Hakerzy, zapewne z Chin, atakują rządowe i prywatne cele w USA, Wielkiej Brytanii, Japonii i Indiach. Wirus z USA uszkadza instalacje nuklearne w Iranie. Politycy mówią o powrocie wyścigu zbrojeń. Media próbują ustalić, czym byłaby cyberwojna.
Wraca retoryka przypominająca wczesne lata zimnej wojny, lecz dotyczy zagrożeń cybernetycznych. Znów mówi się o wyścigu zbrojeń - pisał w połowie października "Washington Post".
USA oskarżają Chiny o ataki hakerskie na rządy i korporacje, wykradnięcie tajemnic i planów bomby neutronowej. Pentagon ostrzega, że atak cybernetyczny będzie uznany przez USA za "akt wojny", na który odpowie "druzgocącą siłą". Brytyjski MSZ deklaruje, że na budowę cybernetycznej obrony przeznacza 650 mln funtów. Chiny przypuszczają cyberataki na Japonię, Indie, USA i Wielką Brytanię. Rosja napadła informatycznie na Estonię (2007 r.), a wywiad USA i Izraela na instalacje nuklearne Iranu. I nikt do niczego się nie przyznaje.
Brytyjski minister spraw zagranicznych William Hague organizuje w Londynie w poniedziałek i wtorek konferencję na temat bezpieczeństwa cybernetycznego i "reguł postępowania w tej przestrzeni". Wcześniej, w udzielonym "The Sun" w październiku wywiadzie Hague powiedział, że Wielka Brytania nie zawaha się "uderzyć pierwsza", jeśli będzie zagrożona cyberatakiem.
"Financial Times" poświęcił cyberwojnie cykl artykułów. Według jednego z rozważanych tam scenariuszy poważny atak na infrastrukturę państwa mógłby mieć siłę niszczenia porównywalną z 50 uderzającymi naraz huraganami. Ataku nie musiałoby zresztą przypuścić wrogie państwo. Dowolna organizacja terrorystyczna mogłaby rozpętać takie piekło z Jemenu czy Iranu.
Przyjmując urząd sekretarza obrony USA, Leon Panetta powiedział tego lata: "Istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że następnym Pearl Harbor będzie dla nas cyberatak, który sparaliżuje naszą energetykę, sieci przesyłowe, system obronny, finansowy i działalność rządu".
W lipcu, gdy obcy wywiad wykradł 24 tys. plików komputerowych z bazy danych firmy, zaopatrującej amerykańską armię, wiceminister obrony USA William Lynn poinformował o nowej strategii Pentagonu, w której cyberprzestrzeń uznana jest za taką samą "domenę operacyjną", jak morze, powietrze i ląd.
Ale armia Chin szykuje się do cyberwojny od dawna, a od 1999 roku jest to niemal część doktryny wojennej. Tworzy wyspecjalizowane cybermilicje. Największe chińskie firmy technologiczne oddelegowują ludzi do zespołów specjalnych pracujących dla armii - napisał "FT" w swym "cybernetycznym" cyklu. Siły zbrojne Chin wyławiają też najlepszych specjalistów z uniwersytetów. "Te jednostki to kręgosłup internetowych sił zbrojnych kraju, postrzeganych w coraz większym stopniu jako poważne zagrożenie" - napisał "FT", nazywając to elementem "nowego wyścigu zbrojeń".
Wzajemna nieufność między Pekinem a Waszyngtonem w sprawie cyberkonfliktów jest tak wielka - pisze BBC - że choć obu stronom udaje się negocjować w sprawach nuklearnych, to rozmowy w sprawie cyberataków, zwane TRACK II, prowadzone są przez pośredników, czyli instytucje akademickie.
Według raportu RAND dla tradycyjnych potęg militarnych rewolucja informacyjna ma pewien niekorzystny aspekt. Daje atuty słabszym bądź niesuwerennym aktorom wojny. Zmienia jej wymiary czasowe i przestrzenne. "Nawet mała grupa błyskotliwych informatyków może poważnie zagrozić silnej, nowoczesnej armii" - stwierdził RAND. Według opublikowanych latem analiz, na które powoływał się "New York Times", Chiny prześcignęły Amerykę w szpiegostwie, sabotażu i przygotowaniach do wirtualnej wojny.
Jednak choć Stany Zjednoczone nie chcą się do tego sukcesu przyznać oficjalnie, to ich służby specjalne wyprodukowały super robaka komputerowego, zwanego Stuxnet, którego przy pomocy izraelskiego wywiadu wykorzystano do ataku sabotażowego na irańskie instalacje nuklearne.
Robak ten jest tak wyrafinowanym i niszczycielskim programem, że portal "Huffington Post" przyznał swą nagrodę za rok 2010, zwaną The Game Changer (ang. ten, który zmienia reguły gry) Ralphowi Langnerowi za złamanie kodu Stuxnetu. "Stuxnet to Hiroszima cyberwojny" - stwierdził Langner. "Analiza jego kodu dowodzi, że nie ma on po prostu przesyłać gróźb" czy dowieść, że może złamać zabezpieczenia. "Jego zadaniem jest zniszczyć cel z absolutną determinacją i wojskową precyzją" - wyjaśnia Langner, cytowany przez "HuffPost" [...]
