydowskie korzenie.
Dawno nie widziałam takiego popisu hipokryzji, biorąc pod uwagę to, że w sąsiedztwie tych strzelistych aktów widać nieustająco reklamę książki "Resortowe dzieci", ulubioną lekturę większości publicystów portalu braci Karnowskich. Przypomnę: autorzy "Resortowych dzieci" okropnie się podniecają tym, że rodzice nielubianych przez PiS dziennikarzy mają żydowskie korzenie i pracowali w jakichś instytucjach związanych z władzą komunistyczną. Intencja była jasna: to oni, spadkobiercy żydokomuny, niszczą polskość i patriotyzm, bo takie mają pochodzenie.
W pisaniu o rodzinie osób publicznych ważny jest kontekst. Gdy sędzia Igor Tuleya wydał kiedyś wyrok niezgodny z oczekiwaniami zwolenników IV RP, ci natychmiast ogłosili, kim była jego matka.
Każdy, także Tuleya, podlega krytyce. Ale jego decyzje należy analizować od strony merytorycznej, używając racjonalnych argumentów, a nie rodzinnej pałki lustracyjnej. I na tym polega fundamentalna różnica.
Julian Kornhauser nigdy swoich żydowskich korzeni nie ukrywał. Widać to w jego twórczości. - Formułowanie zarzutów wobec autorów tekstu tylko dlatego, że użyli sformułowania "Żyd", wydaje mi się absurdalne i kuriozalne - napisał w swoim oświadczeniu dr Jakub Kornhauser, poeta, tłumacz, syn prof. Juliana Kornhausera i szwagier Andrzeja Dudy. Nie dostrzegł antysemickiego kontekstu tej wypowiedzi. "Odniosłem wrażenie, że istnieje w Polsce jakiś rodzaj przewrotnego, zakamuflowanego antysemityzmu, zgodnie z którym nie wolno używać publicznie słowa "Żyd", bo się może komuś źle kojarzyć. Takie stawianie sprawy jest cyniczne" - napisał.
Dla wielu ludzi w Polsce korzenie żydowskie są powodem słusznej dumy, a nie traumy. Tekst w "Newsweeku" nie jest nastawiony na pognębienie Juliana Kornhausera. W odróżnieniu od książki "Resortowe dzieci".
Dlaczego zarówno PiS, jak i publicyści IV RP zareagowali nerwowo na wieść o teściu Andrzeja Dudy? Bo dla elektoratu PiS i słuchaczy Radia Maryja to, że ma się w rodzinie osoby z korzeniami żydowskimi, jest sprawą podejrzaną. Jarosław Kaczyński nie jest antysemitą, Lech Kaczyński nie był antysemitą. Wręcz przeciwnie: zrobił wiele dla poprawy stosunków polsko-żydowskich, za co kiedyś ojciec Rydzyk nazwał go "oszustem". Ale wśród wyborców PiS jest cała masa antysemitów. Wystarczy poczytać fora portalu w wPolityce. I posłuchać demonstrantów maszerujących w obronie TV Trwam.
A połączenie opisu rodziny Andrzeja Dudy z tym, że był w Unii Wolności, to już prawdziwa katastrofa z punktu widzenia zabiegów o ten antysemicki elektorat. Tacy wyborcy mogą dojść do przekonania, że ten Duda to jakaś piąta kolumna w obozie patriotycznym. Wobec tego przerzucą się albo na narodowców, albo na Kukiza czy Korwina.
I teraz staje się jasne, skąd ta nerwowość ekipy IV RP i nagły szał walki z rzekomym antysemityzmem.
Dość stare ale co chwila ktos wypisuje kto jaką ma rodzine i kim ona jest.
[ Ostatnio edytowany przez: nEUROn 17-01-2016 19:29 ]