& lat temu Polakow spotkala mila niespodzianka tych samych przywilejow co innych czlonkow Uni, tylko ze moze poza Portugalczykami wczesniej, nie spotkalam podobnego "najazdu szwedzkiego" jak po rozszerzeniu Uni o Polske i i innych krajow. Z Niemiec, czy z Francji nie bylo takiego potopu rak do pracy, z wiadomych wzgledow.
Z przyjazdu Polakow (i nie tylko, ja tylko przykladowo) cieszyli sie najbardziej Polacy i pracodawcy, ktorzy mogli przebierac jak chcieli, i niestety czesto nie odnoszac tych samych standardow co do miejscowych. Na tymczasem byl wzrost ekonomiczny, ale niestety nawet pracowici Polacy (bez cienia ironi) nie powstrzymali kryzysu. Jak duza czesc naplywowej sily roboczej zarobki wydawala i wydaje w Polsce. Fakt placa podatki, panstwo ma cos z tego, ale z samych podatkow ekonomia nie wyzyje. Miejscowi ( i osiedleni imigranci) zaplaca podatki i wydadza pieniadze na miejscu.
W niektorych rejonach naprawde pracy dla miejscowych za godna stawke brakowalo, i ktos moze powiedziec, ze Polacy setki kilometrow przejechali, to czemu miejscowi sie nie rusza. A dlaczego powinni opuszczac swoje rejony, swoje srodowisko, swoje sasiedztwo. Jak wyglada zycie spolecznosci, kiedy wyrwie sie z niej mlode pokolenie, zamieniajac czesto tymczasowymi mieszkancami; spolecznosc traci swoja spojnosc, tozsamosc etc.
System socjalny niestety ludzie (czesc miejscowych i imigrantow) zamiast traktowac jako deska ratunku, obrali sobie jako sposob na zycie, a utrzymanie takiego systemu nie jest tanie. To przeslanie ministra to moze w pewnym sensie walka o miejsce dla Brytyjczykow na rynku pracy, ale w duzej mierze proba zaoszczedzenia na wydatkach na tych co pracy nie maja. Teraz mohga mowic, ze nie ma pracy, bo imigranci im zabrali, a jakby ograniczyli imigracje, to jedna wymowka mniej.