Ach te media lubujace sie w katastrofalnych scenariuszach i nic nie znaczacyh terminach, jakze jednak modnych obecnie. Taka dzialalnosc ma miejsce od dawna. Za "atakiem" na Estonie stal nastolatek z Rosji. Czy to oznaczalo "cyberwojne" co kolwiek ten termin oznacza?
Czy cyberwojna sa majace miejsce codziennie wlamy pakistanskich grup na indyjskie strony/serwery i odwrotnie. Wszechobecne sabotaze i szpiegostwo przemyslowe. Jak zdefiniowac wojne w necie? To ze grupa z jakiegos kraju atakuje cele w innym kraju oznacza ze kraje sa w stanie wojny?
Zawsze tak bylo jest i bedzie.
Pozatym wiekszosc strategicznych celow jest odcieta od netu i aby cokolwie zdzialac potrzebny jest fizyczny dostep do urzadzenia, tak jak np mialo to miejsce w przypadku Stuxnet.
A ze rozwija sie infrastruktore odpowiedzialna za bezpieczenstwo systemow a dla firm i rzadow bezpieczenstwo teleinformatyczne ma coraz wieksze znaczenie, wynika z faktu iz siec i komputery sa wszechobecne w dzisiejszych czasach. Rowniez coraz wiecej waznych informacji jest przetrzymywane w formie cyfrowej.
"These days a paranoid may be defined as someone who has some idea of what's really going on"
Cyber-wojna to czesc normalnej wojny w obecnych czasach co bylo widac w Libi. Obawiam sie ze czeka nas kolejna tym razem swiatowa wojna i nie bedzie to taki maly konflikt jak w Libi ktory mozna sobie ogladac w domu na kanapie, wojna z Iranem moze dotknac europe a juz napewno rozwali Izrael.
Media juz nas do tej wojny przygotowuja
Zastanawia mnie, dlaczego Izrael może posiadać nielegalnie broń atomową a Iran już nie? co jest takiego w narodzie wybranym ze potrzebuja sie az tak zbroic oraz czy ma to jakis zwiazek z poteznymi zydowskimi wplywami np w usa?
"Przez życie trzeba przejść z godnym przymrużeniem oka, dając tym samym świadectwo nieznanemu stwórcy, że poznaliśmy się na kapitalnym żarcie, jaki uczynił, powołując nas na ten świat." S.J.Lec
Komorowski w USA: jeśli mamy iść na polowanie, musimy mieć pewność, że nasze kobiety są bezpieczne.
Pan rezydent sie rozpedzil ze hoho
Jako potwierdzenie amerykańskich dążeń do wspierania Polski Obama wymienił m.in. "przyjęcie ogólnonatowskiego podejścia w ramach obrony przeciwrakietowej, jak również stworzenie oddziału lotniczego, który w przyszłości będzie stacjonować w Polsce, a także rakiety przechwytujące SM-3, które będą stacjonowały w Polsce". W ocenie Obamy, "te wszystkie elementy stanowią o niezachwianym i nierozerwalnym sojuszu między Polską i Stanami Zjednoczonymi".
Znowu pomysl wpuszczenia obcych wojsk do PL? czy ten kraj z wielowiekowá tradycjá nadstawiania policzka musi robic to po raz kolejny?
"Przez życie trzeba przejść z godnym przymrużeniem oka, dając tym samym świadectwo nieznanemu stwórcy, że poznaliśmy się na kapitalnym żarcie, jaki uczynił, powołując nas na ten świat." S.J.Lec
cyber wojna istnieje juz od dawna.
Korea polnocna z Korea Poludniowa - chyba jeden z najbardziej tragikomicznych konfliktow.
Chiny a reszta swiata
stany a reszta swiata
etc...
rozwoj technologi powoduje nowe wyzwania i zagrozenia.
nikt nie wie z kad nadejdzie atak moze to byc polski haker ktory wlamie sie do systemow rzadowch Chin przez Koree polnocna -
to bylo by dopiero zabawne - Imperium chinskie zaatakowane przez swojego sprzymierzenca.....
mozna mnozyc teorie co grozi Swiatu ale rozwoju technologi zatrzymac nie mozna.....
takim samym zagrozeniem jest kazde panstwo posiadajace bron atomowa....
Przecież to dzięki wojną jesteśmy w tym punkcie którym jesteśmy i tym kim jesteśmy. Bez nich bylibyśmy tylko homo ale bez sapiens. Wojna jest elementem życia tak zostaliśmy zaprogramowani przez Matke Nature. Bez walki o przetrwanie i ulepszania sposobów mordowania konkurentów do samic i zdobywania żarcia nie było by postępu w naszych dziejach od samego początku. Pewnie nadal bylibyśmy na drzewie i wcinalibyśmy słodkie korzonki. Nie da się ukryć ze zabijamy się od tysiącleci i z pewnością nadal będziemy się zabijać. Tej prawdy nie zmieni żadna pacyfizująca feministka ani ksiądz dobrodziej.
Lubimy wojować i wojować będziemy, to jest pewne. Raczej jeszcze nie do końca wiadomo jak będzie wyglądać wojna przyszłości. A jakie korzyści przyniesie cyber wojna? Oby jak najwięcej. Ja czekam.