,,Jacek Jerz był założycielem ,,Solidarności" na Ziemi Radomskiej. W swojej walce z komuną był bardzo bezkompromisowy. Do historii przeszło jego wystąpienie wygłoszone na radomskim rynku, podczas uroczystości z okazji Święta Niepodległości, 11 listopada 1981. Jacek Jerz otwartym językiem prawdy mówił wtedy o sowieckiej okupacji i Katyniu. Dziewięć lat przed tym, jak było wolno.
Komuniści dostali szału. Tego dnia pan Jacek stał się publicznym wrogiem systemu. Tak, szanowni rodacy, jedenasty dzień listopada wywoływał u komunistów furię znacznie wcześniej niż tylko w ostatnich latach.
Podczas tego samego przemówienia, Jerz rozpalał serca Polaków i przekonywał ich, że celem mają być wolne wybory (a nie ich imitacja), demokratyczna i niepodległa Polska (a nie jej wersja umowna), i nie jedynie drobne zmiany czy reformy ustroju komunistycznego. Pan Jacek przestrzegał tego dnia DOKŁADNIE przed tym, co wydarzyło się przy okrągłym stole kilka lat później, kiedy komuniści dogadali się ze swoimi szpiclami, karierowiczami albo sprzedawczykami, a prawdziwi Polacy, ludzie honoru, mieli tam gówno do gadania. I tego układu broni dzisiaj Platforma, TVN czy ,,Wyborcza".
Kilka tygodni po przemówieniu, Jacek Jerz został w środku nocy pobity i porwany przez komunistycznych funkcjonariuszy, a następnie wywieziony do lasu. Próbowano wyrzucić go z samochodu, Jerz wdał się ze swoimi sprawcami w szarpaninę. Nie wiadomo, czy chciano zastrzelić go podczas próby ucieczki, czy wystraszyć. Ostatecznie przewieziono go do obozu internowania.
Jego jednak nie pojono wódką do oporu, jak Wałęsę, tylko środkami chemicznymi. W różnych obozach internowania stracił ponad rok życia. Jednak kilka tygodni przed tym zanim go wypuszczono, odwiedziła go żona i synek. Po powrocie z wizyty, kobieta z dzieckiem przystanęli przy drodze na posiłek, samochód stał zaparkowany w niewidocznym dla nich miejscu. Gdy zjedli, wrócili do auta i ruszyli w dalszą drogę do domu. W pewnym momencie pękły opony, a samochód uderzył w drzewo. To, że przeżyli, było jedynie zbiegiem okoliczności i zwykłym fartem.
Dokładnie tego samego dnia wypadek samochodowy miała wracająca z widzenia żona innego radomskiego lidera ,,Solidarności", Andrzeja Sobieraja.
W trakcie internowania Jacka Jerza, jego rodzina była pozbawiona środków do życia, wbrew przepisom stanu wojennego. Po wypuszczeniu go na wolność, SB zadbała o to, by nie mógł znaleźć zatrudnienia nigdzie w swoim mieście. Ale jego problemy ze znalezieniem zatrudnienia trwały tylko 6 tygodni.
Bo 31 stycznia roku 1983 został znaleziony martwy. Miał 39 lat. ,,W wydanym przez Instytut Pamięci Narodowej w 2007 r. albumie "Ofiary stanu wojennego" podano informację, że według IPN istnieją przesłanki świadczące o możliwości zastosowania wobec Jacka Jerza środka o nazwie Furosemid, który podany bez leków osłonowych powoduje zapaść, a w dawce powyżej 200 mg może powodować śmierć".
Niszczono jego nekrologi, zabroniono odprawienia mszy w jego parafii. W dniu jego pogrzebu, zakłady pracy otrzymały zakaz udzielania urlopów pracownikom, by nie doszło do antykomunistycznej manifestacji. Jak czytamy w wikipedii: ,,W dzień po pogrzebie grób Jacka Jerza został sprofanowany przez funkcjonariuszy SB, którzy połamali wiązanki i powyrywali szarfy - ich raport z wykonania zadania zachował się w archiwach, a jeden z funkcjonariuszy awansował i sprawował przez wiele lat prestiżową funkcję w radomskiej policji."
Walka z tamtym obozem politycznym, obecnie pozbawionym władzy i mogącym liczyć ,,tylko" na media i sądy, trwa do dzisiaj."
A dzisiaj ten milicjant rzuca biurwami w pis bo mu emeryture obcieli. Wszystkie te slde i peo staraja sie wmowic Polakom, ze PRL nie byl zly a byl nawet super. Nie tylko odbudowal kraj po wojnie ale nawet zlikwidowal analfabetyzm (bo przeciez Holandia po wojnie nie miala komuny przez co jest do dzisiaj zrujnowana i pelna analfabetow).
Jaruzelski, moskiewski pacholek wprowadzil stan wojenny by stlumic ruchy prowolnosciowe. Przez wiele lat zyl.sobie spokojnie majac krew na rekach. Nigdy formalnie nie skazany bo sie wymigal stanem zdrowia a ,,niezalezny" sad to zaakceptowal.
13 grudnia 81r, red is bad.
I never thought I’d live in a world where people are so afraid of dying that they stop living..